epilog; mike

815 90 66
                                    

i'm too busy being yours
to fall for somebody new

-

luke siedział zaledwie kilka metrów od michaela i zdawał się tego nie zauważać, natomiast mike, odkąd zobaczył blondyna, wchodząc na scenę, nie widział wśród ludzi już nikogo innego. wreszcie wszystkie jego piosenki trafią do właściwego adresata. mike przyjeżdżając do san francisco chciał odnaleźć hemmingsa i spróbować z nim porozmawiać, mimo iż wiedział, że luke może tego nie chcieć. w końcu ostatnim razem to michael był tym, który zostawił luka, tamten miał prawo ułożyć sobie życie bez niego.

prawdą było, że mike zaczął tęsknić za starszym mężczyzną już w momencie, kiedy odwracał się i odchodził od niego na kampusie. strach przed zranieniem był jednak silniejszy. w końcu ile cierpienia może przyjąć na siebie jedna osoba?

kiedy przyjechał do domu nie mógł znaleźć sobie miejsca. w końcu nie wytrzymał niemych wyrzutów swoich rodziców, nie wytrzymał nic nierobienia, które sprawiało, że jego myśli nie dawały mu spać. zebrał wszystkie swoje oszczędności, spakował duży plecak, chwycił gitarę i ruszył przed siebie. tak spędził kolejny rok. podróżował od miasta do miasta, wieczorami zarabiając na graniu w knajpach. był utalentowany, a jego piosenki autentyczne, czym wzbudzał sympatie i podziw wśród publiczności. jednak niczym nie mógł zapełnić pustki po luku, a jednonocne, blondwłose przygody zdawały się pogarszać sytuacje. nie chciał jednak angażować się emocjonalnie, nie, kiedy jego serce błagało tylko o jedną osobę, tysiące kilometrów od niego.

-

-dziękuje wszystkim za dzisiejszy wieczór, mam nadzieje, że bawiliście się tak samo dobrze, jak ja! ostatnia piosenka nosi tytuł waste the night. zaśpiewam ją po raz pierwszy, ponieważ dopiero teraz osoba, dla której ją napisałem, może ją usłyszeć.- ostatnie dwa zdania mike powiedział, patrząc prosto w błękitne tęczówki, które w końcu uniosły się, chcąc zapamiętać ten moment.

w tamtej chwili dla obojga z nich świat przestał istnieć. była tylko muzyka i dwa serca, bijące w tym samym rytmie. oboje wiedzieli, że jeszcze może być dobrze. luke wierzył w każde słowo śpiewane przez kolorowego chłopca i był pewien, że zaraz zemdleje z nadmiaru emocji.

-nie chcę popełniać tych samych błędów, luke. potrzebuje twoje miłości.- powiedział mike ze sceny tuż po zakończeniu piosenki. na widowni zapadła cisza, ludzie wpatrywali się w wokalistę w napięciu. on natomiast nie widział nic oprócz luka, czekając na to, co zrobi.

blondyn zbyt wiele razy pozwolił mu odejść, nie zamierzał tego powtarzać po raz kolejny. dlatego zdecydowanie podniósł się z miejsca, ignorując fakt, że rozlał piwo czy gapiący się tłum. nie liczyło się nic oprócz michaela, który widząc to, także ruszył w kierunku blondyna. kiedy oboje spotkali się pośrodku, mike niepewnie uniósł dłoń, delikatnie gładząc policzek starszego.

-tak bardzo cie przepraszam, luke.- zaczął mike drżącym głosem. luke najwyraźniej miał inne plany na przeprowadzenie tej rozmowy, ponieważ już chwile później jego usta atakowały te należące do muzyka, który nie miał nic przeciwko takiemu obrotowi sprawy. zdecydowanie chwycił biodra blondyna i przycisnął jego ciało bliżej własnego, spragniony jakiegokolwiek dotyku. kiedy się od siebie oderwali, nadal patrzyli w swoje oczy, uśmiechając się szeroko, ignorując ludzi, którzy bili brawo i wiwatowali dookoła nich.

-za kilka godzin mam samolot do los angeles. -zaczął mike, chwytając hemmingsa za rękę. obiecał sobie, że już nigdy go nie wypuści.- chcesz się przyłączyć?

-obiecaj, że nigdy nie pozwolisz mi odejść.- poprosił luke. potrzebował słownego potwierdzania, że to wszystko dzieje się naprawdę.

-obiecuje.

-w takim razie ja już nigdy cie nie zostawię, mike. -przysiągł luke, opierając swoje czoło o to michaela. ich przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą, kiedy luke wypowiadał słowa, które zdecydowanie zbyt długo trzymał dla siebie.- kocham cie. jestem twój.

luke nie wiedział, jak będzie wyglądać ich przyszłość, nie mógł być pewien niczego. jednak tak długo, jak był przy nim clifford nie obchodziło go to. mieli siebie nawzajem, to było wszystko, czego potrzebowali, aby być szczęśliwym.

*

fun fact: każdy rozdział zaczyna się od 'luke'
ale ze mnie zwariowana wariatka

woo koniec tej historii!! dziękuje każdej osobie, która wytrwała do tego momentu, ja bym na przykład nie wytrzymała hehe

dziękuje za każdy komentarz, gwiazdkę, odsłonę, jesteście wszystkie cudowne ❤️

jako że nie jestem emocjonalnie gotowa na pożegnanie z mukiem z pewnością pojawią się tu jakieś bonusy 😏

catch 22 // mukeWhere stories live. Discover now