Apokalipsa cz.4

232 12 5
                                    


Jeszcze tego samego dnia, postanowiliśmy pochować Amerykę. Nie mieliśmy możliwości pochować w należyty sposób. Jedyne co mogliśmy zrobić to wykopać dziurę w ziemi i zakopać tam ciało.Poprosiliśmy Anglię żeby powiedział o nim parę słów...

Arthur,Matthew i Francis jako najbliższa rodzina stali najbliżej grobu.

-Zebraliśmy się tutaj, by pożegnać Alfreda F. Jones'a- zaczął z powagą Brytyjczyk- Był dla całego świata kimś wyjątkowym, przyjacielem,bratem... synem. On zawsze dawał nam powód by walczyć dalej, by nigdy się nie poddawać. I za to jesteśmy mu wszyscy wdzięczni.- w miarę jak mówił, głos coraz częściej mu się załamywał- W całym swoim życiu dokonywał złych i dobrych wyborów, jednak do wszystkiego podchodził z optymizmem... Mam nadzieję że więcej ofiar w tej wojnie nie będzie! Spoczywaj w pokoju Ameryko...-dokańczając zdanie łzy leciały mu strumieniami po policzkach.

Razem z Francją i Kanadą cofnęli się do rzędu zgromadzonych.Zakopaliśmy dół i rozeszliśmy się każdy ze swoimi myślami.

Będziemy za nim tęsknić....

Jestem tego pewny...

* * * *

Stwierdziliśmy że na razie Rosja nie zaatakuje... Bo po co by miał teraz zaatakować? Przecież nie mamy broni, map i jedzenia! Nie możemy nic zrobić, więc nie jesteśmy żadnym zagrożeniem. Rozeszliśmy się każdy do swojego miejsca spoczynku, i zwyczajnie poszliśmy spać.



Od Autora:

Wiem że to trochę krótkie, ale chciałam z tego zrobić oddzielną część. Postaram się wstawić następną szybciej. :)

ApokalipsaWhere stories live. Discover now