•MabelJednak stało się najgorsze. Bill się przeziębił. I to moja wina. Całe popołudnie kichał. Położyliśmy się spać około 21.00. Przez sen słyszałam jeszcze parę razy jak dostał ataku kichania, a przed świtem zaczął się wiercić. Byłam tak zmęczona, że nawet nie zwracałam na to uwagi. Obudziłam się dopiero, gdy słońce było już wysoko. Sięgnęłam ręką w prawo, lecz napotkałam tylko pościel. Billa nie bylo. Coś jednak było pod kołdrą, leżało mi na brzuchu. Ciepłe i miękkie. Powoli podniosłam kołdrę i zobaczyłam...
Złotego kota?
Śpioch podniósł się, przeciągnął i ziewnał cienkim głosem. Na szyi miał ciemną plamę przypominającą muszkę.
- Ymmm. Bill?
- Witaj Gwiazdeczko. Jak się spało?
- Dobrze... Bill?
- Tak?
- Czemu jesteś kotem?
Kot, znaczy Bill, chwilę stał, spojrzał na swoje łapki, machnął kilka razy czarnym ogonem, po czym zerwał się z miejsca w strona lustra. Przejrzał się w nim i krzyknął.
- Kurwa!
Krzyk ten był wręcz uroczy. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Szybko odpowiedziałam.
- Proszę.
Do pokoju weszły dziewczynki, ubrane w koszulę nocne, w ich ulubionych kolorach.
- Słyszałyśmy jakiś krzyk, co się stało?
- A nie widać?
Bill był wyraźnie zdenerwowany stanem w jakim się znalazł.
- Hahaha. Czyli jest źle.
- Co mu się stało?
- Tata nie potrafi kontrolować swoich mocy, kiedy jest chory.
- Natalie, nie śmiej się że mnie!
Głos Billa był naprawdę słodki. Nie dało się zachować przy nim powagi.
- Ty też Mabel? Lily, powiedz mi, że chociaż ty jesteś po mojej stronie.
- Racja, tu nie ma miejsca na śmiech. To Powaźna spjawa.
We trójkę się roześmiałyśmy. Nie powiem, było mi żal Billa, ale świadomość, że ten mały uroczy kotek to jeden z najpotężniejszych demonów świata... nie mogłam się nie śmiać. Wystawiłem ręce, a on podbiegł do mnie i się we mnie wtulił.
- Ja tu się próbuje gniewać.
- Coś ci kochanie nie wychodzi.
- To koci instynkt. Nie mogę z tym walczyć.
- Wiecie jak to uleczyć?
- Pewnie. Wystarczy zaczekać, aż przeziębienie przejdzie.
- Jest też opcja ekspresowa.
- Nawet o nim nie wspominaj!
- O kim?
- O Victorze.
- Nawet się nie warz go sprowadzać!
Bill znowu kichnął. Wokół jego głowy pojawiły się chmurki, między którymi przeskoczyła tęcza. Z tej zaczęły się sypać gwiazdki. Przez chwilę patrzył na nas, na tęczę i z powrotem na nas.
- Córeczko, proszę sprowadź dziadka.
Natalie podeszła do okna, pstrykneła palcami i czekała. Po chwili tuż za oknem pojawił się oślepiająco jasny portal, z którego wyszedł Victor, w futrzanym płaszczu, oblepiony śniegiem.
YOU ARE READING
Rodzina Cipher
FanfictionAkt I Minął rok od ślubu Billa i Mabel. Przez ten rok żyli sobie spokojnie w Piedmont. Ale Victor miał wobec nich inne plany. Przyszła pora by trochę urozmaicić ich nudne życie. Życie całej rodzinki. Akt II Życie Willa i Mabel w Reverse Falls to czy...