Część 5. Na lepsze?

5.1K 447 337
                                    


Następne parę dni było bardzo, ale to bardzo dziwne. Żartowali, próbowali się nawzajem doprowadzić do śmiechu (James próbował nawet połaskotać Snape'a po brzuchu, ale skończyło się rozbitym nosem), a jednocześnie powstrzymywali uśmiech, który od czasu do czasu zaczął cisnąć się na wargi. A przynajmniej tak sprawa wyglądała u Jamesa, bo Severus oczywiście dalej rzucał te swoje docinki, złośliwości i miał nieprzeniknioną minę.

To doprawdy dziwne – pomyślał Potter, kiedy Severus klął na czym świat stoi, bo spadł z łóżka zaraz po przebudzeniu (a właściwie on go zepchnął) i robił przy tym śmiesznie wściekłą minę.

-Ofiara z ciebie – skomentował na głos, siadając zgrabnie i unosząc się z łóżka już niezgrabnie, bo przez napiętą tasiemkę nie mógł się wyprostować w pełni. – Wstawaj, do cholery!

-Ofiara, powiadasz? Przypomnieć ci, kto wczoraj podpalił sobie szatę od palnika? – Odparowawszy, zmrużył czarne oczy.

James zarumienił się na wspomnienie wczorajszej lekcji eliksirów.

-To... To... WSTAWAJ JUŻ, A NIE NA WSPOMINKI CI SIĘ BIERZE, CHOLERA!

Poszli do łazienki, cały czas się kłócąc na temat tego, kto jest większą ofermą.

Przyzwyczajenie się do ciągłej obecności Severusa przyszło Jamesowi zaskakująco łatwo. Dziś mijał zaledwie ósmy dzień, a on zdążył się już prawie zupełnie wyluzować. Już nie czuł skrępowania, kiedy się rozbierał i wchodzili do kabiny prysznicowej plecami do siebie. Nie myślał nawet już o tym, że jest nagi tuż przed (a właściwie za) swoim wrogiem i odwrotnie, zastanawiał się, co wprowadzić do planu treningowego dla swojej drużyny. Bo i przy Qudditchu miał większe nadzieje, że nawet przy powiązaniu nie będzie tak źle. Wczoraj postanowił naśladować Meyrin i zaszantażował Severusa, że albo wsiądzie z nim na miotłę, albo rozpowie o jego wibratorze (którego, tak nawiasem mówiąc, udało mu się znaleźć pod łóżkiem, kiedy Snape jeszcze spał – z początku był zawiedziony niewielkim rozmiarem, ale po przetestowaniu go stwierdził, że siła wibracji jest w pełni satysfakcjonująca), a Snape, z początku opierający się i wręcz bliski płaczu, ostatecznie zgodził się na uniesienie się nad ziemię. Drobiazg, że po wzleceniu na zaledwie dwadzieścia stóp zaczął na niego krzyczeć.

-Umyjesz mi plecy? – James oderwał się na chwilę od przemyśleń i zwrócił się do Severusa.

Ten odwrócił się i spojrzał na niego wielkimi oczyma.

-Oszalałeś?!

-Nie, po prostu skoro już jesteśmy razem, mogłaby być z tego chociaż jakaś korzyść. Trudno jest sobie samemu umyć dokładnie plecy.

Prychnięcie.

-Jesteś idiotą, wiesz...? Ale niech ci będzie.

Odwrócił się, sunąc wzrokiem po jego plecach. Obficie namydlił ręce i wmasował pianę w plecy Jamesa. Potter przymknął oczy i miał ochotę westchnąć. Było to przyjemne.

-Już. – Ręce zniknęły i niższy chłopak odwrócił się do poprzedniej pozycji. – Ale masz szerokie barki – dodał półgębkiem, dość niemrawo.

James wzruszył ramionami.

-Wcale nie, to ty masz za wąskie.

Po umyciu się i ogólnym przygotowaniu do dnia poszli na śniadanie. Ich sprawa zdążyła ucichnąć i teraz jedynie grupa Meyrin jeszcze o tym opowiadała – najgorzej, że widocznie wcale nie przeszkadzał im brak popularności ich domysłów i ze szczerą pasją i zaangażowaniem opowiadały w swoim kółeczku niestworzone historie. To mogło oznaczać, że długo się nie zniechęcą.

Razem - James x SeverusWhere stories live. Discover now