Rozdział 3

2.3K 136 41
                                    

||♪Citizen Soldier - Would Anyone Care♪||

Przypomnę tylko, że tutaj Naruto ma czarne włosy jak Menma —głównym powodem jest to, że ja po prostu go wolę w tej wersji, jednak w opowiadaniu zostanie podany powód tej zmiany.

Usłyszał szelest liści, który wytrącił go z rytmu. Instynktownie jego dłoń podążyła do kabury ninja, z której to miał wyjąć kunai — ubiegła go jednak Sakura, której broń poleciała już między krzaki. Zbliżyła się do roślin, by spojrzeć, co wywołało ten dźwięk i spięcie w jej ciele — zażenowanie rozniosło się po jej ciele, gdy zza nich wyskoczył biały, puszysty królik. Kunoichi ruszyła w kierunku zwierzęcia, by upewnić się, czy jemu nic się nie stało.

Sasuke zmierzył zwierzę ostrym spojrzeniem.

— Śnieżny królik? — wydał, zagryzając wargę. — Przecież nie mamy zimy... — stwierdził, a jego źrenice się zwęziły, gdy usta ułożyły się w głośne i donośne „Padnij!".

            Sakura jęknęła, gdy jej ciało zbyt gwałtownie zetknęło się z ziemią — za sprawą nagłego pociągnięcia Sasuke, który objął ją ramieniem. Pociągnął ją za sobą, choć ta i tak sama rzuciła się na ziemię, gdy tylko do jej uszu doszły słowa członka drużyny.

Czuła jak wielki miecz przelatuje niemal po jej plecach, wywołując w jej ciele ciarki.

— O ja... — wydał Naruto z zachwytem. — To Egzekutor!

Miecz zatrzymał się na pniu drzewa, w które się wbił niezwykle tak łatwo, jakby to było masło. Zaskakującym było to, że po chwili na broni stanął shinobi — ostrze delikatnie ugięło się pod ciężarem mężczyzny, którego twarz w połowie zakrywał bandaż. Ciemne oczy wpatrywały się w nich z wyraźną powagą i wrogością, którą przysłaniały pojedyncze kosmyki niezbyt długich powiewających na wietrze włosów.

Tym, co przykuło uwagę Haruno, była opaska shinobi — zaniedbana i podrapana, jednak symbol Wioski Ukrytej we Mgle wciąż był rozpoznawalny.

Naruto zacmokał z zachwytem, zapominając o krwawiącym nosie.

— Jakiś z Siedmiu Szermierzy... — wyszeptał z uśmiechem, przez co poczuł na sobie po chwili wzburzony wzrok Uchihy uraczony westchnięciem.

Nieznany shinobi wpatrywał się w Kakashiego z oczekiwaniem. W jego oku pojawił się błysk, gdy jounin zdjął opaskę shinobi Liścia z lewego oka.

Kopiujący Ninja Liścia — zacytował, wspominając chwilę, gdy ten tytuł przemknął mu przed oczami w Księdze Bingo. — Hatake Kakashi — wycedził.

Blizna przecinała jego powiekę, zadając bolesne rany wspomnień, które pojawiał się przed jego oczami. Czerwień pokrywała tęczówkę tak samo jak tego dnia. Łzy zawirował, okazując piękno Sharingana.

— Momochi Zabuza — powiedział, choć wspomnienia sprawiały, że na jego usta cisnął się jedynie gorzki krzyk rozpaczy i imiona: Obito i Rin.

Przez chwilę czas jakby się zatrzymał, by ruszyć zaraz z niebywałą prędkością, której Naruto nie potrafił zarejestrować. Możliwe, że przeszkadzała mu w tym mgła, która okryła pole walki i teren dookoła. Namikaze podniósł się z ziemi, podążając za czynami za Sasuke, który instynktownie stanął w pozycji obronnej przed Tazuną — w końcu to był cel ich misji. W końcu cała trójka geninów otoczyła swojego zleceniodawcę, próbując uspokoić galopujące serce.

Naruto przełknął ślinę, gdy po długiej wymianie ataków między szermierzem a Kakashim, jounin został otoczony wodą.

— Namikaze — syknął wręcz Sasuke. — Mam plan — powiedział, gdy w jego myślach ukształtował się jego zamysł. — Ale potrzebuję do niego ciebie, Naruto. Sakura — dziewczyna szybko odwróciła się patrząc w jego czarne oczy — zabezpieczaj Tazunę. Nie chcemy, by coś się stało naszemu zleceniodawcy.

Upadek ||Naruto||Where stories live. Discover now