Pierwszy dzień, wtopa

4.4K 210 9
                                    

- Roxsi, wstawaj!!! No Roxsi, szkoła, - Jak ja kocham swoją mamę że budzi mnie codziennie do szkoły, ale ja chcę jeszcze spać.

- Mamo jeszcze 5 minut. - Szepnęłam ziewając.

- Roxsi, to nie twoja mama. Tylko ja babcia. I wstawaj bo szkoła. - Na te słowa momentalnie wstałam, czyżby aż tak brakuje mi mamy, brata i taty? Oparłam się o ścianę myśląc czemu to wszystko mnie spotyka, jednego dnia jest dobrze a drugiego całkowita masakra.

- Dziękuję że mnie obudziłaś. - Uśmiechnęłam się szczerze, w stronę ukochanej babci.

- Nie ma za co, ubieraj się szybko i schodz na śniadanie. - Po tych słowach babcia wyszła zamykając po sobie drzwi. A ja udałam się do toreb, szukając czarnej sukienki. Kiedy tylko ją znalazłam, udałam się do toalety. Przez kilka dobrych minut, wpatrywałam się w moje ciało, odbijające się od lustra. Zauważyłam że moje piękne blond włosy sięgają mi już do pępka i ściemniały, nie są już tak jasne jak były kiedyś. Są jeszcze piękniejsze. Westchnęłam, zaczynając wykonywać poranne czynności, po czym nałożyłam sukienkę, pasowała idealnie do mojej zgrabnej figury. Nie wiem czemu, zdawało mi się że jestem strasznie wysoka, a miałam jeszcze niedawno 168. Szybkim ruchem ręki przeczesałam włosy i zrobiłam makijaż, nakładając moje ukochane szpilki. Po czym spojrzałam jeszcze raz w lustro i zeszłam łapiąc torebkę i telefon.

- Już jestem i nie jestem głodna, najwyżej napiję się soku pomarańczowego. - Wymruczałam siadając do stołu.

- Jesteś identyczna wyglądem jak twoja matka w tym wieku, tylko ona była nieco niższą dziewczynką. - Powiedziała, podając mi sok oraz dwa tosty. Chciałam powiedzieć że nie chcę, nie jestem głodna, ale mnie wyłapała. - Masz to zjeść, bez żadnego ale. Niechcemy abyś była anorektyczką. - Zaśmiała się siadając naprzeciwko mnie.

- Nie wyglądam na anorektyczkę i raczej nią nie zostanę. - Zaśmiałam się razem z nią. Po krótkim czasie tosty znikneły z talerza a ja pożegnała się z Babcią, wychodząc z mieszkania i zmierzając w stronę mojej jakże nowej kochanej i nieznanej szkoły. Gdy tylko wyszlam, z naprzeciwka zobaczyłam moją kochaną Alexsę, na szczęście idącą samą.

- Witaj kochana. - Przytuliła mnie, całując w policzek.

- Hej. - Mruknęłam, oddając uśmiech.

- Jak cieszysz się z nowej szkoły? - Zapytała, na co wzruszyłam ramionami.

- Nie mam zielonego pojęcia, muszę najpierw w niej się znaleźć i wszystko obejrzeć. A przede wszystkim zapoznać się z nowymi ludźmi moja kochana Alexso. - Uśmiechnęłam się patrząc w swoje szpilki.

- Napewno polubisz większość osób, chodź nie wszystki... ale nie ważne. - Spojrzała w telefon po czym złapała mnie za nadgarstek zacztnając biec.

- Co ty robisz!! - Krzyknęłam na co ona coś tam wymamrotała że mamy jeszcze dwie minuty, na dotarcie na miejsce, bo inaczej się spóźnimy i nie dostaniemy jakichś kart, nie wiem o co chodziło. Minutę szybkim, chodź powolnym biegiem, spowodowanym przez nasze buty, dotarłyśmy do ogromnej szkoły. Przy drzwiach stał jakiś facet rozdający karty z imieniem, nazwiskiem oraz numerem, przez cały czas gapił się nam w dekoldy to mi, to Alexsie. Dał jedną mi i mojej przyjaciółce, kiedy tylko weszłyśmy wszystkie oczy padły na nas. Było to trochę krępujące, ale przewróciłam oczami udając się na salę gimnastyczną, gdzie miał się rozpocząć pierwszy dzień. Teraz zdałam sobie sprawę, że jako my jedyne nie mamy na sobie mundurków, które wszyscy mają na sobie. Mega wtopa...

'' Kumpel mojego brata '' ✔(KOREKTA)Where stories live. Discover now