Rozdział 6

53 10 5
                                    


Dobrze wiem o tym, że z natury jestem pesymistką, chociaż wolę nazywać się realistką. W każdym razie chodzi mi o to, że zostanie optymistką mi nie grozi. Domyślcie się wiec, jak wyobrażałam sobie przebieg tego dnia. Od samego rana układam w głowie scenariusze rozmów, głównie z ojcem. Zabawne prawda? Stresować się przed spotkaniem, z ludzi którzy i tak bezwarunkowo cię kochają. Właśnie może w tym jest trudność, takich ludzi najbardziej boli zawieść. To ja powinnam decydować jak potoczy się moje życie i w jakim kierunku pójdę, lecz pomimo tego zdanie moich rodziców i ich aprobata zawsze była dla mnie ważna.

W końcu jednak musiał nastać ten moment, nic nie można wiecznie odwlekać. Stałam przed masywnymi drzwiami żółtego jak słońce domu, którego nie tylko kolor przypominał mi dzieciństwo. Nie byłam na studiach od dawna, wręcz dopiero zaczynałam, a już mogłam się czuć jakby wieki mnie tu nie było. Cóż może nie było, zależy z czyjej perspektywy się spojrzy.

W chwili kiedy zadzwoniłam dzwonkiem, poczułam jednocześnie nie opisaną radość, ale i pewną obawę. W tym momencie musiałam wziąć się w garść i powiedzieć sobie, to co zawsze mówił do mnie mój tata, nie często zgadzałam się z jego metodami wychowawczymi, lecz to zdanie zapadnie mi jeszcze na długo w pamięć" Trzeba być twardym, a nie miękkim". Proste, zwykłe zdanie, z jednym orzeczeniem, a tyle kryje w sobie.

Kiedy w końcu drzwi się otworzyły, widok mojej mamy był dla mnie tak odległym, jak gdybym była na kilkuletniej wojnie i wracała do domu. Jej promienna twarz, jak zwykle spokojna, była dla mnie jak miód na serce. Kobieta przytuliła się do mnie w przejściu, biorąc przy tym moją walizkę. Wnętrze jak zwykle było, jest i pozostanie ostoją mojego dzieciństwa już na zawsze. Nic nie uległo tam zmianie odkąd tylko pamiętam. Ciepłe kolory, wszech obecna radość tętniła z każdego zakamarku. Nic nie pozostawało do rzeczenia, że w tym momencie czułam, że jest to moje miejsce na ziemi. Czułam się jak podróżnik, który widział niemal, ze cały świat a i tak jego motto przewodnie to "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej".

Tata powitał mnie, wychodząc z salonu, nie czułam w nim żalu, czy pretensji, po prostu się do mnie przytulił. Czekałam tylko, na kto się pierwszy odezwie. W głębi czułam, że to muszę być ja. Powinność, którą byłam im winna, która im się należała.

-Cieszę się, że znów was widzę.

Wszyscy zdawaliśmy się po prostu być uradowani na swój widok, tak po prostu. Moje słowa też były zwyczajne, jak na taką sytuację, lecz przez nieznaczny czas mojego życia mogłam nauczyć się też "Prostota to najlepsze rozwiązanie". Zabawne było to, że tego też się od nich nauczyłam.

-Musisz teraz wszystko nam opowiedzieć, jak jest na studiach, jak ci się tam podoba, jakich nowych znajomych poznałaś, wszystko, chcemy wiedzieć wszystko

Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby mój tata mówił coś z podobnym zapałem. Mama przytaknęłam mu i wszyscy skierowaliśmy się do dużego pokoju. Na którego widok przypomniało mi się , jak kiedyś wyglądały nasze wieczory rodzinne. W związku z tym, że zazwyczaj byliśmy zajęci, postanowiliśmy , że raz na tydzień w sobotę będziemy spędzać czas na oglądaniu filmów, rozmowie, graniu w gry planszowe. Teraz usiedliśmy w tych samych fotelach co zawsze, a oczy moich rodziców zwróciły się na mnie pełne nadziei.

-Cóż, wiele by tu opowiadać, naprawdę jest świetnie, czuję, że jestem w tym świetna.

Mama z tatą spojrzeli na siebie zachwyceni moimi słowami, po czym zostawiając mnie z ojcem wyszła i oznajmiła

-Skoro, mówisz, że naprawdę jest aż tyle do przekazania, to koniecznie muszę zrobić herbatę.

Jak ja dawno nie piłam, miętowej herbaty mojej mamy. Uwielbiałam ją, kiedyś piłam tylko to, bez przerwy, bez umiaru. Aż przejęli się tym, że nie piję dosłownie nic innego.

-Więc Emma, poznałaś kogoś ciekawego? Masz sympatycznych ludzi w grupie?

-Tak, zwłaszcza Liv, to moja koleżanka, w sumie to z nią rozmawiam najczęściej

-Cieszy mnie to, że dajesz sobie rade. A nauczyliście się już czegoś konkretnego?

-Wiesz tato, na razie robimy to co każdy początkujący dziennikarz

Mój ojciec rozsiadł się wygodniej ,nadal nie spuszczając zemnie wzroku. Kiedyś rzadko widziałam na jego twarzy uśmiech, coś jednak czuję, że teraz będę miała na to okazję, za każdym przyjazdem

-Dziennikarz

Powtórzył moje słowa, wzdychając, jednak nie było to westchnienie rozpaczy, tylko radości, a nawet pewnego rodzaju dumy. Zamknął na chwile oczy, jakby się rozmarzył. Widok rozmarzonego ojca. Kto by pomyślał, że czekają mnie tutaj takie niespodzianki.

-Wiedz ,że jestem z ciebie dumny...

Nadal nie otworzył oczu, zamiast tego położył mi rękę na ramieniu i lekko mną potrząsną, dając mi to do zrozumienia. Nigdy w życiu nie ucieszyłam się tak bardzo, jak teraz na jego słowa. Zawsze podświadomie dążyłam do tego, żeby był ze mnie dumny, chociaż zawsze bronił się słowami "Ja zawsze będę z ciebie dumny", nie dawały mi one do końca satysfakcji więc pięłam dalej, pamiętając jednak, że muszę też zadowalać siebie.

-Dzięki tato, miło, że mi to mówisz, wiesz chciałam cię przeprosić, ale...

Tutaj mi przerwał, mogłam się domyśleć, że teraz on będzie mówił

-Za co ty chcesz mnie przepraszać? Za to, że pokazałaś, że jesteś już na tyle dojrzała i dorosła, żeby samodzielnie podjąć decyzję o swoim przyszłym życiu? Naprawdę za to chcesz mnie przepraszać? Jeśli tak to nie przyjmuję takich przeprosin.

Z niedowierzaniem patrzyłam na niego, przez chwilę siedzieliśmy tak bez słowa, aż w końcu nie wytrzymałam i zaśmiałam się. Nie sądziłam, ze przekaże mi to w taki sposób, naprawdę nie sądziłam. W tym właśnie rezolutnym momencie do pokoju wróciła moja mama z gorącą herbatą, nadal pamiętała jaka jest moja ulubiona

-Widzę John, że znowu opowiadasz te swoje beznadziejne kawały, dałbyś dziewczynie spokój, dopiero wróciła, a ty ją straszysz.

-Nie opowiadam jej kawałów, a zresztą moje żarty są śmieszne, ludzi zawsze to bawi

-Tak, bo śmieją się z ciebie, a nie z tych beznadziejnych dowcipów

Przyglądałam się tej sytuacji w ciszy dając im się "rozkręcić", zawsze byli zabawni jak się kłócili. Zwłaszcza jeśli chodzi o te faktycznie nie zbyt dobre żarty taty. To był naprawdę zabawny widok, lecz wolałam to jednak przerwać. Nie chciałam kłótni podczas kiedy mamy miło spędzać czas, nawet jeśli to tylko dla zabawy

-Dobra, może lepiej wam opowiem, o moim wymarzonym miejscu pracy?

Oboje przerwali i rozsiedli się przede mną, czekając na opowieść. Pewnie myśleli, że mam im nie wiadomo co do opowiedzenia. Ich postawa przypominała mi małe dzieci, chcące, żeby opowiedzieć im bajkę na dobranoc.

-No więc, słyszeliście kiedyś może o FollowStudiotv?

&

"Każdy czasami, ma spory i niedomówienia, nawet z rodziną. Lecz pamiętajcie rodzina, zostanie z wami zawsze, bez względu na to co byście zrobili, kim się stali, oni i tak zawsze staną za wami murem i okażą wam swoją miłość. A zwłaszcza rodzice, którzy są gotowi zrobić dla was wszystko. Pamiętajcie, nieważne co by się stało, wy też musicie pokazywać, że nigdy ich nie zostawicie i, że nadal są dla was ważni"

Secretwriter


Mam 113 dni na...Where stories live. Discover now