Porwanie

6.2K 289 8
                                    

- Proszę cię zabierz te ręce. - Szepnęłam tak aby usłyszał. Jednak on nie słuchał. - Maciek, zabierz te ręcę nie będę powtarzała sto razy. - Dalej nic, co za facet. Kiedy chciałam sama zdjąc jego ręce, pocałował mnie w usta na co bez zastanowienia dostał w twarz z otwartej ręki. Po czym nie informując brata wyszłam z tego cholernego domu, udając się na piechotę, gdyż podwózki nie dostanę o godzinie 21:36. Idąc chodnikiem widziałam kilka osób które były już na maxsa nawalone. Niespodziewanie za mną pojawił się czarny duży samochód przypominający jeepa, kiedy mnie miną jego kierowca zatrzymał się a z pojazdu wysiadło dwóch mężczyzn. Kiedy ruszyli w moją stronę udałam się biegiem spowrotem w stronę z której wracałam, na moment się odwróciłam doganiali mnie. Przyśpieszyłam jednak po chwili potknełam się, upadając boleśnie na chodnik. Jeden z mężczyzn przyłożył mi coś do ust, po czym po chwili odpłynełam do krainy morfeusza.

Rano obudziłam się na czymś twardym, kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam pomieszczenie w szarych kolorach. Jedynie co tutaj było to materac na którym teraz się znajdowałam i stolik z wodą której bałam się ruszać. W pewnym         usłyszałam kroki zbliżające się najprawdopodobniej do tego pomieszczenia w którym przebywam. I się nie pomyliłam gdyż już po chwili w drzwiach zobaczyłam chłopaka mniej więcej w moim wieku, może był trochę starszy. Miał bolnd włosy i Niebieskie oczy, był wysportowany.

- Widzę że nasza młoda dziewczynka się obudziła. - Uśmiechnął się, podchodząc coraz bliżej.

- Odjedź. - Warknęłam, nie patrzac się dłużej na niego.

- Oj niestety nie mogę. - Uśmiechnął się łobuziarsko. - Muszę ciebie sprawdzić, bo jeszcze miałaś takie szczęście że nie zrobili tego kiedy spałaś. Teraz bądź miła i wstań. - Powiedział podnosząc brwi.

- Pierdol się, nie jestem jakołś lalką na życzenia. - Warknęłam, nie zwracając na to co robi. Kiedy nie spełniłam jego żądania sam mnie podniósł.

- Eh, widzę że będzie z tobą trudno. - Powiedział sobie pod nosem. - Zdejmij bluzkę sama albo zrobię to za ciebie. - Uprzedził mnie za co dostał z liścia w twarz.

- Ku*rwa nie masz lepszych zajęć? - Powiedziałam widząc chłopaka trzymającego się za policzek. Korzystając z okazji że drzwi są otwarte, walnełam go z całej siły w krocze i uciekłam przez drzwi których dureń nie zamkną. Biegłam przez długi korytarz, widząc schody zbiegłam w dół jednak na kogoś wpadłam. Kiedy podniosłam głowę zobaczyłam starszego mężczyznę około 40, z lekkim zarostem. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom był identyczny co mój ojciec. Spoglądałam w jego oczy, widziałam że nie dowierza zaszłą sytuacją. Jednak już po chwili obok mnie zjawił się ten sam chłopak któremu uciekłam.

- O tutaj jest nasz uciekinierka. - Powiedział z nieznośnym uśmiechem, jednak po chwili zobaczył mojego ojca na co jego mina zmarniała.

- Szefie dziewczyna mi uciekła, muszę ją zabrać aby dokończyc to co zaczęłem. - Powiwdział spoglądając na jego twarz, a ja się ździwiłam, szefie?

- Jak ci uciekła? Przecież jeszcze nigdy żadna ci nie uciekła, mój drogi Hubercie. Ale nie będziesz musiał jej zabrać, zajmę się nią. - Po tych słowach mina  Huberta zrobiła się strasznie dziwna. Z jednej strony się cieszyłam że akurat tutaj spotkałam ojca, ale z drugiej strony zostałam porwana, o co tutaj chodzi?

'' Kumpel mojego brata '' ✔(KOREKTA)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora