Śledztwo

22 3 0
                                    

Udałem się do karczmy, Już na wejściu było słychać muzykę i śpiew ludzi którzy tak często bywali w tej karczmie że można było odnieść wrażenie jak by tam mieszkali.Kiedy wszedłem do karczmy wszyscy ucichli muzyka przestała grać ludzie przestali śpiewać, kelnerki przestały nosić piwo.Wszyscy patrzyli się na mnie jak na jakiegoś odmieńca, nie zwracając na nich uwagi podszedłem do baru i usiadłem, barman kiedy mnie zobaczył już wiedział co podać.Nalał mi kufel piwa popatrzył się na ludzi za mną i krzyknął-Co tu kurwa tak cicho ?!- na te słowa muzyka ponownie zaczęła grać a ludzie ponownie śpiewali i tańczyli.
-Witam ponownie karczmarzu-przywitałem się.
-Witam witam, wy jeszcze tutaj ?-zapytał się zdziwiony- mieliście przecież polować na jakiegoś tam szarego wilkołaka-.
-Chyba raczej na białego-Powiedziałem.

-Co białego ? - zapytał się lekko zdziwiony.

-No wilkołaka, Białego wilkołaka-odpowiedziałem.

-A no tak tak białego wilkołaka-powiedział po czym dodał-No więc czemu tu ciągle jesteście ?-

-Mamy małe problemy ze sprzętem.-

-Jakie problemy ? -zapytał zaciekawiony

-A takie karczmarzu że nasz sprzęt został skradziony.-powiedziałem, po czym dodałem-Został skradziony z pod twojej karczmy.-

Karczmarz zmarszczył brwi i powiedział groźnym tonem-Czy sugerujesz pan że maczałem palce w kradzieży ?-

Szybko odpowiedziałem-Nic tutaj nie sugeruje,tylko mówię że jeszcze wczoraj wóz ze sprzętem stał koło twojej karczmy, a dzisiaj już go tam nie ma.-

-Ja nic nie wiem o kradzieży, niech się pan popyta ludzi w okolicy może oni coś będą wiedzieć.-Odpowiedział tak szybko że może się było zdawać że chce się mnie szybko pozbyć.Dotąd przy mojej rozmowie z Karczmarzem nie zauważyłem nic dziwnego, jednak spostrzegłem jak paru osiłków spogląda ciągle w naszą stronę, nie mogę być tego pewien jednak mogę się domyślić że obserwują nas tak od początku jak tu wszedłem.Jednak nie zwracałem na nich uwagi postanowiłem jeszcze po pytać karczmarza o parę spraw.

-Na pewno popytam innych,jednak zadam tobie jeszcze parę pytań-Zauważyłem krople potu spadającą z jego czoła.

-Jakich pytań ?- powiedział to takim tonem że niemalże krzykną-Już mówiłem że nic nie wiem zostaw już mnie.-

Karczmarz był bardziej zdenerwowany niż na początku naszej rozmowy,jednak chciałem go wypytać o kilka spraw dotyczących naszego wozu.Ale nie Dane było mi to, ponieważ kilku osiłków którzy dotychczas biernie obserwowali naszą rozmowę podeszli.Było ich chyba z 6 stanęli za mną a z między nich wyszedł Mężczyzna wyglądał jak ich szef.Ubrany był w poszarpane spodnie i wiejską koszule miał buty ze skóry spodnie miał przepasane skórzanym paskiem, do boku miał przyczepiony miecz był długi aż dziwne było że ktoś umiałby się nim ręcznie posługiwać, Był łysy jak większość jego ludzi. Ów mężczyzna podszedł bliżej i powiedział-Widzisz że nie chce już z tobą rozmawiać, może tak grzecznie z tą wyjdziesz ?-Aż dziwne było że potrafił powiedzieć tak długie zdanie z wyglądu przypominał raczej tępego osiłka który potrafi powiedzieć tylko kilka słów a i tak większość z tych słów to by były przekleństwa.

Grzecznie powiedziałem-Ale chciałem zadać jeszcze tylko kilka pytań.-nie chciałem ich wkurwić widać było że mieli chęć do bitki a ja nie miałem z nimi szans, sam jeden na szóstkę to było z góry przegrane dlatego chciałem jak najlepiej przeprowadzić tą rozmowę.

-Żadnych kurwa więcej pytań, widzisz że nasz gospodarz już nie chce rozmawiać-Rozmowa coraz bardziej robiła się niebezpieczna

-Dobrze, widać że już skończyliśmy-po tych słowach wypiłem do końca piwo zapłaciłem i kierowałem się w stronę wyjścia.

Tępy osiłek jak i jego ludzie odprowadzali mnie wzrokiem do wyjścia widać było że wystarczyło jedno słowo ich dowódcy by się na mnie rzucić. Kiedy byłem już blisko wyjścia przeszedł koło mnie facet miał na sobie płaszcz i kaptur nałożony na głowę co prawda nie widziałem jego twarzy jednak budowa ciała przypominała dorosłego mężczyznę.Kiedy minąłem się z nim poczułem to samo dziwne uczucie jak w tedy kiedy na jednym z polowań zostałem odcięty od moich ludzi i stałem twarzą w twarz a raczej twarzą w pysk z wilkołakiem, to było to samo dziwne uczucie co w tedy.Zatrzymałem się odwróciłem i patrzyłem się na tego mężczyznę,jednak szybko zostałem odprowadzony do drzwi przez tych osiłków.
Kiedy byłem już na zewnątrz zaczęło padać to byłą ulewa,postanowiłem więc pójść do swojego pokoju i przeczekać tą ulewę jednocześnie poskładać sobie w głowie wszystko co się wydarzyło w tej karczmie.



Ja wilkołakWhere stories live. Discover now