Rozdział II

86 12 0
                                    

Mężczyzna zajął miejsce przy swoim biurku, rozglądając się po uczniach. Zazwyczaj sprawdzał jakieś testy, pisał coś na komputerze lub zwyczajnie czytał książkę, więc jego postawa umacniała mnie tylko przy zdaniu, że zrobił to ćwiczenie dla tego, żeby wykonać kolejny krok do poznania prawdy. Wzięłam do ręki długopis, pochylając się nad jeszcze pustą kartką. Większość studentów z mojej grupy wzięła się szybko do pracy, widziałam na kartkach nie których już parę zdań. Chyba specjalnie dał nam tylko pół godziny, chciał abyśmy nie mieli czasu na wyrafinowane prace, chciał, żebyśmy dali mu suche informacje o swoim stylu pisania. Postanowiłam jednak nie dawać za wygraną, o jakie kol wiek zadanie, by nie chodziło i tak mam zamiar z lekka utrudnić mu dokładne określenie jaką jestem pisarką. Zaczęłam dość nie typowo dla siebie, lecz nie chciałam zmieniać wszystkiego. Nagła nie oczekiwana zmiana też mogłaby wpłynąć na moją nie korzyść.

"Młody pisarz jest człowiekiem wszechstronnym, z głową pełną pomysłów, jest skory do szybkiego ale i pomyślnego wybicia się poprzez prezentowanie swojego talentu. Taki człowiek z pewnością jest też wpływowy, skoro częścią jego pracy jest dostosowanie się do jakiegoś zdania, z którym przecież nie zawsze musi się zgodzić"

Starałam się dotrzymać kroku reszcie, pamiętając jednak o złotej sentencji" Wszystko według własnego tempa i potrzeby, gonienie reszty nie zawsze przynosi pozytywne skutki". Co jakiś czas robiłam, więc przerwy na zastanowienie się, nad kolejnym zdaniem. Musiałam pamiętać nie tylko o tym, aby zmieniać swoje literackie przyzwyczajenia ale i o tym, że studia to nie przelewki a praca musi być dobra.

&

Wychodząc z sali byłam zadowolona ze swojej pracy. Myślę, że udało mi się pokazać, że potrafię bawić się stylami literackimi. Poprawiłam sobie rękawy od koszuli, idąc przez korytarz, jak zwykle trzymałam prawą rękę na pasku mojej torby. Był to mój, już od dawna wyrobiony nawyk, czułam się dzięki temu jakoś pewniej. Wiem, że to dziwnie no ale sami przyznajcie, że idąc tłocznym korytarzem szkolnym na pewno nie lubicie jak uczniowie się na was patrzą, cóż przynajmniej ja tak mam. Zawsze odnoszę dziwne wrażenie, że kilka osób cały czas nie spuszcza ze mnie swojego wzroku. Na schodach przyspieszyłam więc tempa, kiedy ujrzałam już wyjście na dolnym piętrze akademii zaraz przy nim rzuciła mi się w oczy moja koleżanka, zawsze ubierała się w jaskrawe kolory, więc to dlatego zwróciłam na nią uwagę. Była w trakcie rozmowy z jakimś chłopakiem, chyba dobrze im się dyskutowało, oboje byli rozpromienieni. Kiedy chciałam dyskretnie ją wyminąć i wyjść na zewnątrz, nie przeszkadzają im, na moje nie szczęście zostałam zauważona.

-O hej Emma, gdzie się tak spieszysz?

Jak zwykle mogłam ujrzeć na jej twarzy poczciwy uśmiech i uradowane oczy, była typowa optymistką. Zatrzymałam się przy nich, spuszczając ręki z paska torby. Krótko się zająknęłam, nie zdarza mi się to często. Peszyła mnie z lekka obecność chłopaka a po za tym przyjaciółka wybiła mnie z rytmu, chciałam po prostu wrócić do akademika

-Ja w sumie...to nigdzie, po prostu wracam do siebie....

Dziewczyna zaśmiała się krótko, a ja nawet w pewnej chwili odwzajemniłam jej uśmiech. Schowałam obie ręce w tylnych kieszeniach spodni.

-Nawet nie wiem po co pytam, tobie zawsze się gdzieś spieszy, jestem tylko ciekawa, czy pamiętasz o dzisiejszym wieczorze?

Po jej słowach na mojej twarzy malowało się zaskoczenie. Nie mogłam zrozumieć o co jej chodzi, możliwe, że o czymś zapomniałam, albo coś jej obiecałam. Nigdy nie byłam dobrze zorganizowana, ale, żeby zapominać o spotkaniach?

-Powiem ci szczerze, że nie wiem co masz na myśli

Po chwili mogłam usłyszeć jej westchnienie, położyła mi rękę na ramieniu i lekko mną potrząsnęła, jakby myślała, że może mnie to orzeźwić.

-Przecież miałyśmy iść dzisiaj do tej nowej restauracji, zapomniałaś?

Wyciągnęłam rękę z kieszeni i położyłam sobie ją na czole. Mimo wolnie na moich ustach pojawił się uśmiech, miałam dystans do siebie i do swoich śmiesznych wpadek , które przyznam nie rzadko mi się zdarza.

-Racja, teraz już kojarzę

Blondynka stanęła przed mną tryumfalnie, zaraz potem jakby przypominają sobie o obecności swojego kolegi. Wskazała go ręką zwracając się do mnie.

-A i wybacz, to jest Mark, mój przyjaciel

Obdarzyłam chłopaka lekkim uśmiechem, wyciągnął do mnie rękę która natychmiast uścisnęłam. Przypomniało mi się też, że wypada się przedstawić.

-Emma Watson...miło cię poznać

Mark poklepał moją przyjaciółkę po ramieniu, nie spuszczając wzroku ze swojego rozmówcy, którym byłam ja.

-Wiem, Łucja sporo mi o tobie opowiadała

Ucieszyły mnie jego słowa, nie myślałam, że mogła bym byc tematem rozmów kogo kol wiek. Miło z jej strony, że miała o mnie jakieś ciepłe słowa do powiedzenia. Od dawna się kolegujemy, ale pierwszy raz słyszę o czymś takim.

-No dobra to widzimy się o ósmej.

Przytaknęłam Łucji, żegnając się z dwójką moich rówieśników, po czym wróciłam do tego co chciałam zrobić, zanim moja przyjaciółka przerwała mi daną czynność. Mianowicie wyjść ze szkoły i udać się do siebie. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 15.00, jak na powrót z zajęć nie była to późna pora, ale nie zmienia to faktu, że musiałam posprzątać ten okropny bałagan w moim pokoju, przygotować się na owe wyjście i rzucić okiem na mojego bloga. Nie wspominając już o tym, że robienie porządku w moim akademiku zajmie mi pewnie sporo czasu. Wracałam tą samą alejką która rano podążałam na zajęcia. Nie była zbyt tłoczna, dlatego bardzo za nią przepadałam, nigdy nie natykałam się na jakieś osoby którym szczególnie nie chciała bym spotkać, nawet chyba takowych nie mam. Skierowałam się po schodach to swojego lokum, którego widok i widmo sprzątania po wejściu mnie załamało. Rzuciłam torbę na krzesło przy biurku i poszłam ogarnąć się do łazienki.

&

Miałam jeszcze chwilę czasu zanim przed moimi drzwiami zjawi się Łucja, tak jak myślałam, bałagan w moim pokoju stawiał ogromny opór z którym ciężko było mi się zmierzyć, ale jakoś dałam radę. Przejrzałam się jeszcze w lustrze, nie byłam typem dziewczyny preferującej sukienki, ale dzisiaj pomyślałam, że wyjątkowo mogę zrobić wyjątek. Przynajmniej nie będę za bardzo rzucać się w oczy, jako jedyna dziewczyna w klubie ubrana w spodnie. Obróciłam się, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam się w sukience. Ale jednak po moich butach, mianowicie trampkach można było poznać moją mentalność chłopczycy i zamiłowanie do wygody oraz sportowego stylu. Z moim przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi, bez zastanowienia je otworzyłam biorąc ze sobą torebkę i klucze.

&

Skrzynka odbiorcza Secretwriter

* Wiem, że byłaś/eś dzisiaj na sali wykładowej.

wysłano 19:57


Mam 113 dni na...Where stories live. Discover now