Rozdział 4

1.7K 122 14
                                    

||♪The Dame - Blood in the Water♪||

            Powoli uniósł powieki. Natychmiast je zamknął, gdy do tęczówek dotarło ostre światło Słońca, które wtargnęło do pokoju za sprawą uchylonego okna. Poczuł nieprzyjemny ucisk głowy za sprawą, którego jęknął i złapał się za głowę. Czując pod palcami coś mokrego i chłodnego, zdziwił się. Po chwili jednak zrozumiał, że to kompres.

Westchnął i spróbował jeszcze raz otworzyć oczy, co tym razem się udało. Podniósł się do siadu i ignorując ból, który przeszedł po jego ciele, rozejrzał się po dość pustym pomieszczeniu o zielonych ścianach z jednym uchylonym oknem.

Złapał się za głowę, gdy ta zabolała mocniej.

Próbował sobie przypomnieć, kiedy stracił przytomność i w jakich okolicznościach to się stało. Źrenice się zwęziły, gdy zdał sobie sprawę, że stracił kontrolę i użył czakry lista. Zamarł w bezruchu, by zaraz opaść głucho z powrotem na materac.

Zawsze zdawało mu się, że kontrola bestii wewnątrz niego jest prosta. Potrafił trzymać go w ryzach tyle czasu, a ten nigdy nawet nie był bliski wyjścia. Poczuł, jak po jego ciele przechodzi dreszcz strachu. Wydawało mu się, że przez chwilę przestał oddychać — dopóki nie spiął się, słysząc zbliżające się kroki.

— Oh — wydał Sasuke, stając w progu drzwi. — W końcu się obudziłeś.

Naruto nie wiedząc, co więcej zrobić, jedynie przytaknął, podnosząc się do siadu z powrotem.

— Czujesz się na siłach, żeby pogadać? — spytał sucho, podchodząc do okna, by za nie wyjrzeć.

— Chyba tak — odparł, po tym jak zmierzył Uchihę spojrzeniem.

— Odpowiedz mi na jedno pytanie typu tak albo nie.

Niebieskie tęczówki spojrzały na przyjaciela bardzo niezrozumiale, jednak po chwili ich właściciel pokiwał twierdząco głową, mówiąc:

— Dawaj.

Sasuke podrapał się po przedramieniu w geście spięcia, następnie wypuścił powoli powietrze z ust, mając dziwne wrażenie, że to nie pomaga.

— Jesteś jinchuuriki? — spytał, odwracając twarz w kierunku Namikaze.

Naruto poczuł, jak nagła fala gorąca ogarnia jego spięte ciało. Przetarł twarz spoconą ręką, którą złapał się zaraz za grzbiet nosa — często to robił.

— Skąd...?

— Najpierw odpowiedz. Jesteś, czy się mylę?

Przymknął powieki, by przemyśleć swoją odpowiedź. W jego głowie prawda walczyła z kłamstwem. Nie mógł go okłamać, Sasuke już się domyślił — kłamstwo nic by tu nie dało.

— Tak, jestem — odpowiedział, nie wiedząc, czy słusznie postępuje. — A teraz powiedz, skąd wiesz? Ktoś ci powiedział? — zapytał, w myślach zastanawiając się, czy winowajcą był Kakashi.

— Domyśliłem się — odparł Sasuke. — Po ostatniej akcji z Zabuzą Kakashi wymigiwał się od odpowiedzi na nasze pytania, mówiąc, że to ty powinieneś nam to wyjaśnić. — Powolnym krokiem krążył po pokoju. — Zastanawiałem się, co to mogła być za straszna informacja... Bo brzmiała na straszną. Potem starałem się wszystko, co wiedziałem, złożyć do kupy i wywnioskować cóż to takiego.

Upadek ||Naruto||Where stories live. Discover now