Część 6. Coraz więcej okazji do śmiechu

5.7K 447 319
                                    


Tej nocy James miał bardzo dziwny sen. Śniło mu się, że leciał z Severusem na miotle z zawrotną prędkością, a tasiemka związana na ich nadgarstkach łopotała za nimi. Nagle się urwała i Severus, dotychczas ściskający go nerwowo, rozluźnił uścisk i zsunął się z miotły. A James krzyczał i płakał. Czuł straszliwą pustkę. Nie mógł wyhamować.

Kiedy obudził się, zaciskał kurczowo palce na ramieniu śpiącego Snape'a, jakby w obawie, że w rzeczywistości też odleci.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Kiedy słońce wychylało się zza horyzontu, James wyrwał się z drzemki. Odkąd miał ten

(koszmar?)

sen, jedynie drzemał. Niespokojnie, wiercąc się, a przez głowę przelatywały mu różne mary, wspomnienia z przeszłości, wizje przyszłości. Na przykład raz miał pięć lat i jadł truskawki, kiedy indziej wsiadał po raz pierwszy do pociągu Hogwart Express, jeszcze inaczej był kilka lat starszy i pił samotnie kawę z gazetą w ręku. I mimo że w większości zarysowywały się przyjemnie, ciągle miał wrażenie, że... że czegoś tu brakuje. Nie wiedział czego. Ale był spocony i drżał na całym ciele.

Severus już nie spał, siedział na kanapie i skrobał coś w jakimś notesiku. Widząc, że James się obudził, zatrzasnął zeszycik i spojrzał na niego swoim nieprzeniknionym wzrokiem.

-Któhra gocina...? – Zapytał James. Sen ściskał jego gardło, wskutek czego jego głos brzmiał dość chrapliwie.

-Wpół do piątej. Możesz jeszcze spać.

-A ty?

-Zaraz. Wierciłeś się strasznie w nocy i przez to nie mogłem spać. Próbowałeś mnie nawet udusić.

-Ojej... Pszepraszam... Szo piszeeeesz? – Ziewnął. Był śpiący, ale obawa przed kolejnym koszmarem była za silna. I było mu gorąco jak diabli. Koszulka kleiła się do jego ciała. Prawie nieświadomie ją zdjął i odrzucił na bok.

-Nic ważnego. – Zbył go machnięciem ręki i znowu otworzył notes. Przekartkował strony.

-Aha.

Zapadła cisza. Słychać było jedynie tykanie zegara i skrobanie pióra po pergaminie. James powoli się odprężał i wsłuchiwał się w te dźwięki. Zaczął się robić coraz bardziej senny... Severus coś jeszcze chyba później powiedział, ale rozróżnienie słów było dla Jamesa zbyt dużym wysiłkiem. A może nawet je rozróżnił, ale nie zapamiętał.

Po dłuższej chwili do serii dźwięków doszło też chrapanie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Tego dnia chmury przysłoniły niebo.

James gapił się tępo w szary krajobraz za oknem. Wiatr targał liśćmi drzew i wyginał co cieńsze konary, woda w jeziorze była bura i burzliwa, fale raz po raz odsłaniały i przysłaniały zarys kałamarnicy czającej się na dnie. Błonia ziały pustką, na zewnątrz nie było ani jednego ducha. Wsłuchiwał się w bębnienie deszczu. Ziewnął. Był niewyspany i mimo że nie pamiętał już swoich snów, wiedział, że to było coś nieprzyjemnego i teraz chętnie uciąłby sobie drzemkę.

-Spaaaać – oznajmił, kładąc głowę na blacie stolika.

Severus obdarzył go szybkim spojrzeniem, po czym powrócił do czytania jakiegoś opasłego tomiszcza. James najpierw się wkurzał, że musi czytać książki w bibliotece, a nie w dormitorium lub choćby na kanapie w Pokoju Wspólnym, gdzie mógłby się wygrzewać od ciepła kominka i drzemać spokojnie, ale teraz nawet na to nie miał siły. Odwrócił wzrok od okna i obrócił głowę na drugi bok. Z zafascynowaniem przyglądał się dłoniom Severusa.

Razem - James x SeverusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz