80. Wspomnienie Horacy'ego Slughorna

1.4K 105 9
                                    

Po śniadaniu zostało nam trochę czasu, więc tak jak chciał George, poszliśmy do pokoju jego, Freda i Billa.
— Który prezent chcesz najpierw? — zapytał George.
— Świąteczny — powiedziałam.
— W porządku — powiedział George i wyjął z szafki małe pudełko. — Wesołych Świąt, księżniczko.
— Wesołych Świąt — powiedziałam z uśmiechem, dając mu prezent ode mnie.
Otworzyłam pudełko i zobaczyłam śliczny naszyjnik. To były trzy łańcuszki, różnej długości, połączone w jeden naszyjnik. Na najdłuższym z nich, była zawieszka w kształcie księżyca. Na najkrótszym serduszko, a na środkowym znak nieskończoności.
— Jest śliczny — powiedziałam, odrywając od niego wzrok. — Dziękuje.
Podeszłam bliżej George'a i stając na palcach, pocałowałam go.
— Mój prezent też mi się bardzo podoba — powiedział, pomiędzy pocałunkami.
Gdy już odsunęliśmy się od siebie, George odezwał się jako pierwszy:
— To co? Chcesz ten drugi?
— Chcę, jestem ciekawa tego wynalazku — odpowiedziałam.
George wyjął drugie pudełeczko i podał mi je.
— Co to? Czekoladki? — zapytałam, patrząc na pudełko. — Nic mi nie wyrośnie ani się w nic nie zmienię, jak je zjem?
— Nie — powiedział George i zaśmiał się. — Połóż rękę na pudełku i wypowiedz tę formułkę z pudełka.
— Ich smak zmieni się na taki, jaki ja najbardziej lubię? — zapytałam, gdy przeczytałam to, co jest na pudełku.
— Tak.
Położyłam dłoń na pokrywce pudełka.
— Mutatio — powiedziałam i patrzyłam się na pudełko, oczekując, aż coś się stanie. — To tyle?
— A czego się spodziewałaś? — zapytał rozbawiony George.
— Nie wiem, ale na pewno nie niczego — odpowiedziałam, zabierając dłoń i otwierając pudełko. — Mam teraz jedną zjeść?
— Po to ci je dałem — rzekł George z tym swoim rozbawionym uśmiechem.
Wzięłam jedną czekoladkę i po obejrzeniu jej z każdej strony, włożyłam ją do ust.
— I jak? Jakiego jest smaku?
— Emm... Hm.... Mm...
— Yhm... — mruknął George, przedrzeźniając mnie i się roześmiał, przez co i ja się uśmiechnęłam.
— Nie wiem, co to był za smak, ale była pyszna — powiedziałam, biorą jeszcze jedną.
George też wziął jedną i włożył do buzi.
— Powiem ci... masz dobry gust — rzekł, delektując się czekoladką.
— Wiem... do wszystkiego mam dobry gust... No może do facetów, tak nie koniecznie, ale reszta... — urwałam, wydobywając z siebie zduszony pisk, gdy dostałam poduszką w twarz.
— Nie masz gustu do facetów, co? — zapytał George, a ja roześmiałam się i chciałam wziąć kolejną czekoladkę, ale zabrał mi je sprzed nosa. — Ej!
Gdy wyciągnęłam rękę, by wziąć od niego czekoladki, ten schował je za plecami. Przysunęłam się do niego i objęłam go w pasie, próbując dosięgnąć moje czekoladki.
— Georgie... — jęknęłam. — Wiesz, że żartowałam... Do facetów mam taki sam gust jak do czekoladek, czyli najlepszy, a teraz, jakbyś mógł mi je oddać...
— Nie czuję się przekonany — mruknął.
— Ach tak? — zapytałam i powędrowałam swoimi rękoma pod jego koszulkę.
George największe łaskotki ma właśnie między innymi na brzuchu, więc już po chwili jego obrażona mina zmieniła się w śmiech i próbę ucieknięcia ode mnie.
— Alex! Stop! — krzyknął przez śmiech, opadając na łóżko i upuszczając czekoladki na podłogę.
Zabrałam swoje dłonie spod jego koszulki i przysunęłam się do rantu łóżka, by wziąć czekoladki z podłogi. Gdy się wychyliłam i złapałam już pudełko, poczułam łaskotanie na stopach, przez co odruchowo odskoczyłam, co poskutkowało tym, że spadłam z łóżka.
— To za karę — powiedział George i wyciągnął do mnie rękę, by pomóc mi wstać.
Położyliśmy się obydwoje na łóżku, a pudełko z czekoladkami wylądowało pomiędzy nami. Leżeliśmy sobie, podjadając te czekoladowe pyszności i rozmawiając.
— Myślisz, że Bill i Fleur do siebie pasują? — zapytałam.
— Nie wiem, ale mój brat się w niej chyba naprawdę zakochał... Wiesz, w końcu biorą ślub, a to coś znaczy.
— Chyba nikt prócz Billa jej nie lubi... No może jeszcze Ron — powiedziałam.
— Ha! Jeśli już mówimy o Ronie, jakim cudem on ma dziewczynę?
— No cóż... brzydki nie jest. Zresztą ich relacja opiera się na całowaniu się. Nie robią nic innego. Czasami wyglądają, jakby mieli się połknąć.
— Może my też powinniśmy tak robić? — powiedział rozbawiony George, podnosząc się na łokciu, by móc na mnie spojrzeć. — Wiesz, będziemy się całowali przez większość czasu i będziemy się karmić jak Bill i Fleur, co ty na to?
— Fleur na pewno się to spodoba, bo przecież „wszystkie pary tak robią" — powiedziałam, przedrzeźniając ją.
— Jestem za tym, żeby już to przećwiczyć — powiedział George i nachylił się nade mną, łącząc nasze usta.

Czarownica z Wilczym SercemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz