Pokojowa alternatywa (Teppei Kiyoshi x Hanamiya Makoto||AU)

404 18 1
                                    

Jakie AU? Względnie trudno mi określić, bo wizja jest miniaturowa. Jakaś rzeczywistość pod panowaniem dyktatury. Ciut też inspirowane Sokratesem. 

Teppei miał urok, ale miał też żelazne ideały. Niby te dwie rzeczy wzajemnie się nie wykluczały, jednakże Makoto zawsze wydawało się, że Kiyoshi należy raczej do osób pokojowo nastawionych, a przez to niezbyt kompatybilnych z jakąkolwiek organizacją przeciwrządową.

A przez to z kolei pozornie pozbawionych i ikry, i kręgosłupa moralnego. Oportuniści.

Nie przeszkadzało mu to zbytnio w spotykaniu się z nim. Przeciwnie, może właśnie to tchórzostwo pociągało. Sam Makoto także nie walczył o wolność, płynął z prądem i najwyżej trochę sarkał na władzę.

Cóż, co do drugiego chłopaka Hanamiya miał słuszność - i zarazem nie do końca. Dowiedział się o tym późno, a spadło to na niego jak cios.

Myślał, że coś wie o Teppeiu, jako że spotykali się od pewnego czasu, a biodra szatyna znaczyły ślady po jego paznokciach.

A potem został oświecony.

Miał słuszność, skoro Kiyoshi faktycznie był pacyfistą. Ale to dawało się pogodzić z pisaniem broszur, partycypacją w wiecach, bezkrwawą walką o wolność.

Teppei siedział w tym po uszy.

A Makoto tylko potrząsnął głową z rozczarowaniem. Na co z kolei brązowowłosy osobnik uśmiechnął się przepraszająco.

Szkoda. Hanamiya liczył, że jego - cóż, powiedzmy - towarzysz nie jest idiotą. Pech.

Powinien zostawić tego szaleńca, kolejnego z wielu.

- Nie obchodzi mnie to - odparł jednak, wbrew zdrowemu rozsądkowi. - Rób, co chcesz, ale nie próbuj mnie nawracać.

Powinien odejść, lecz tamtego dnia jego ręce jak zwykle obejmowały Kiyoshiego.

x

Potem miał jeszcze jedną szansę.

Nie pytał. Nigdy nie pytał i nie miał zamiaru, ale wiedział, co musiało się dziać, gdy pewnego dnia nie zastał Teppeia.

A potem ten wrócił obity i jakby wiele, wiele mniejszy. Połowa siebie samego.

On wpadł.

A pierwsze przesłuchanie prawie niechybnie musiało oznaczać koniec. Zwłaszcza wobec podejrzanie łaskawego zwolnienia.

Hanamiya powinien był odejść. Zamiast opatrywał rany swojego partnera.

x

Makoto zawsze sobie pochlebiał, wierząc w swoją siłę psychiczną i - przede wszystkim - beztroskę. On, człowiek, który się nie przywiązywał.

Jakie to by było wygodne, gdyby prawdziwe.

Tymczasem pod drzwiami stali mundurowi, a serce Hanamiyi nawet nie biło - ono kołatało jak u przerażonego ptaka.

I to Teppei, ten słaby Teppei, musiał go pocieszać, podczas gdy nienawidzący czułych słówek Makoto tylko ściskał jego dłonie w swoich.

- Wybacz, że tak to się kończy - szepnął Kiyoshi, jakby to nie jego dotyczył wyrok. Śmierci. Z dozwoloną opcją samobójstwa we własnych progach.

- Zamknij się - warknął brunet. - Cicho.

Choć na chwilę odepchnąć ostateczne. Chwilę dłużej się cieszyć, ale...

Ale Teppei był niestrudzony.

Nachylił się ku swojemu kochankowi i najpierw szeptał rady, potem miłość.

Jakby to on był silny i taki mądry, i... zuchwały imbecyl.

Aż na końcu jego silne ramiona wypchnęły Makoto za drzwi.

Teraz będą czule ściskać rewolwer.

Hanamiya nie doszedł do końca ulicy, nie minął jeszcze stojących niby od niechcenia niedaleko ich domu wysłanników rządowych, nim padł strzał.

A z jego oka samotna łza.

(dla New_Lynx)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 15, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

jeden strzał zmienia wszystko || Kuroko no Basket √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz