six kisses

1K 213 20
                                    

(nie)drogi Jasonie,

   Dzisiaj znów trochę o Jeziorze, bo ostatnio, przyznam się, że tam byłam. Żałuję tego jak nigdy, bo jedyne co, to wylałam mnóstwo łez. Tyle, że Carson musiał po mnie przyjechać. Na wskazującym palcu wciąż mam ślady czarnego markera. Chyba się rozsypuję. 

   Po tym, jak je odkryliśmy, wracanie tam było naszą tradycją. Spędzaliśmy tak mnóstwo czasu i nikt a nikt o tym nie wiedział. W wiosnę i lato, leżeliśmy na zielonej trawie, w jesień i zimę rozpalaliśmy wieczorem ognisko, choć dawanie znaków dymnych było głupim pomysłem. Na szczęście nikt nas nigdy nie przyłapał. Nigdy też nie próbowaliśmy się w nim zanurzyć, bo każda moja próba badania go zwykłym badylem, kończyła się fiaskiem. Może ono nie miało dna? Tak, jak jedno z syberyjskich jezior, o którym czytałam w internecie. Tamto było bezdenne i przeklęte. Ginęły w nim zwierzęta, a nawet ludzie, a ciał nigdy nie wyłowiono. Nie określono też głębokości. Przerażające, prawda? 

   Nikt o nim nie wiedział, bo to było tylko n a s z e jezioro. Do pewnego czasu. Do dnia, w którym pokazałeś je siostrze Twojego kumpla. Była młodsza, nie byłam ani trochę zazdrosna. Jeszcze bardziej ironicznym jest, że Heather jest dziś Twoją dziewczyną. Mówiłam, że to jezioro jest przeklęte. Mówiłam. 

   Byłam na Ciebie zła, nawet wściekła. Niby to straszna pierdoła, ale coś mnie zabolało. Poczułam, że to nie jest na zawsze. Że m y nie jesteśmy n a  z a w s z e. Wtedy to zignorowałam, a potem Ci wybaczyłam, jak to ja. Na Ciebie nigdy nie umiałam się długo gniewać. Tego dnia znów tam przyszliśmy. Było chłodniej. Była już jesień.

- Wiesz co? - powiedziałeś, rozłożony na już znacznie mniej zielonej trawie, z rękami skrzyżowanymi pod głową. Spojrzałam na ciebie, wciąż skulona, po cichu dygocząc z zimna. - Chciałbym sprawdzić, czy to pieprzone Jezioro naprawdę jest bezdenne - odparłeś dziarsko, wstałeś, a potem zrzuciłeś spodnie i koszulkę. 

   To jeden z pierwszych razy, kiedy naprawdę zastanawiałam się nad Twoją poczytalnością.

- Zwariowałeś - pokręciłam w niedowierzaniu głową, kiedy zawiał zimny wiatr, rozwiał mi włosy, a Twoją gładką skórę pokryła gęsia skórka. - Przestań, Jason - użyłam wtedy Twojego pełnego imienia, bo to zawsze na Ciebie działało.

- Mówisz do gościa, który wygrał niejedne zawody, Sydney - odgryzłeś się, odwróciłeś i podążyłeś w stronę wody. Cholera, było zimno, a to jezioro było bezdenne. 

Wiedziałam, że nie odpuścisz, i że moje słowa Cię nie zatrzymają, więc odgarnęłam włosy i rzuciłam równie odważnie. 

- W takim razie ja też idę.

   Popatrzyłeś mi przez chwilę w oczy, a potem tylko wzruszyłeś ramionami. Też dobrze pływałam. Powstrzymując dreszcze, zanurzyłam się z Tobą. Najdziwniejsze było to, że woda była ciepła. Cieplejsza niż powietrze. Przeklęte, mówiłam. 

   W pewnym momencie zanurzyłeś się w poszukiwaniu dna. W życiu się tak nie bałam. W życiu sekundy nie wydawały się tak długie. Umiałeś długo wstrzymać powietrze, ćwiczyłeś. Poza tym woda nigdy zbyt się nie wypychała, byłeś jak kamień. Mijały chyba minuty, a okropny ból w klatce piersiowej rósł. Zaczęłam panikować. Zanurzyłam się tyle razy, że nie mogłam złapać oddechu. Woda była mętna, kompletnie nic nie widziałam. Naprawdę myślałam, że utonąłeś. Krzyczałam, powtarzając w kółko Twoje pełne mię. Potem się wynurzyłeś. Najpierw zdyszany, z uśmiechem, ale gdy zobaczyłeś mnie, mina Ci zrzedła. 

- Przestraszyłam się, Jason! - krzyczałam na zdarcie gardła, gdy próbowałeś mnie uspokoić. Wtedy uderzyłam Cię pierwszy raz. Nie zareagowałeś. Widziałam w Twoich oczach poczucie winy, ale złość we mnie rosła. - Nie rób tak nigdy więcej!

   Gdy wyszliśmy, było jeszcze zimniej. Dałeś mi swoją bluzę, a z wyrzutów sumienia, nawet koszulkę. Byłeś tak smutny, a ja tak zła. Oświadczyłeś, że dna nie ma. Kilka dni później się rozchorowałam, a Ty jak głupi siedziałeś przy moim łóżku, że aż się zaraziłeś. 

Obiecałeś, że już n i g d y więcej tego nie zrobisz. 

Tak się zastanawiam, czy to jest jeszcze aktualne? 

Twoja Sydney 

   

Sydney S. ✓Where stories live. Discover now