Rozdział XI

808 72 56
                                    

                -Bądź rozsądniejszy Daiki.

        Słowa ostre jak sierp, wypowiedziane szeptem, szybko ostudziły zapał ciemnoskórego. To nie tak, że próbował zrobić coś złego! W żadnym wypadku... Po prostu chciał wiedzieć... Czy aby na pewno przez ten cały czas... Za każdym razem, gdy patrzył na blondyna, czy naprawdę chciał go pocałować? I to działało tylko wobec niego? A co jeśli orientacja Aomine przeszła na tryb męsko-męski?! Dlatego nachylił się nad Murasakibarą... Nic. Midorimą – nic. Nad Kuroko... Również nic. Akashiego ominął szerokim łukiem, wiedząc iż inne postępowanie, mogłoby mieć bardzo nieprzyjemne skutki... W końcu nachylił się nad Ryoutą... I znów poczuł to samo.

        Długie i gęste rzęsy blondyna, niczym wachlarz otuliły te przepiękne kocie oczy... a usta złożone w delikatny dzióbek, były wręcz idealną okazją do zasmakowania. Dlatego gładząc jego delikatny policzek... nachylił się mocniej... i wtedy zauważył, iż Imperator stał nad nim niczym Bóg Śmierci nad swoją ofiarą.

        Nie próbując niczego więcej, błyskawicznie wylądował w swoim futonie. Sei prędko wrócił do siebie i równie prędko zasnął... Ale Aomine wciąż nie mógł. Patrzył na Kisego, który drzemał obok... I nie potrafił oderwać wzroku. Kurna... Co się z nim działo? To już zdecydowanie nie była żadna troska. Tylko.. Pragnienie? Może to jedynie chodziło o pocałunek? Tak... Daikiemu brakowało całusów! Ale skoro tak... to czemu tylko Kise tak na niego działał? To popaprane...

***

        Mimo wszystko noc minęła spokojnie... choć kolejny dzień nie był już taki lekki jakiego się spodziewali. Imperator zaplanował zwiedzanie, na które ucieszył się jedynie Midorima. Murasakibarę przekabacono Maiubo... Kuroko zdawał się być obojętny, za to Aomine i Kise byli najmniej zachwyceni. Ciągnęli się za grupą i choć mieli podobne zdanie... Nawet go ze sobą nie wymienili. Oboje byli zażenowani nocna rozmową na mostku, a do tego można dodać nocne dochodzenie Aomine, który został nakryty przez Akashiego.

        -Irytujesz mnie Kise-kun.

        Nagłe słowa Kuroko wryły blondyna w ziemię.

        -Eh?! To było niemiłe! Nawet się nie odzywałem!

        -Nie musiałeś. Po prostu sposób w jaki patrzysz na tyłek Aomine-kun'a zaczyna mnie irytować.

        Czara zażenowania właśnie się przelała. On... Naprawdę gapił się na cztery litery ciemnoskórego? Nawet o tym nie wiedział! Daiki za to nie wiedział co powiedzieć... Ryouta tak bardzo sczerwieniał, że wyglądał bardziej niż uroczo. Żeby za sztywno nie było, ciemnoskóry trącił łokciem zawodnika widmo.

        -Hej Tetsu... jesteś zazdrosny?

        -Nawet tak nie żartuj. Zazdrosny o wasze amory? Aomine-kun proszę cię, wynajmijcie wspólny pokój, bo wasze napięcie jest zbyt silne.

        Druga dawka zażenowania. Tym razem trafiła w Aomine, który pociemniał całkowicie. Murasakibara ziewnął szeroko, a Midorima zaczytał się w przewodniku, który dał mu Akashi. I tak też wycieczka trwała do końca... lądując z powrotem w Onsen.

***

        -Byłem pewien, że Kurokocchi żartuje.

        Jęknął cicho blondyn, przenosząc swój futon do malutkiego dwuosobowego pokoju.

        -Ja też. Ale jak widać Akashi podzielił jego zdanie i wynajął osobne lokum dla naszej dwójki...

        Obaj westchnęli cicho i usiedli na swoich podłogowych łóżkach. Kise prędko przygasił światło, ponieważ to górne było za jasne, po czym uderzył głową w poduszkę. Daiki zerknął na niego i przekręcił głowę w bok.

One more time! [ AoKise ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz