Rozdział 5 - Dziedzic Al'ów

361 15 9
                                    


•Victor

Cytadela Rady. Jeden z niewielu obiektów w piekle tak pilnie strzeżonych. Pomijając setki strażników znajduje się tu dziesięciu najpotężniejszych demonów świata. Wysoki budynek z czarnego kamienia jest symbolem potęgi Rady. Wszedłem przez wysokie, ciężkie drzwi, mijając kłaniających się w pas członków straży. Gdy drzwi się przede mną otworzyły zobaczyłem salę z półokrągłą, kamienną ławą. Siedziało za nią sześciu mężczyzn i dwie kobiety. Czyli jeszcze kogoś nie ma.

- Witamy Panie Cipher. Czekamy jeszcze tylko na Pana Al'a.

Al. Samo brzmienie tego nazwiska przywołały wspomnienie mojego pierwszego spotkania z młodym potomkiem rodu Al.

*Wspomnienia*

*Ziu ziu ziu*

Siwowłosy Demon ciężko usiadł na krześle. Lata walki z pomiotami otchłani źle odbiły się na jego zdrowiu. Nawet najlepsi uzdrowiciele nie są w stanie wyleczyć ich skutków. Z nosa znów pociekła mu krew.

- Severusie. Nos.

Mężczyzna wyjął z kieszeni chustę i przetarł stróżkę krwi.

- Wybacz Victorze, mam do ciebie prośbę. Pamiętasz, jak potrzebowałeś pomocy w śledztwie? Tym z tamtym chłopakiem plującym szlamem z otchłani?

- Pamiętam, nie musisz mi tego przypominać. W czym ci pomoc?

- Zajmiesz się moim synem?

- O czym ty mówisz?

Mój rozmówca zdjął z siebie iluzję. Nie musiał tego robić, i tak widziałem ciemne ślady pod oczami, przebarwienia na skórze i czarną tęczówkę, tak różnicą się od drugiej srebrno-złotej.

- Bądźmy szczerzy. Nie pożyje już długo. Chcę by ktoś zajął się moim synek. Kil nie ma nikogo innego. Nie znam też nikogo kto mógłby się nim zająć. Jesteś jedyną osobą, która nie wykorzysta jego wpływów. Proszę, Zajmij się nim.

Wyjrzałem za okno. Bill, Kill i Dziewczynki bawiły się w około fontanny. Natomiast Will i młody, srebrno-włosy chłopak siedzieli na trawie czytając książkę. Jeszcze kilka tygodni temu siedziałby na uboczu, patrząc na chmury, bądź podziwiając ogród. Wszystko, byle tylko nie rozmawiać z innymi.

- Twój syn to dobry chłopak... Jeżeli coś ci się stanie, możesz być pewien, że się nim zajmę.

- Dziękuję.

*Pukpuk*

- Wejść.

Do pokoju wbiegli Will i syn Severusa. Chłopak pokazał ojcu róże.

- Zobacz tato co umiem!

Róża zalśniła i po chwili w jego dłoni pozostał srebrny pierścień.

- Fajne? Will znalazł to w książce. To alemia!

- Hahaha. Chyba Alchemia. To dobrze, że interesuje się magią, ale nie powinieneś zrywać kwiatów Victora.

- Przepraszam Pana.

Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko. W jego srebrnych oczach widać było dumę, ale też skruchę.

- Jak się nazywasz mały?

- Jestem...

*Ziu ziu ziu*

*Koniec wspomnienia*

- Kilym Al. Zastępca przewodniczącego Rady.

Do sali wszedł wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu, o tłustych włosach i matowych czarnych oczach. Nie pozostał w nim nawet ślad po tamtym chłopaku z przed siedmiuset tysięcy lat. Otchłań każdego potrafi zmienić...

- Wybaczy Pan panie przewodniczący.- Nie dało się nie wyczuć pogardy zawartej w tych słowach.- W drodze tutaj zatrzymał mnie twój krewniak.

- Pewnie Aleksander? Czemu?

- Chciał zapewnić sobie moje poparcie. Chyba liczy, że ktoś z Rady niedługo przejdzie na tamten świat i będzie mógł zająć jego miejsce. A co z moją sprawą?

- P-panie Cipher.

Z miejsca obok odezwał się Vivirius Kloth.

- Słucham?

- Możemy zaczynać?

- Sprawa wice przewodniczącego ma w tej chwili najwyższy priorytet.

- R-rozumiem.

- Kontynuując, w twojej sprawie niestety nic nie odkryłem. Sprawdziłem wszystkie demony na tyle silne, żeby napaść na ciebie, ogłuszyć cię i porwać twoją siostrę. Nigdzie jej nie było. A szukałem nawet wśród wygnańców.

Kilym nawet się nie skrzywił, choć doskonale wiedział kogo mam na myśli.

- Mówiłem ci przecież, że zaatakowali nas z zaskoczenia. Nie musieli być znowu tacy silni. A jej ślad?

- Nic. Co dowodzi, że porwał ją jakiś silny Demon. Skoro zdołał zatrzeć jej ślad.

- Ale masz mnie poinformować jak tylko się czegoś dowiesz.

- Gdy tylko trafie na ślad Eleonory z miejsca cię o tym poinformuje. A teraz zajmijmy się sprawami Rady...

***************************

Łoooo

Co to się stało? Drugi rozdział?

Co z tego, że niewiele wnosi do fabuły...
A może jednak? Powiedzcie, że zauważyliście.

No chociaż ty Cyfereczko!

Ja już uciekam

Miłego dnia, lub nocy★

Rodzina CipherWhere stories live. Discover now