Rozdział I

190 22 13
                                    

"Pewnie większość z was ma jakieś marzenia i nadal przy nich trwa, nawet jeśli na pierwszy rzut oka, zdają się one być kompletnie nie realnie. I dobrze, nikt nie ma prawa zabronić wam marzyć. To już w waszym zakresie leży ocenienie, czy uda wam się osiągnąć wybrany cel, czy też nie. Przyznam, że ja też mam takie marzenie, może nie jest ono jakoś specjalne wyszukane, czy tym bardziej nie zwykłe, ale jest moje i afiszuję się z nim. Zawsze chciałam być dziennikarką....."

W tym momencie w moich uszach zadźwięczał odgłos budzika z telefonu, który znajdował się na mojej szafce nocnej. Przez sekundę wyrwał mnie on ze skupienia i po plecach przeszły mi ciarki zaraz potem wyłączyłam go. " Godzina 7.00, nie wiem po co zawsze go nastawiam, i tak wstaję wcześniej, przed nim, wyrobiłam sobie już taki nawyk". Wstałam od komputer zamykając go, jak zwykle wylądował w tym samym miejscu co zawsze pod biurkiem. Przynajmniej mam go pod ręką, rzadko się zdarza kiedy zaczynam ranek bez napisania czegoś lub zwyczajnego przeglądu blogów.

Rozejrzałam się po pokoju, przywykłam już w sumie do studenckiego stylu życia, ale nadal nie mogło do mnie dotrzeć to, że przed wczoraj sprzątałam w pokoju a dzisiaj znowu jest tutaj bałagan. Westchnęłam ogarniając się w mozolnym tempie, rutyna czasami może zabić człowieka, wiecznie robię to samo, o tej samej porze i w tym samym tempie. Ale czego ja się spodziewałam po studiach? Każdy kto zaznał takiego życia powinien przyznać mi rację. Chociaż od niedawna chodziło mi po głowie tylko jedno.

Oparłam się o umywalkę, powolnie myjąc zęby. W końcu miałam jeszcze naprawdę dużo czasu, akademik znajdował się dosłownie kilkanaście metrów od mojej uczelni. Mianowicie zastanawiało mnie to, dlaczego mój rozmówca właściwie przystał na takie warunki, czy naprawdę aż tak chce poznać moją tożsamość czy po prostu uznaje to za pewną detektywistyczną gierkę? O tym w chwili obecnej nie mogę się przekonać, a domniemanie raczej nic mi nie da. Wyplułam pastę i obmyłam twarz. Otwierając moją szafę z ubraniami dopiero teraz mogłam dojść do wniosku, że jestem prawdziwą fleją. Ubrania dosłownie się z niej wysypały, a ja mogłam jedynie głośno westchnąć. Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy które wpadły mi do ręki. Stając przed lustrze, dostrzegłam gazetę leżącą na stoliku przy moim łóżku. Doskonale wiedziałam co to za gazeta, co jest w niej napisane i z jakiego jest wydawnictwa, pomimo to, że czytałam ją już naprawdę wiele razy to po raz kolejny musiałam po nią sięgnąć i odczytać tytułowy nagłówek, jakby dla samej satysfakcji i pewnego rodzaju motywacji "Dobry dziennikarz to pojęcie względne, dlatego, że dobrzy dziennikarze pracują tylko w naszym studiu". Uśmiechnęłam się do siebie odkładając gazetę na miejsce. Przerzuciłam swoją torbę przez ramie i zaczęłam szukać kluczy od drzwi po kieszeniach kurtki. Kiedy tylko udało mi się je wyłowić z mojej kieszonki zamknęłam za sobą drzwi.

Miałam dzisiaj wyjątkowo dobry humor, wydaje mi się to dla mnie nowością. Czułam od niedawna jakąś pozytywną energię. Jakby umowa z mężczyzną uczyniła moje życie ciut zabawniejszym. "Doskonała rozgrywka na poprawę humoru", ale ze zwykłej zabawy mogło się to przeistoczyć w moją życiową szansę więc od samego początku miałam zamiar grać na poważnie. Idąc do szkoły napotykałam kilku studentów, na razie nie widziałam nikogo z mojej grupy. W sumie wyszłam naprawdę wcześnie więc nie było dla mnie niczym nowy, że nikogo nie spotkałam. Nie miałam w swojej grupie jakiś ambitnych ludzi, niektórzy nawet regularnie się spóźniali. Cóż ja sobie ich nie wybierałam, więc nic nie mogłam poradzić. Jedynym plusem było to, że otaczała mnie ich spora ilość co dawało mi dodatkowy kamuflaż i alibi.

Wchodząc w mury budynku szkoły, mogłam usłyszeć gwar gawędek uczniów. Pokierowałam się jak zwykle tą samą droga do klasy, przy której byłam świadkiem rozmowy mojej koleżanki z owym nauczycielem. Nie słyszałam ich rozmowy z powodu kilku metrów dzielących nas i naturalnie odgłosów pogawędek. Dołączyłam do reszty znanych mi studentów, kontem oka jednak obserwując ich, niby nic szczególnego. Na pierwszy rzut oka zamieniali tylko kilka zdań na temat projektu który mieliśmy wykonać na przyszły miesiąc, ale coś mi tutaj nie odpowiadało. Wiem, że moja koleżanka jako uczennica powinna rozmawiać ze swoim profesorem, ale on nigdy nie ukrywał, że jej nie lubi, a tym czasem wydawał się być dla niej miły. Czyżby myślał, że ona jest dziewczyną która pisze bloga? Nie wątpiła bym w to, jakby z większością ludzi zamienił kilka słów o pisarstwie i o tym czy prowadzą jakieś blogi, kanały, czy pisali do redakcji. Chociaż czy jest tego świadomy, że jeśli jestem tego świadkiem to naraża się na to, że będę jeszcze ostrożniejsza?

Moje rozmyślania przerwali uczniowie wchodzący na sale wykładową, podążyłam za nimi, wchodząc niemal, że ostatnia. Zajęłam swoje miejsca w przed ostatnim rzędzie i wyciągnęłam czarne długopisy i mój sztywny zeszyt, mam manie przyciskania długopisu dlatego każdy kto chwyci mój zeszyt i zacznie go kartkować jest zdziwiony szelestem kartek, jest to najprawdopodobniej efekt mojej dysleksji, chociaż ja wiem, że jest to tylko i wyłącznie dysortografia. Mężczyzna położył swoją teczkę na biurku i zwrócił się do nas z rękami za placami.

-Dobrze moi drodzy, pewnie jesteście ciekawi co dzisiaj dla was przygotowałem. Jak już mówiłem na poprzednich zajęciach będzie to coś nie typowego, ale przecież dobry dziennikarz musi być gotowy na wszystko.....więc zrobimy sobie dzisiaj pewnego rodzaju ćwiczenie

Przerwał na chwilę jakby chcąc zobaczyć nasze reakcje i rozejrzał się po sali, widać po nim, że nie chciał nam dokuczyć. Często odbiega od normalnego toku nauczania przez robienie właśnie takich zadań z "nie nacka". Wyciągnął jakieś kartki i ponownie się do nas zwrócił

-Napiszecie dzisiaj felieton do gazety na wybrany przeze mnie temat, macie na to....

Spojrzał tutaj na swój zegarek

- Pół godziny, wiem, że to nie zbyt dużo, ale naprawdę zżera mnie ciekawość, co napiszecie ....

"Dobre zagranie" Jeśli nie miał tego wcześniej zaplanowane, pomyślała bym, że robi to specjalnie aby porównać nasze style pisania to charakteru w jakim piszę swojego bloga. Albo po prostu zbyt wile sobie wyobrażam i za bardzo przeżywam, albo facet jest sprytny i faktycznie chce odkryć moją tożsamość. Zaczął rozdawać kartki rzucając większości studentów uśmiech, jakby na szczęście.

-Temat brzmi "Rozwój młodego pisarza oraz czynniki wpływające na jego twórczość". Czas start

"No to teraz trzeba będzie nie co pozmieniać w moim stylu pisania...."


Mam 113 dni na...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz