Znalezisko

34 3 0
                                    

Kiedy byłem już w moim pokoju,próbowałem poskładać sobie w głowie wszystkie dotychczas zebrane informacje, zniknięcie wozu z sprzętem z pod karczmy, nerwowość karczmarza na pytania o to. Ci osiłkowie którzy byli z karczmarzem i ten tajemniczy mężczyzna to wszystko musi mieć coś wspólnego. Ten mężczyzna to uczucie, kim on właściwie był miał płaszcz i kaptur na sobie, to nie dziwne zważywszy na to że padało jak wychodziłem, a raczej zostałem wyrzucony ale jedna rzecz nie daje mi spokoju ale ten płaszcz był dziwnie poszarpany.

Chciałem się położyć na łóżku przemyśleć to jeszcze raz jednak usłyszałem krzyk Ricka
dobiegający z zewnątrz.Natychmiast zerwałem się z łózka i wybiegłem. W tem Rick powiedział mi że znaleźli nasz wóz i koniec od razu tam pobiegliśmy.
-Rick i gdzie był nasz wóz powiedz.-pytałem z ciekawością
-W pobliskim małym kanionie-przerwał na chwile by złapać oddech-wygląda na to że ktoś go tam zrzucił.-
-Zrzucił go tam ?-moje z dziwienie było aż nadto widoczne
-Tak zrzucił wóz jak i całe wyposażenie-
-Całe ?-
-Tak całe wszystko się tam znajduje-odpowiedział po czym dodał-Szefie sam szef zobaczymy jak dotrzemy na miejsce-
Biegliśmy do tego kanionu jeszcze dobre 10 minut na szczęście, kondycja to równa ważna umiejętność jak władanie orężem.Dzięki temu szybko dotarliśmy na miejsce byli już tam wszyscy moi towarzysze.Rick wskazał na małą przepaść,podszedłem i faktycznie wóz jak i sprzęt leżał na dole.

-Schodziliście już na dół ?-zapytałem
-Nie, jak tylko to znaleźliśmy od razu pobiegłem po ciebie szefie-odpowiedział Rick
-No to na co czekamy schodzimy na dół, dawać line.-Powiedziałem i już chciałem schodzić na dół bez liny, kiedy to Deni powiedział mi że jest jeszcze jedna ważna sprawa i to dość niepokojąca.
-Co to za sprawa ?-byłem ciekaw co jeszcze odkryli.
-Otóż znaleźliśmy nasze konie- po tych słowach nastąpiła chwila ciszy dość niepokojąca,jednak nie zdawałem sobie w tedy sprawy z powagi sytuacji.
-Świetnie gdzie one są ? nie będziemy musieli wracać pieszo-
-Otóż szefie konie nie nadają się do jazdy- Deni cały czas nie chciał mi powiedzieć w prost o co chodzi, jednak łysek powiedział mi to za niego.
-Szefie znaleźliśmy nasze konie, niestety zostały rozszarpane.-
-Rozszarpane jak ?! gdzie ?-
-kawałek drogi stąd znaleźliśmy jednego bez głowy, a drugiego parę metrów dalej- Tym razem Deni powiedział mi to już bez pomocy łyska.
-Drugi też nie miał głowy ?-Chociaż nie interesowało mnie już to, bardziej interesowało mnie co zabiło nasze konie.
-Nie drugi został wręcz wypatroszony- powiedział Deni
-Czy już wiadomo co je tak urządziło ? -
-ślady pazurów wskazują na dzikie zwierze-powiedział Rick po czym dodał-Jednak są one za duże na wilka czy niedziwienia,przy przypominają raczej ślady pazurów..-
-Wilkołak.-Powiedział Deni przerywając wypowiedzi Ricka
-Tak wilkołaka, dzięki Deni za dokończenie zdania.-Widać było że Rick był lekko wkurzony za to,nie lubił jak ktoś mu przerywał.
-Dobrze, Słuchajcie sprawą koni zajmiemy się jak tylko wyciągniemy nasz wóz i sprzęt z tego wąwozu !-
-Tak jest !-Krzyknęli wszyscy i ustawili się w szeregu.Dyscyplina to jest coś czego ich uczę, za nim jeszcze wydałem rozkazy, porozglądałem się po okolicy niby nic nadzwyczajnego gęsty las ciemny, wszędzie drzewa mech i wilgoć w oddali słychać było dźwięk sów i innych ptaków.
Kiedy tak rozglądałem się po okolicy na jednym z krzaków które rosły tuż koło urwiska, zauważyłem skrawek materiału podniosłem go i przyjrzałem mu się nic nadzwyczajnego jednak intuicja mi podpowiadała by tego nie lekceważyć.Schowałem ten strzępek materiał, odwróciłem się do swoich ludzi i powiedziałem
-Dobra Deni pójdziesz do miasta po konie, chyba że chcesz ciągnąć ten wóz sam ?-Zapytałem się żartobliwie
-Nie dzięki szefie pójdę po te konie-Po tym jak to powiedział po bieg w stronę miasteczka

-Dobra Rick i Łysek wy bierzcie line i postarajcie się przywiązać line do wozu, ja i Grend wciągniemy wóz jak tylko przywiążecie line.-Chłopaki od razu zabrali się do roboty łysek i Rick zeszli na dół i przywiązywali line do wozu,przy okazji zbierali leżący sprzęt.Ja razem z Grendem czekaliśmy na ich sygnał, Grend to był czwarty członek mojej drużyny był zarazem z nas najsilniejszy,Dołączył do nas parę lat temu był ochroniarzem pewnego bogacza który wynajął nas do zabicia wilkołaka który grasował w pobliskim lesie, jednak podczas śledztwa i tropienia odkryliśmy że ten bogacz więził ludzi i karmił nimi wilkołaka na którego mieliśmy zlecenie prowadził nie legalne walki. A wilkołak to był główny punkt tych walk, kiedy Grend się o tym dowiedział rzucił, swojego pracodawce na pożarcie besti potem zabił wilkołaka i dołączył do nas. Czekaliśmy jeszcze parę godzin zanim oni dali nam sygnał, kiedy już go usłyszeliśmy wciągneliśmy wóz na górę, Rick już od ponad godziny czekał już z końmi. Podczepiliśmy konie do wozu i ruszyliśmy w stronę miasteczka. Zazwyczaj kiedy podróżowaliśmy to rozmawialiśmy wtedy jednak było cicho aż do samego miasteczka,podróż powrotna zajęła nam pół godziny kiedy byliśmy już pod karczmą było od dawna ciemno.Powiedziałem w tedy do Ricka
-Rick tym razem upewnij się że nikt nam tego wozu nie podpierdoli jasne !-powiedziałem groźnym tonem
-Tak jest !-krzyknął Rick i od razu zaczął zabezpieczać wóz
-Do reszty, macie teraz wolne nie upić mi się za bardzo jasne-
-tak jest.-powiedzieli chórem i ruszyli w stronę wejścia karczmy
-A ty Rick jak skończysz idź spać rano będziesz mi potrzebny-
-Dobra-powiedział i wrócił do pracy
Ja po tym udałem się wprost do pokoju chciałem przemyśleć sprawę,to wszystko było dziwne nasz sprzęt został porzucony nasze konie zabite i wychodzi na to że przez wilkołaka,a podobno żadnego od dawna nie widzieli tak blisko miasta, i ten skrawek materiału. Wyjąłem go i popatrzyłem się na niego, już go kiedy widziałem na pewno tylko nie pamiętam gdzie,Jednak byłem już zmęczony schowałem skrawek do kieszeni płaszcza i położyłem się na łóżku.Przez chwile jeszcze patrzyłem w sufit i nasłuchując śpiewów moich kompanów jak i ludzi z karczmy.Jednak oczy mi się już zamykały zanim jeszcze zasnąłem wiedziałem że jutrzejszy dzień będzie bardzo ciężki .

Ja wilkołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz