Rozdział 1

3.1K 180 49
                                    

 ||♪Silent Theory - Before the Storm♪ ||

           Pamiętał, jak jeszcze niedawno wszystko układało się po jego myśli. Nauczył się tworzyć Rasengana  — choć wciąż musiał tą technikę dopracować. Zdał egzamin na genina naprawdę dobrze – z drobnymi problemami, które zdołał rozwiązać w ostatniej chwili. Hej, ale lepiej późno niż wcale, prawda? Trafił do drużyny z przyjacielem, co było niewyobrażalnym szczęściem.

            Pamiętał też, jak wszystkiego w swoim zachowaniu nie potrafił zrozumieć.

            Czuł, że za mało się cieszy. Za mało się uśmiecha. Jest zbyt przybity, jak na te wszystkie sytuacje, które mu się przytrafiły. Zadawał sobie pytanie, czemu jest zawsze taki obojętny i czemu nie może tego zaakceptować.

            Jedynymi rzeczami, które zdawał się czuć niezwykle wyraźnie były gniew i pustka...

            — Naruto.

            — Hm? — wydał z siebie, gdy ponownie zwrócił uwagę na idącą obok niego Sakurę.

            — Krew leci ci z nosa —powiedziała, szukając już po kieszeniach chusteczek.

            — Oh, znowu... — jęknął Namikaze, łapiąc się za nos, choć jedną ręką wciąż trzymał rozwścieczonego kota, którego musieli znaleźć na misji.

            Sam nagły krwotok z nosa już go nawet nie zdziwił – jego naczynka krwionośne w nosie od dawna były bardzo wrażliwe, a krwotoki już w czasach szkolnych zdarzały się często. Prychnął na samo wspomnienie pisania egzaminu na genina, kiedy to musiał uważać, by nie zachlapać arkusza a jednocześnie musiał się zastanawiać, czy to jak odpowiada ma sens. Istna katorga.

            — Daj mi tego sierściucha. —Sasuke wyciągnął już ręce w kierunku zwierzęcia, Naruto nawet nie zamierzał się już kłócić, bo faktem było, że mocno mu przeszkadzał.

            Kakashi widział, że nastolatkowie są zdecydowanie nie w humorze i podejrzewał już, że powodem tego są nudne i powtarzające się misje, które na dłuższą metę mogły doprowadzić do depresji — on już ją miał — zostali wyszkolenie w walce przecież nie po to, żeby całe życie ganiać za zagubionymi zwierzętami. Jounin więc nie zdziwił się, gdy niedługo po tym jak jego drużyna weszła do pomieszczenia, zaczął słyszeć pełne niezadowolenie jęki.

            — Gdybym ja była tym kotem, też bym uciekła — wydukała Sakura z niechęcią, gdy kobieta zaczęła uściskać zgubę.

            — Między nami: ja też — powiedział Sasuke, zaraz po tym jak prychnął.

            Kakashi miał ochotę im przytaknąć.

            — Dobrze – zaczął Czwarty, przeglądając w międzyczasie inne dokumenty. — Waszą kolejną misją, drużyno siódmo, będzie pomoc przy...

            — Wszystko tylko nie TO! — wykrzyczał, rzucając wściekle zakrwawioną chusteczkę do kosza, Naruto. Reszta oczu spoczęła na nim, a on czując w sobie furie, nawet się nie speszył, tylko zaczął mówić: — Rozumiem, że jesteśmy nadal tylko geninami, ale jesteśmy nimi już od jakoś... sześciu miesięcy. Mamy doświadczenie, nie nasza wina, że egzamin na chunina odbywa się dopiero w przyszłym roku, a ja osobiście już mam tych misji dość. Tego nawet nimi nie można nazwać do cholery! — prychnął. — Dajcie nam już chociażby te misje rangi C, ładnie proszę.

            Sakura odetchnęła z ulgą, widząc kątem oka, że Sasuke mimowolnie robi to samo. Każdy z nich miał już dość ganiania za kotami i pomaganiem w malowaniu płotów, cieszyli się, że to Naruto poruszył ten temat – mimo wszystko to on może przemówić Hokage do rozsądku w tej kwestii.

Upadek ||Naruto||Where stories live. Discover now