Cześć wszystkim!
W tej części wystąpi "Kraków" (Karolina Mickiewicz) jest to OC mojej koleżanki Sarafelia. Serdecznie zapraszam na jej profil na Deviantarcie https://www.deviantart.com/roseemi by zobaczyć wizualizację OC oraz inne niesamowite rysunki autorstwa Sarafelia.
Epizodycznie również pojawi się też Mira Mickiewicz (Małopolska) która należy do mnie (OC)
Wszelkie prawa zastrzeżone! :)
Najmocniej przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne które znając życie się tu pojawią.
Miłego czytania!
------------------------------------------
Wiadomość o tym że udało się znaleźć miejsce w którym moglibyśmy przetrwać zimę rozeszła się po obozie jak strzała. Nadzieja wstąpiła w serca państw i ocalałych po wojnie żołnierzy mieszkających razem z nami.
Dzień po moim powrocie ze zwiadów została zorganizowana grupa która miała za zadanie dokładnie przeczesać teren wioski i okalające ją tereny. Mieli również ocenić ile domów nadaje się do użytku a ile jest już zupełnie bezużyteczną kupką gruzu.
Ja również siłą rzeczy zostałem przydzielony do tej grupy aby pokazać reszcie drogę.
W tym momencie do jazdy mieliśmy zdatnych pięć koni, nie licząc szóstego, który został ranny w pęcine podczas bitwy i nie można go było dosiadać jeszcze przynajmniej przez tydzień.
Do zadania ponownego przeczesania oprócz mnie wioski zostali wybrani: Niemcy, Małopolska,Litwa i Kraków. Bez zwłoki zebraliśmy się i ruszyliśmy w drogę.
Droga minęła nam w niewygodnym milczeniu.
Na miejscu rozdzieliliśmy się by dokładnie przeszukać okolicę. Wszyscy szli pojedynczo oprócz Torisa któremu towarzyszyła Karolina, z resztą z mojej prośby. Nie chciałem żeby poszedł sam. Co prawda usilnie próbował udawać że jest już zdrowy ale nikt i tak tego nie kupował. Na początku w ogóle sprzeciwiałem się temu by wybrał się z nami, lecz jako nasz taktyk i jedyny w miarę dyspozycyjny rysownik map, nie miał wyboru, musiał nam towarzyszyć. Sam chciałem z nim iść lecz gdy przedstawiłem mu moją propozycję, podziękował mi za to że się martwię, ale odmówił mi argumentując tym:" Jestem dorosłym mężczyzną a ty nie jesteś moją matką."
Nie mogłem się przeciwstawić Torisowi w tej sprawie dlatego posłałem za nim Karolinę.
Litwa potrafi być naprawdę uparty gdy już sobie coś umyśli.
W pobliskim zagajniku znaleźliśmy dość czystą rzeczkę z wodą zdatną do picia. Około piętnaście domów było zachowanych na tyle że można było w nich urządzić prowizoryczne schronienie. Kilka budynków trzeba było uszczelnić i w paru miejscach naprawić.
-Hej! Mamy coś!-rozległ się krzyk Karoliny.
Wszyscy pobiegli w stronę z której dochodził głos.
Kiedy wszyscy znaleźliśmy się na miejscu, zastaliśmy klęczących nad górą popiołu Litwę i Kraków oraz towarzyszących im Niemcy i Małopolska.
-Co znaleźliście?-spytałem podchodząc bliżej.
-Kolejną piwnicę a właściwie coś w rodzaju podziemnego schronu- Mówiąc to schyliła się i sięgnęła do rączki przyczepionej do betonowego włazu prowadzącego do znalezionego pomieszczenia.
Pod ziemią znajdował się zakurzony pokój, który jak potem się okazało był magazynem pełnym jedzenia i ubrań. Byliśmy uratowani! Pośpiesznie wskoczyliśmy do środka by obejrzeć wszystkie przedmioty których nie widzieliśmy od tak dawna.
W schronie było tyle jedzenia że oszacowaliśmy że wystarczy go nam na trzy, cztery miesiące.
Było tam też dużo przedmiotów codziennego użytku takich jak : narzędzia, medycyna koce i kurtki. Teraz szanse na przetrwanie zimy znacznie wzrosły. Wszyscy tryskaliśmy euforią i nie mogliśmy się doczekać przekazania wieści reszcie państw z obozu.
* * * *
Czym prędzej wybraliśmy się w drogę powrotną do, najpierw staranie zabezpieczając nasz "róg obfitości" przed dzikimi zwierzętami. Szczerze mówiąc już bardzo ciągnęło mnie do powrotu. Nie tylko w celu przekazania dobrych wieści ale też zobaczenia jak się miewa Zosia. Zdążyłem już przywyknąć do roli starczego braciszka i martwiłem się o to jak poradziła sobie sama będąc wśród tyle obcych osób...
Gdy znaleźliśmy się w obozie wszyscy powitali nas z nadzieją w oczach a po usłyszeniu tego co mieliśmy do przekazania, długo już zapomniana radość zagościła na twarzach zebranych.
Ku mojemu zdziwieniu znalazłem Zosię otoczoną zastępem dziewcząt-krajów, które rozmawiały ze sobą w najlepsze. Wszystkie śmiały się i plotły sobie nawzajem warkocze. Uśmiechnąłem się...
Myślałem że ciężko będzie się dziecku wpasować w nasze środowisko, ale jak widzę zaaklimatyzowała się całkiem nieźle.
-O, cześć Feliks!- jako pierwsza zauważyła mnie Węgry- Czy wiesz może kiedy będziemy się przenosić do tej nowo znalezionej wioski?-
-Nie wiem dokładnie, ale przypuszczam że całkiem niedługo-odpowiedziałem po chwili namysłu.
-Widzę że Zofia zdążyła już was w sobie rozkochać?-zapytałem żartobliwie.
-Haha, tak. Cudowne dziecko!- Odpowiedziała Seszele
-Już znam się ze wszystkimi! - poinformowała mnie roześmiana dziewczynka.
-Ze wszystkimi oprócz Ludwiga....- mruknęła smutno Mira która ni stąd ni zowąd pojawiła się nagle u mojego boku, tym samym, prawie doprowadzając mnie do zawału serca.
Szybko się jednak opanowałem słysząc zatroskany głos dziewczyny.
-Co z nim?- spytałem.
-Nie chcę o tym rozmawiać tutaj... Chodźmy...- powiedziała Małopolska, po czym wstała i poprowadziła mnie trochę dalej od zgromadzenia wielbicieli Zosi, tam gdzie było trochę ciszej...
![](https://img.wattpad.com/cover/100547646-288-k842489.jpg)
ESTÁS LEYENDO
Apokalipsa
FanficKolejne opowiadanie... Oczywiście o Hetalii. Tym razem o trzeciej wojnie światowej (Mam nadzieję że nic co tutaj napisałam nie stanie się w rzeczywistości) W każdym razie mam nadzieję że wam się spodoba i z góry przepraszam za wszystkie błędy ortogr...