Rozdział Piętnasty

1.2K 151 187
                                    

Louis nie wiedział, czy to, co się wczoraj wydarzyło, było jedynie snem, niezwykle realnym, czy niemożliwie prawdziwymi wspomnieniami, będące jego skrytą fantazją od dłuższego czasu. Zastanawiał się nad tym kilka chwil po obudzeniu, wciąż niezbyt przytomny zatapiając się w ciepłych ramionach wokół jego ciała. Nie chciał otwierać swoich oczu, bo wiedział, że gdy tylko to zrobi, wszystko zniknie. Znikną wspomnienia, zniknie ciepło drugiego ciała obok i znikną usta, muskające właśnie jego czoło.

- Nie znikaj - wyszeptał sennie, marszcząc swój nos w zgięciu szyi. - Nie odpływaj. Nie idź, nie uciekaj, nie zapominaj.

Uchylił swoje powieki i w końcu uniósł swój zaspany wzrok, jeszcze nie do końca wyraźny. Harry wpatrywał się w niego z góry, z policzkiem zatopionym w miękkiej poduszce i milczał. Jego włosy nigdy nie były tak potargane, jak właśnie w tym momencie, a jego wzrok był lekko mętny.

- Harry? - zapytał cicho, niepewnie dotykając czubkami palców jego szczęki. Przyglądał mu się uważnie z lekko zmrużonymi oczami. Wyglądał jakby inaczej. - Spałeś?

Zamrugał szybko, gdy Harry nie odpowiadał. Wydawał się być lekko zdezorientowany, jakby nie wiedział, co działo się wokół niego.

Twarz Louisa rozjaśnił szeroki uśmiech, którego nie mógł powstrzymać, gdy tylko to do niego dotarło.

- Spałeś. Harry, spałeś. - powiedział szczęśliwy, zakładając mu włosy za ucho, bo wchodziły mu na twarz. - Spałeś...

- Nie powinienem był... - odparł bardzo cicho, a jego głos nigdy nie brzmiał tak sennie i ochryple, jak właśnie w tej chwili.

- To nie jest nic złego, nie - zaprzeczył natychmiast Louis, prawie piszcząc z podekscytowania. Gryzł swoją dolną wargę, aby choć w połowie zatrzymać swój cisnących się na usta uśmiech i przycisnął palec do jego ust. - To nie jest ważne. Nie jest ważne, co powinieneś, a czego nie, ważne jest to, że... że jesteś tutaj.

Harry zamrugał szybko, wpatrując się w niego przez chwilę i oblizał swoje usta. Po chwili rozejrzał się po jego sypialni, przebiegając wzrokiem po ścianach, meblach, a po tym po ich nagich ciałach, okrytych jedynie materiałem kołdry.

- No tak, zapomniałem o ubraniach - Louis speszył się, a rumieniec oblał jego twarz aż po szyję, nawet jeśli Harry nie rozumiał pojęcia nagości i wrażliwego do niej podejścia wśród społeczeństwa. - Wczoraj było dość ciemno, teraz, jeśli chcesz, możesz ubrać...

- Mogę zobaczyć jeszcze raz twoje ciało? - Harry przerwał mu, kompletnie ignorując jego słowa. Wzrok utkwiony miał w nagim ramieniu Louisa, znikającym pod pierzyną.

- Moje ciało? - Louis powtórzył po nim cicho zdziwiony. Zawiercił się niespokojnie w jego objęciach i przekręcił się powoli na plecy. - Dlaczego?

- Podoba mi się... Bardzo - wyznał, niepewnie układając swoją dłoń na lewej piersi Louisa, a jego wzrok przesunął się na jego szyję. - Wczoraj było bardzo...

- Przyjemnie? - tym razem Louis wszedł mu w słowo, ale wyraził to, czego Harry nie potrafił. Jego usta wygięły się w ciepłym uśmiechu i przekrzywił nieco swoją głowę.

Palcami zaczął odgarniać pojedyncze kosmyki włosów z jego twarzy, które opadły mu na czoło. Zostały splątane i zmierzwione prawdopodobnie gdy spał i nie miał nad nimi kontroli, ale sprawiały, że wyglądał naprawdę niewinnie. Niemniej wyglądały tak jego słodko zaróżowione usta i posklejane od snu powieki.

- Często to robisz? To, co robiliśmy wczoraj?

Zaprzeczył ruchem głowy i cicho westchnął.

Light Inside Of Me (Larry Stylinson) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz