Rozdział XII - Ostatni.

1.3K 91 49
                                    

         Ta noc tkwiła w jego pamięci niczym piętno. Bo przecież zasnąć nie potrafił. Odsłonięty kark blondyna... Regularnie oddychanie, cichutkie pochrapywanie... Rany Julek Aomine! Gejem jesteś czy co? Tak próbował sobie to wytłumaczyć. Już wolał rozpaczliwą wersje, że z cycków przerzucił się na... męskie krocza. Jednak nie... To na pewno nie było to. On po prostu był zauroczony Ryoutą... Nawet Mai-chan popadła w niepamięć – ba. Całkowicie przeszła mu mania cycatej lali. Miał z nią do czynienia. Poznał jej charakter i już mu się odwidziało. Boże, dlaczego jednak musi to być Kise?!

        Znaczy tak... Blondyn był uroczy. Miał bardzo złożony charakter. Na boisku dawał z siebie wszystko, walczył do końca, wręcz w potworny sposób wymiatał na korcie, pokazując swoje bestialskie oblicze. Poza sportem zaś – szczeniak. Szeroko uśmiechnięty, zawsze pozytywnie nastawiony i energiczny. Bywał irytujący i nachalny, czasem nawet zapominał, co to jest przestrzeń osobista. Jednak jego afekcja względem Aomine była taka... silna. Admirował jego styl gry, jego charakter i ogół. Nigdy nie traktował nikogo tak uczuciowo, nawet jeśli nie mówimy tu o miłości. Po prostu łączyła ich bardzo mocna więź.

        Co jednak czuł blondyn – Daiki nie miał pojęcia. Jeżeli to co sam przeżywał było miłością... To zabolałby go fakt, że nie jest odwzajemnia. Kise jest przystojny i ma cholerne powodzenie u dziewcząt jak i mężczyzn... Wiec jak to było w jego przypadku? Tego nie wiadomo.

        Ich pożegnanie po pobycie w Kioto było niezręczne i sztywne, a potem nastały dni milczenia. Oboje z dziwnych powodów bali się do siebie odezwać. I choć do niczego dziwnego między nimi nie doszło – czuli, że coś jest na rzeczy. Czuli, bo każdy z nich wiedział, że w sercu znajduje się zalążek ciepłego uczucia.

***
Czas płynął... Rok szkolny się skończył. To był ten moment, gdy uczniowie klas trzecich zostawiali swoich młodszych kolegów i ruszyli na nową drogę życia. Kise prawie się popłakał gdy przyszło mu do pożegnania Kasamatsu, lecz w odpowiedzi dostał soczystego kopniaka w tyłek.

        Kwiecień to również rozpoczęcie kolejnego roku nauki, lecz oprócz nudnych uczniowskich obowiązków – dochodziły rzeczy bardziej przyjemne. Otóż Kaijou miało w planach zorganizowanie szkolnego festiwalu, w celu świętowania trzydziestolecia placówki. Jak to zawsze bywa – każda klasa musiała wymyślić coś ekstra. I choć wszystko zawsze było oklepane, to klasa modela postanowiła zrobić wyrąbaną w kosmos kafejkę. Wystrój jaki szykowali był nieziemski, nowoczesny ale z pazurem. Jako, że skład owej uczniowskiej społeczności był podobny do poprzedniego roku – Chiaki znów została przewodniczącą klasy. Wybrano też kelnera i kelnerkę naczelnych, którzy mieli nadzorować swoich kolegów przy obsłudze gości.

        Nie trudno o to, że Kise jako najprzystojniejszy uczeń danej klasy został kierownikiem Sali, a Rin jako najbardziej pobudliwa – jego doradczynią. Najzdolniejsze uczennice uszyły przecudne stroje, a reszta zajęła się szykowaniem wystroju. Wszystko szło jak z płatka, klasa była chętna do działania, tylko Kise jakiś taki nie w sosie.

        Czarnowłosa Rin podeszła ostrożnie do modela, który przeglądał jakąś listę i tyknęła go palcem w bok. Nie zareagował, więc nadęła policzki.

        -Kise-kun? Hej... słyszysz mnie?

        Dopiero wtedy odwrócił w jej stronę głowę. Oczy miał nieco zamglone, usta rozchylone... Był zamyślony? Zamrugał dwa razy i prędko się ocknął, po czym przybrał na twarz szeroki uśmiech.

        -Tak? Coś się stało?

        -J-Ja... Em... Słuchaj jutro zaczynamy o jedenastej... Co ty na to, byśmy pojawili się godzinę szybciej i wszystko dopięli ma ostatni guzik?

One more time! [ AoKise ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz