#4 Pech zbliża ludzi

3.1K 191 393
                                    

[___] stała pod bramą czekając na kogutowłosego. Obmyślała plan dzisiejszego spotkania w jego domu. Obmyślała każdą możliwą opcje co może się stać. Bo ona nigdy nie była w domu u jakiegoś chłopaka, którego zna ledwo tydzień.

A jak jego rodzice mnie nie polubią?
A co jak coś przypadkiem zniszczę?
A jak źle coś powiem lub zrobie?

Stała i trzęsła się jak owsika ze strachu przed nieznanym. A gdy nagle ktoś podniósł ją na panne młodą myślała, że wyzionie ducha. Zrobiła się blada na twarzy a Kuroo stał zdezorientowany.

- Nie umieraj! - i zaczął potrząsać nią jak workiem kartofli aby ta się ocknęła ze swojego stanu. Gdy już było z nią w porządku, Kuroo dalej nią potrząsał i mówił ciągle coś o umieraniu, kostnicy i czekoladzie.

- Kuroo! - krzyknęła ale to niezadziałało. Walneła go nogą w bok. Pomogło.

- Ał... Ty żyjesz, dzięki Boguu...! - uradowany Kuroo zaczął ją przytulać. [___] tylko się zirytowała jego zachowaniem. Na szczęście Yaku przechodzący obok, zamachnął się i kopnął go w dupe.

- Ej...co dziś z wami? Czemu mnie bijecie? - powiedział teatralnie smutnym głosem odstawiając dziewczyne na ziemie.

Dwójka nic nie powiedziała tylko ruszyła przed siebie, a Kuroo pobiegł za nimi.

··························

Po drodze Yaku skręcił w inną stronę a [___] poszła za Tetsurou. Była zmęczona ale to co zafundował jej kolega od razu postawiło ją na nogi. Sam fakt, że w końcu piątek jeszcze bardziej ją ożywił.

- Musimy zajść jeszcze do zoologicznego sklepu po jakieś przysmaki dla kotów. - oznajmił nagle Kuroo skręcając w stronę mijanego i wspomnianego wyżej sklepu.

- Masz kota? - zapytała zaciekawiona.

- Nie do końca...konnichiwa  babciu! - powiedział chłopak wchodząc do sklepu. [___] zaczęła postrzegać Kuroo już nie jako zadziornego dowcipnisia i wysokiego budzącego lekką grozę chłopaka. Zyskał w jej oczach postawę miłego i opiekuńczego. [___] uśmiechnęła się na samą myśl o leżącym Kuroo z kotem na piersi.

- Dziękuje do zobaczenia w niedziele!

Chłopak wyszedł a [___] za nim automatycznie, myślami będąc daleko stąd. I przez to właśnie prawie nie zauważyła słupa, który stał sobie spokojnie czekając na zderzenie, które oczywiście nie nadeszło dzięki interwencji Kuroo.

- Uważaj jak chodzisz. - zaśmiał się chłopak a [___] cała czerwona ze wstydu powiedziała tylko

- Nie moja wina, że on nagle tak wyrósł z pod ziemii!

Tetsu tylko się uśmiechał i szedł dalej a dziewczyna za nim, krok w krok i ramie w ramie. Od czasu do czasu ich ciała się o siebie pocierały powodując u obojga rumieńce. Jednak żande z nich nie zwiększyło odległości między nimi.

W końcu podeszli pod dom chłopaka. On tylko uprzedził, że nikogo nie ma w domu, więc nie musi się przejmować ani krępować. I nagle na te słowa [___] chciała aby ktokolwiek był w jego domu. Spięta weszła i zdjęła buty podążając za Kuroo do jego pokoju. O dziwo pokój był schludny. Żadnych plakatów gołych pań czy brudnej bielizny na wierzchu. To miło zaskoczyło dziewczyne.

Kuroo doskonale wiedział co zaprząta jej drobną główkę ale się nie odezwał.

- Prince zaraz powinien przyjść sam. - oznajmił.

- Prince? To ten kot? I nie jest twój? - zaśmiała się dziewczyna.

- Wiem dziwne imie...moja mama je wymyśliła. On nie jest mój po prostu raz przyszedł do nas i miałczał pod drzwiami. Wpuściliśmy go a on zwyczajnie poszedł spać u nas pod stołem.

Kot // Kuroo x Reader ✔Where stories live. Discover now