9. hopeful

798 85 90
                                    

and now before our hope is lost
my heart is here it's such a cause

-

luke dopiero teraz poznawał, co oznacza prawdziwe nieszczęście. odkąd spóźnił się na samolot michaela, minął miesiąc i był to najgorszy miesiąc w jego życiu. tęsknił za każdą drobnostką związaną z chłopakiem, który zawrócił mu w głowie. każda komórka jego ciała krzyczała o michaela, a on nie mógł nic z tym zrobić. to nie tak, że się poddał. przychodził do caluma dzień w dzień, błagając o adres rodzinnego domu clifforda lub chociażby nowy numer chłopaka, który prawdopodobnie został zmieniony, aby uniemożliwić blondynowi kontakt. pewnego dnia calum jednak nie wytrzymał i jego uderzenie okazało się na tyle silne, że luke został ze złamanym nosem i obietnicą, że następnym razem na tym się nie skończy. calum ciągle obwiniał się o załamanie swojego najlepszego przyjaciela, przez namawianie go do otwarcia się na starszego chłopaka, dlatego teraz starał się to naprawić. obiecał sobie, że już nie pozwoli hemmingsowi na skrzywdzenie michaela.

jednak nadzieja nie opuszczała luka. właśnie rozpoczynał się nowy rok akademicki i chociaż kompletnie nie czuł ekscytacji na kolejny rok zbliżający go do końca edukacji, liczył na powrót swojej miłości do san francisco. oczami wyobraźni widział ich spotkanie, jak bierze drobnego chłopca w ramiona i nigdy go nie wypuszcza. nie chciał spędzić już żadnej godziny samotnie. próbował zapełnić pustkę, co wieczór oglądając ich wspólne zdjęcia z czasów, kiedy byli szczęśliwi lub grając na gitarze od michaela i komponując. nic jednak nie mogło równać się z prawdziwą obecnością chłopka, jego delikatnymi pocałunkami czy rumianymi policzkami, które luke uwielbiał. każdego wieczoru zasypiał z twarzą mokrą od łez i nadzieją na to, że już wkrótce się spotkają.

-

pierwszy dzień zajęć przyniósł rozczarowanie, drugi je pogłębił, trzeci kompletnie dobił hemmingsa. mike nie pojawił się na żadnych zajęciach, nikt nie słyszał żadnych wieści od kolorowego chłopaka. wyglądało na to, że chciał całkowicie odciąć się od swojego życia w mieście, jednak luke desperacko odpychał od siebie taką wizję, nie chcąc odbierać sobie resztek nadziei. biegł właśnie spóźniony na zajęcia, na których miało się odbyć zaległe zaliczenie jednego z ważniejszych przedmiotów. był już przy samej sali wykładowej, kiedy usłyszał głos, za którym tak bardzo tęsknił. nie był pewien, czy to prawda, czy tylko omamy, przystanął więc przy drzwiach sekretariatu, skąd dochodził dźwięk.

-jest pan pewien, panie clifford?

-tak, nie zostanę na uczelni. dziękuje bardzo, do widzenia.

-do widzenia.

luke nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. michael rezygnował ze studiów, co oznacza, że zapewne już nigdy tu nie wróci. drzwi sekretariatu otwarły się i na korytarzu stanął mike, zatrzymując się nagle, gdy dostrzegł blondyna. oboje wpatrywali się w siebie, zaskoczeni niespodziewanym spotkaniem. luke poczuł, jak coś boleśnie zaciska się w jego klatce piersiowej, widząc, jak żałośnie wygląda clifford, czego sam był powodem. mike schudł, zbyt duża koszulka wisiała na nim, co sprawiało, wyglądał na jeszcze drobniejszego. jego blond włosy były zbyt długie i oklapnięte, policzki zapadły się, a oczy straciły dawny blask.

-michael..- wyszeptał luke, robiąc krok w stronę chłopca. michael był tutaj, obok luka, nie gdzieś daleko.

-nie, luke. – odpowiedział zdecydowanie mike, cofając się o krok, a hemmings poczuł się gorzej, niż wtedy, gdy calum złamał mu nos.

-proszę, pozwól mi wszystko wyjaśnić.- powiedział luke płaczliwym tonem. nie mógł pozwolić mu odejść po raz kolejny.

-nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. –mike nie pozwolił mu kontynuować, a maska opanowania opadła na moment. jego twarz wykrzywiła się bólem, a w oczach zalśniły łzy. –nie chcę znowu cierpieć, błagam luke, zostaw mnie w spokoju.- dokończył szeptem.

-nie, mikey, posłuchaj..-zaczął hemmings, chwytając delikatnie dłoń michaela, który uniósł swoje zaszklone tęczówki na twarz starszego. luke poczuł, jakby ktoś kopnął go w brzuch, widząc ogrom cierpienia clifforda. nagle drzwi od sali wykładowej otwarły się z hukiem, a na korytarzu stanął profesor gilbert.

-witam pana hemmingsa, zechce pan do nas dołączyć czy wysłać specjalne zaproszenie?

mike jakby otrząsnął się z chwilowego odrętwienia i wyrwał swoją dłoń z uścisku luka, po czym wycofał się spod zasięgu ramion hemmingsa.

-nie jestem gejem. -powiedział, zanim odwrócił się i ruszył kierunku wyjścia.

luke stał pośrodku pustego holu, spoglądając to na swojego wykładowcę, to na oddalającą się sylwetkę michaela. wiedział, że jeśli nie wjedzie na salę, może pożegnać się ze studiami, a jeśli pozwoli michaelowi teraz odejść, już nigdy go nie zobaczy. luke wahał się jedynie kilka sekund, po czym pewnie ruszył w wybranym przez siebie kierunku.

*

jak tam majówka??

5sos bawią się świetnie są razem i kocham ich mocno

catch 22 // mukeWhere stories live. Discover now