Rozdział Czwarty

1.4K 197 283
                                    

- Kurwa mać, Alison.

Louis wpadł do mieszkania przyjaciółki po południu tego samego dnia, dziękując niebiosom (lub Mary), że nie potrzebowali go dzisiaj na jego zmianie. Jego włosy były zmierzwione, jakby biegł tutaj przynajmniej od kilkunastu minut, a oddech płytki. Zanim miała szansę odpowiedzieć, bez pozwolenia wszedł do kuchni i zaczął grzebać w lodówce.

- Czy możesz mi wyjaśnić? - spytała z małym humorem w głosie, opierając się biodrem o futrynę.

- Za moment - obiecał, wyciągając opakowanie lodów Ben&Jerry's o smaku miętowym, zanim usiadł przy stole. Siłował się chwilę z otwarciem opakowania, a przyjaciółka obserwowała go wciąż rozbawiona.

- Powiedz mi, jak będziesz gotowy i zjesz moje lody.

Louis w odpowiedzi pokiwał swoją głową, a jego włosy podskoczyły jak małe sprężynki, odstając w każdym, możliwym kierunku. Po porannym prysznicu nie myślał nawet o grzebieniu, a o zwierzeniu się Alison. Był zdesperowany, aby opowiedzieć jej o swoim śnie i odkryciu, jakiego dokonał. Nie był jednak pewien, czy było to odpowiednim posunięciem.

Gdy tak jadł głośno mlaszcząc, w połowie opakowania łyżeczka wymsknęła mu się z dloni. Podskoczył wystraszony na głośny huk, łapiąc się za serce.

- Louis, masz jakieś lęki? - Alison zaśmiała się, zabierając mu sprzed nosa opakowanie lodów, aby je zakryć i schować to, co zostało do zamrażalnika. - Kup sobie własną lodówkę.

- Mógłbym to samo powiedzieć o tobie - gdy nie widziała, wytarł usta w rękaw swojej koszulki. - Musimy porozmawiać. Ta rozmowa z wczoraj.

- Facet z dachu?

- Tak - skinął głową i za chwilę zmarszczył nos. - Nie nazywajmy go tak, głupio się czuję. Wymyślmy mu jakąś ksywkę...

- Ksywkę? - uniosła brwi zaskoczona. Usiadła obok, wcześniej wrzucając brudną łyżeczkę po lodach do zlewu.

- Stal - rzucił bez namysłu, myśląc o jego stalowych oczach. Przeszedł go nagły dreszcz na samo wspomnienie.

- Stal, jasne. Więc, co ze Stalem? - wypowiadając ostatnie słowo z trudem powstrzymywała się od śmiechu, opierając brodę na dłoni. - Wpadł na herbatę?

- Nie - odpowiedział bardzo powoli, mrużąc swoje oczy. - To nie jest śmieszne. Byłem przerażony.

Bardzo niepewnie wstał, rozejrzał się, czy aby na pewno nikt ich nie obserwuje i zaczął podwijać swoją koszulkę do góry.

- Uch, ble, Louis! - natychmiast zacisnęła swoje powieki. - Jeśli chcesz mi pokazać, co masz pod ubraniami to...

Otworzyła jedno oko, spoglądając z niechęcią na jego nagi tors, ale zamarła, gdy zobaczyła sine plamy. Były wklęsłe i wyglądały bardzo nienaturalne, a ich stan od wczoraj się pogorszył, jak zaobserwował Louis.

- Kto Ci to zrobił? - spytała cicho, kiedy z powrotem usiadł obok niej. - Ktoś Cię pobił? Jason, prawda?

- Nie, Alison, słuchaj. To nie jest najważniejsze, to... strasznie dziwne. Boli jak cholera. - skrzywił się, dotykając tych miejsc przez koszulkę. - Gdy wyszłaś, wczoraj, poczułem... coś. Nie mam pojęcia, co to było. Bałem się.

- To niemożliwe, gdy byłam u Ciebie, nikogo nie było, a zamykałeś drzwi. To niemożliwe, Louis.

- Po prysznicu wróciłem do sypialni i wtedy... światło było zgaszone. A później poczułem, jakby coś przygniotło mnie swoim ciężarem, musiało ważyć chyba tonę.

Light Inside Of Me (Larry Stylinson) Where stories live. Discover now