Rozdział 9

33 7 2
                                    

Nie zdawałam sobie nawet sprawy jaką dobrą decyzje podjęłam, zawsze przemawiało prze ze mnie instynktowne "Pierwsza myśl jest najlepsza". Jednak z ogromną nie chęcią, ale muszę to przyznać, że gdyby Łucja nie sprowokowała mnie do konkretnego i zawziętego działania, to nie wiem jakby się to skończyło. Chociaż coś dobrego zrobiła dla mnie w ostatnim czasie, wprawdzie nie świadomie, jednak zawsze coś. Po tej sytuacji jakby poczułam się pewniejsza, a przez moje żyły często przepływała determinacja i zawziętość. Mogła bym nawet powiedzieć, że to zawiązek odwagi....

&

Od kilku dni czekałam na ważny telefon. Niebyło chwili w której o tym nie myślałam. Pierwszy raz w życiu zdecydowałam się na tak ważny, a zarazem ryzykowny krok. Lecz zależało mi na tym, a dopiero nie dawno była przyjaciółka uświadomiła mi, że chcę, że tego właśnie pragnę. Na pierwszy rzut oka zdawało by się to być nieodpowiedzialne z mojej strony, lecz tak właśnie wygląda droga do marzeń. A przynajmniej tak mi się zdaje, bo dopiero szukam i dążę do swojego celu i nawet nie wiem, czy go znajdę. Ale kto to wie. Czy wszyscy pisarze od samego początku wiedzieli, że ich książka będzie dziełem na skalę światową? Raczej bym z tym polemizowała.

Telefon zadzwonił niemal , że w tym samym momencie, w którym weszłam do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Moje stare przyzwyczajenie, nigdy nie domykałam ich tylko puszczałam swobodnie, skoro mieszkam sama hałas nikomu nie przeszkadza. Odłożyłam torbę na łóżko i wyjęłam czarny telefon z kieszeni w spodniach, w których zawsze go nosiłam. Pomimo tego ,że istniało spore ryzyko tego ,że wypadnie nie przejmowałam się. Jestem osobą która wszystko musi mieć pod ręką, a zwłaszcza komórkę. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz, momentalnie musiałam chwilę zawiesić wzrok na prywatnym numerze. "Redakcja, niby kto inny". Zamarłam chwilę w bezruchu, dopiero po kilku sekundach uświadomiłam sobie że przecież musze odebrać.

-Tak?

-Dzień dobry, dzwonię w sprawie złożonych przez Panią papierów do naszego wydawnictwa.

Wstałam, poczułam, że po tych słowach muszę się przejść. Podeszłam do okna, jesienny widok trochę mnie uspokajał.

-Tak, tak, to ja, już Pan to przeanalizował?

Starałam się brzmieć jak najnaturalniej i opanować swoje nerwy które teraz sięgały zenitu. Trochę żałosne prawda? Bać się zwykłej rozmowy telefonicznej, z pozoru lęk który można wyśmiać, lecz od tej rozmowy sporo zależało , przynajmniej mogła wpłynąć na moje życie

-Tak i szczerze powiedziawszy, wszystko wydaje się być w porządku, nawet powiedział bym bardzo w porządku, lecz jest jeden mały problem....

Moje źrenice poszerzyły się, nawet nie musiałam patrzeć w lustro, żeby to stwierdzić. Poczułam mimowolne dreszcze przechodzące przez moje ciało, wzdrygnęłam się.

-J-jaki? Coś się stało?

-Nie z kąt że, chodzi po prostu o to, że moje szefostwo stawia raczej na ludzi po studiach....

Westchnęłam, ogarnął mnie żal. Może wam się to pewnie wydawać dziwnie, ale do moich oczu napłynęło kilka łez. Były raczej efektem mojej bezradności niż porażki, powód wydawał się być mi nie sprawiedliwy, nie zależący ode mnie, przecież na swój wiek nie mogę wpłynąć, to zwyczajnie nie jest moja wina. Usłyszałam głos w słuchawce, który przerwał może myślowe użalanie się nad sobą

-Lecz, mam dla ciebie ciekawą propozycję, wolał bym jednak nie rozmawiać o tym przez telefon

Uśmiechnęłam się sama do siebie. W tak krótkim czasie doprowadziłam się niemal że do płaczu , a potem na nowo pojawiła się w moim umyśle iskierka nadziei.

-Dobrze, z chęcią ją przyjmę,...

Mężczyzna zaśmiał się krótko ponowne zwracając się do mnie.

-Cóż, tego jeszcze wiedzieć nie możesz, w każdym razie weź proszę jakaś kartkę i długopis

Natychmiast przetrząsnęłam szafę w poszukiwaniu mojego notatnika i czarnego długopisu, położyłam kartkę na biurku. Wsparłam telefon przy uchu ramieniem i byłam przygotowania to robienia notatek.

-Już mam

-Westervood 13b, chciał bym się spotkać z tobą na tej ulicy, jest nam mała kafejka idealna na krótkie biznesowe rozmowy, odpowiada ci jutro o 16.00?

Niemal, że wykrzyczałam swoją odpowiedź do słuchawki, pamiętając jednak o zachowywaniu się, po prostu emocje wzięły nade mną górę. Moja radość była nie opisana, w tym momencie nie tliły się we mnie jakie kol wiek obawy, nigdy nie byłam zarazem tak podekscytowana i spełniona.

-Tak, tak oczywiście, zjawie się, naturalnie

-Cieszę się, więc do zobaczenia.

Kiedy do moich uszu doszedł głuchy dźwięk świadczący o końcu rozmowy, natychmiast zaczęłam zaciskać ręce i machać nimi w geście zwycięstwa. Nie myślała nawet o przygotowaniu się na drugi dzień na uczelnie, nie zrobiłam porządku i zjadłam obiad o późnej porze. Moje myśli były teraz zawiązane w okól szansy jaką dostałam od wydawnictwa.

Za oknem rozległ się dźwięk ulewy, lubiłam patrzeć na deszcz, zwłaszcza pijąc coś ciepłego, przypominało mi to dzieciństwo. Zagotowałam sobie herbaty i usiadłam na parapecie położywszy głowę na kolenie, obserwowałam krople z taką uwagą jakbym chciała je policzyć. Widok jesienni w deszczowy wieczór zachwycał mnie, a teraz widziałam całą jej okazałość. Co jakiś czas pomijałam wzburzone myśli herbatą. Nie zważywszy na porę zdawało mi się, że mogę tak siedzieć nawet dzień i noc.

Pomimo to zastanawiała mnie jedna rzecz, oderwawszy się od tematu. Kiedy spojrzałam na swoją skrzynkę odbiorczą na blogu, od dłuższego czasu profesor się nie odezwał, co może znaczyć, że albo nie idzie mu dobrze, albo wręcz przeciwnie, tak jak cisza przed burzą. Ostatnią konwersację zawiązaliśmy kilka dobrych dni temu, zawało się to być podejrzane, lecz teraz byłam tak rozpromieniona, że zepchnęłam zakład na drugi plan.

"Ciężko niektórym znaleźć w sobie odwagę, lecz każdy powinien walczyć o swoje, odwaga przychodzi z czasem, ale to my musimy zorientować się kiedy ten czas nastanie. Nie koniecznie musimy odkryć to sami, mogą nam pomagać w tym ludzie nam bliscy, przyjaciele, drugie połówki, czy rodzina. Zawsze trzeba zrobić pierwszy krok, nie można stać w miejscu, to najgorsze do czego moglibyśmy doprowadzić. Więc pamiętajcie, nie bójcie się realizować się w waszych ulubionych dziedzinach, realizujecie marzenia, rozwijajcie pasje i pamiętajcie kiedyś przyjdzie czas na ich zrealizowanie, lecz musicie tylko znaleźć w sobie odwagę"

Secretwriter

Kiedy zamknęłam komputer, bezwiednie westchnęłam pisząc to na myśl przychodziła mi Łucja, która byłą czynnikiem kroku przez który mogę spełnić się w tym co robię. Pomimo tego, że czułam się przez nią zraniona, to nadal moja przyjaciółka, może i o mnie zapomniała, ale widać, że zależało jej na mnie. Pytała, prosiła, zaczepiała a ja ją ignorowałam, nie umiałam stwierdzić czy to jej wina, że mnie wystawiła, czy moja, dlatego , że ją od siebie odpychałam. Chociaż teraz kiedy kol wiek bym na nią spojrzała do zawsze jest z Markiem, jednak skoro to jej pierwsza miłość lub zauroczenie to muszę to uszanować. Każdy stracił kiedyś głowę dla drugiej połówki, jednak nie maja prawa oddalać w tedy od siebie przyjaciół, a przynajmniej nie powinni. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji, ani jako ta osoba która odpycha przyjaciół dla miłości, ani ta ignorowana. Podobno zawsze musi być ten pierwszy raz, lecz nie chcę takiego razu, to bolesne doznanie, nie chcę być świadomie krzywdzona. Chcę mieć wpływ na to wszystko, lecz chcieć, nie zawsze znaczy móc.


Mam 113 dni na...Место, где живут истории. Откройте их для себя