28. Pierwszy pocałunek

4.5K 254 56
                                    


Zamrugałam parę razy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Byłam w Skrzydle Szpitalnym.
— Obudziłaś się! — powiedziała raźnym głosem pani Pomfrey idąc w moją stronę.
— Tak — mruknęłam, rozglądając się po sali.
Obok mnie leżał Harry, a naprzeciwko Ron i Hermiona. Hermiona jako jedyna nie spała.
— Wszystko w porządku? — zapytałam.
— Tak, to tylko kilka zadrapań.
— Co z Syriuszem Blackiem? — zapytałam pani Pomfrey.
— Złapali go. Zamknęli na górze... Lada chwila dementorzy złożą swój pocałunek.
— CO?!
Szybko zeskoczyłam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je szeroko, a przede mną stanął Knot.
— Alexandro co ty wyrabiasz?
— Panie ministrze musi pan zatrzymać dementorów! — powiedziałam. — Black jest niewinny! To Peter Pettigrew wszystko ukartował! Wszyscy myśleli, że nie żyje, ale on przeżył. To on zabił tych wszystkich ludzi! To nie był Black!
— Oj, Alexandro, wszytko ci się pomieszało. Powinnaś odpocząć.
— NIE! Pan nie rozumie! — krzyknęłam już lekko zirytowana. — ON JEST NIE WINNY! — powiedziałam wolno i wyraźnie.
— Te dzieciaki potrzebują odpocząć. Proszę opuścić to pomieszczenie — powiedziała pani Pomfrey.
— Już wypoczęłam! Uważacie, że jestem jakaś chora psychicznie! A ja mówię prawdę! Zabijecie niewinnego człowieka! Będzie miał go pan na sumieniu! Proszę wcząć śledztwo! No nie wiem cokolwiek! Ale niech pan na razie powstrzyma dementorów! Proszę!
Nim zdążyłam zareagować pani Pomfrey złapała mnie za rękę i wciągnęła do środka, po czym zamknęła drzwi.
— Wypij to poczujesz się lepiej — powiedziała i podała mi flakonik.
— Czuję się wyśmienicie! Nie potrzebuję lekarstw — warknęłam.
— Po prostu to wybij i będzie po sprawię, zostawię cię w spokoju.
— Jeśli to pani poprawi humor — powiedziała zirytowana i wypiłam zawartość flakonika. Uśmiechnęłam się sztucznie do niej i ruszyłam w stronę Hermiony. Musi mi pomóc. Najwyraźniej moje słowo to za mało. Byłam już przy samym łóżku, gdy pociemniało mi w oczach i zachwiałam się na nogach.
— Co się... — zaczęłam, a potem była już tylko ciemność.
Gdy tylko się obudziłam od razu zerwałam się do pozycji siedzącej. Leżałam na swoim łóżku. Podali mi środek usypiający, najwyraźniej dość mocny, jak widać. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że każdy z moich przyjaciół siedzi na swoich łóżkach.
— Długo tu leżę? Co z Syriuszem!?
— Z trzy godziny, uwierz, że jak na ten eliksir to i tak mało — powiadomiła Hermiona.
— Pani Pomfrey powiedziała, że powinnaś przespać do rana — zaśmiał się Ron.
— A co do Syriusza to jest cały i zdrowy — oznajmił Harry z uśmiechem. — Razem z Hermioną udało nam się go uratować. Musimy ci wszytko opowiedzieć.
— Zamieniam się w słuch — powiedziałam z ulgą i uśmiechem na ustach.


Następnego dnia już z samego rana po małej sprzeczce z pani Pomfrey, wyszłam ze Skrzydła Szpitalnego. Nie chciało mi się tam dłużej siedzieć, szczególnie że wszytko w porządku było już wczoraj, ale uznałam, że wytrzymam do dziś.
Na dworze piękna pogoda, a dziś było wyjście do Hogsmeade czego nie mogłam opuścić, więc od razu ze Skrzydła Szpitalnego ruszyłam do swojego dormitorium. Wzięłam prysznic i przebrałam się w świeże ubrania, po czym biegiem ruszyłam na śniadanie, które już dobiegało końca.
Już kierowałam się w stronę mojego stałego miejsca, ale przypomniałam sobie, że jestem pokłócona z bliźniakami. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że wolne miejsce znajdowało się obok dziewczyn z drużyny i Wood'em. Z uśmiechem ruszyłam w ich kierunku i usiadłam obok Kate.
— Hej!
— Cześć! — odpowiedzieli.
— Już cała i zdrowa? — zapytał Oliver.
— Na to wygląda.
— To, co powiesz na to obiecane piwo kremowe? — zapytał.
— Z chęcią się zgodzę — powiedziałam nakładając sobie płatki.
— No to super — uśmiechnął się.
Wszyscy chętni na wyprawę do Hogsmeade zebrali się przy wyjściu.
Razem z Oliverem ruszyliśmy z innymi uczniami do miasteczka. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy przez całą drogę. Naprawdę świetnie się z nim rozmawia. Szczerze mówiąc nie miałam jeszcze sposobności z nim porozmawiać tak na więcej niż dwadzieścia minut i poza treningami, czy przy śniadaniu.
— Nie mogę uwierzyć, że to już mój ostatni rok w Hogwarcie — powiedział upijając łyk kremowego piwa.
— A ja nie mogę uwierzyć, że stracimy tak fenomenalnego kapitana i obrońcę.
— Oj nie słodź tak, bo się zarumienię — powiedział dotykając policzka, a ja się zaśmiałam.
Oliver posłał mi piękny uśmiech, przez co ja także się uśmiechnęłam. Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwilę, a ja czułam, że zaczynam się rumienić. Muszę przyznać, że Oliver był przystojny i naprawdę miał świetną osobowość.
— Mogę cię o coś zapytać?
— Jasne — odparłam.
— Łączy cię coś z tym... jak on miał? Nick?
— Nie, zdecydowanie nie. Raz wybrałam się z nim na... powiedzmy randkę, ale nie wypaliło.
— Dobrze wiedzieć — powiedział i z uśmiechem na ustach, wziął kolejny łyk kremowego piwa.
Spojrzałam na niego podejrzliwie z uśmiechem.
— No co? — zapytał i zaśmiał się pod nosem.
— Skąd takie pytanie?
— A tak z ciekawości...
— Powiedzmy, że ci wierzę — zaśmiałam się. — Idziemy się przejść? Jest piękna pogoda.
— Nie ma sprawy — powiedział i wyszliśmy z knajpy. — To gdzie idziemy?
— Przed siebie — powiedziałam, a on się zaśmiał. — Wybrałeś kogoś na swoje zastępstwo? — zapytałam, a on spojrzał na mnie nie rozumiejąc. — Na kapitana drużyny?
— Aaa, tak! — powiedział. — Mam już kogoś na oku i jeśli ona się zgodzi to nim zostanie.
— Czyli to ona?
— Yhm.
— Dawaj! Powiedź! Obiecuję, że jeśli będziesz chciał to nikomu nie powiem — powiedziałam i stanęłam przed nim, przez co się zatrzymał.
— Ma imię na literkę A.
— Wszystkie mamy imię na literę A! — zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w klatkę piersiową.
— Nie musisz mnie za to bić! — również się zaśmiał. — Podpowiedz nrumer dwa: Nazywa się Alexandra Potter!
— Słucham?! Żartujesz?! — powiedziałam piszcząc, a wszyscy przechodzący patrzyli na mnie ja na wariatkę.
— Nie, to nie żart!
Pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję.
— Jeju! Nawet sobie nie wyobrażasz, jaka jestem teraz szczęśliwa — powiedziałam nie puszczając go, a on jeszcze mocniej mnie przytulił.
— Uznałem, że jesteś idealna na moje miejsce — powiedział, a wreszcie przestałam go przytulać i odsunęłam się lekko.
Patrzeliśmy sobie przez chwilę w oczy, aż Oliver nachylił się w moją stronę i... POCAŁOWAŁ MNIE! Mimo szoku oddałam pocałunek. To był mój pierwszy pocałunek! Merlinie!
— Co!? — usłyszałam krzyk, znajomego głosu. — Widzisz to!?
— Chodź! — powiedział drugi.
Odsunęłam się od Olivera i spojrzałam w lewo na drugą stronę ulicy. Zobaczyłam jak jeden z bliźniaków wciąga drugiego do sklepu. Znów spojrzałam na Olivera i oblał mnie rumieniec.
— Alex... Chyba trochę mnie poniosło... — powiedział i podrapał się po karku. — Choć nie ukrywam, że nie żałuje. Wiesz... podobasz mi się i... em... wiesz... może chciałabyś... zostać moją dziewczyną?
Spojrzałam na niego lekko w szoku, po czym na mojej twarzy pojawił się uśmiech i się zgodziłam.

Czarownica z Wilczym SercemWhere stories live. Discover now