Sen

3.1K 270 92
                                    

Mężczyzna spojrzał na siebie w lustrze. Delikatnie pogładził dłonią krótki zarost. Lekko uśmiechnął się do swojego odbicia.
Wyszedł z gabinetu i skierował się w stronę recepcji ówcześnie zamykając drzwi na klucz.
Lana grzebała w dokumentach przeklinając cicho pod nosem. Lekko rozbawiony lekarz położył klucze na ladzie. Dziewczyna podniosła głowę na ten dźwięk. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.

- Już idziesz? - zapytała przerywając swoje zajęcie.
Mężczyzna pokiwał głową.
- Najwyższy czas.
Lana westchnęła melancholijne przyglądając się mu.
- Młody, miły, zabawny, z dobrym zawodem. Ta twoja dziewczyna do której ciągle jeździsz musi mieć szczęście.
Lekarz uśmiechnął się. I wyszedł.

- Dziewczyna... - mruknął Will w drodze do szpitala z cieniem uśmiechu.

-----

Blondyn witał się z mijanymi pielęgniarkami i personelem. Tylko nieliczni wiedzieli, że zastanawiał się nad pracą tutaj. Jednak w takim przypadku praktycznie cały czas spędzał by w swoim miejscu pracy.

Will szybko przemierzył znaną już na pamięć drogę. Spośród tysiąca innych sal wszedł do tej jednej. Jedynej.
Zobaczył to co widział codziennie. Śpiącego Nica. Mimo, że tak często go widywał każda wizyta dostarczała mu emocji. Do tego, że twoja druga połówka od trzech lat nie otworzyła oczu, nie wypowiedziała żadnego słowa nie można się przyzwyczaić. To bolało. Jednak Will się nie poddawał. W głębi siebie miał nadzieję, że codzienne wypowiadane przez niego słowa "Kocham Cię" jakoś docierają do bruneta. Że pocałunki składane na jego ustach, czole, nosie i policzkach są przez niego odczuwane. Że Nico zdawał sobie sprawę, że nie jest sam.

Solace dokładnie sprawdził wszystkie rurki podłączone do Nica oraz kroplówkę. Zawsze upewniał się czy wszystko gra.
Will zwrócił wzrok na di Angelo. Wyglądał tak spokojnie. Jakby spał i miał zaraz się obudzić. Otworzyć swoje piękne duże oczy i...
Nie, pomyślał Will. Nie.
... nieśmiało się uśmiechnąć po czym powiedzieć: "Cześć Will".
Cholera, czemu to tak boli.
Blondyn zagryzł wargę. Przyglądając się delikatnemu wyrazowi twarzy Nica, Will zaczął się uspokajać. Jego oddech trochę zwolnił.

Po paru minutach Will uśmiechnął się lekko i smutno nadal obserwując bruneta. Pochylił się nad nim i złączył ich usta. Jedną dłonią delikatnie gładził miękkie włosy chłopaka. Gdy oderwał się od di Angelo skierował twarz trochę wyżej. Lekko musnął wargami czoło Nica.

Will przesunął bliżej łóżka biały taboret. Usiadł na nim i chwycił dłoń chłopaka. Zaczął gładzić kciukiem wierzch jego dłoni. Opowiadał Nicowi co dziś robił, wygłosił swoją opinię na temat ostatniej przeczytanej książki, wyjaśniał niektóre zagadnienia z dziedziny medycyny. W to co mówił wkładał jak najwięcej uczucia i ciepła.
Solace często robił przerwy podczas opowieści. Wpatrywał się wówczas w bruneta, a salę wypełniała cisza.

-----

Willa coś obudziło. Na razie nie zamierzał otwierać oczu. Przyzwyczaił się dokonywać analizy sytuacji za pomocą innych zmysłów. Siedział na krześle w szpitalu. Zrobiło się trochę chłodno. Nadal trzymał Nica za rękę.

Nagle serce Willa stanęło.

Ta ręka...

Will czuł jej ruch.

Oddech blonyna przyspieszył. Zacisnął mocniej powieki.

To tylko sen, pomyślał chłopak. Nie rób sobie nadziei.

Ktoś ewidentnie kręcił się na łóżku obok. To niemożliwe.
Will nie wytrzymał i otworzył oczy z impetem. Napotkał spojrzenie najpiękniejszych oczu pod słońcem. Przez ciało blondyna przeszedł dreszcz.
Kiedy płakał ze szczęścia, zdezorientowany Nico nie wiedział jak zareagować. Will przywarł do bruneta i przytulił go z całych sił. Solace czując dotknięcie zimnych dłoni wiedział już, że to nie jest sen.
- Will? - odezwał się Nico przeciśnięty do klatki piersiowej starszego chłopaka. - Co się stało? Dlaczego...
Nico nie wiedział jak dokończyć zdanie.
Solace odsunął się od di Angelo i lekko chwycił go za brodę, zmuszając do kontaktu wzrokowego.
- Nico di Angelo. Ja też Cię kocham.
- Co...
Nico wytrzeszczył oczy. Po raz kolejny nie dokończył zaczętego pytania. Tym razem dlatego, że pewien blondyn pocałował go z taką pasją, że zakręciło mu się w głowie i zapomniał jak ma na imię.

---------------////----------,,
Ok, ok zabijcie mnie. Nie jestem z tego dumna, ale wyszło by jeszcze gorzej jakbym napisała to jeszcze raz. W każdym razie właśnie skończyliśmy naszą wesołą przygodę z tym ff.
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. To serio motywuje 8)
Nie wiem jeszcze co, jak i kiedy, ale "planuje" nowy fanfik juchu (tutaj udawajcie entuzjazm)

ogólnie pozdrawiam moją autokorekte, jak jakieś słowo nie będzie zupełnie pasowało do kontekstu to znaczy, że postanowiła się ona zabawić.

Miłego dnia (a raczej nocy) wszystkim 🐢

Edit:
Ogólnie to wiecie, że chciałam zrobić jakieś dwie części tego solangelo? A zrobiłam pieprzone 10. Good job.
XDD

Zawsze tu będę | SolangeloWhere stories live. Discover now