eight kisses

904 195 13
                                    

(nie)drogi Jasonie, 

   „Dlaczego Sydney?"- to chyba pytanie krążące w głowach dosłownie wszystkich (mam na myśli Ciebie i moich rodziców, bo nikt inny ma nie wiedzieć o wyjeździe). Teraz, kiedy już to czytasz, zapewne jestem już na miejscu albo, w najgorszym przypadku, siedzę jeszcze na lotnisku. Gdybym mogła, wysłałabym Ci pocztówkę. 

   Nie wiem, dlaczego akurat Sydney. Może tylko dlatego, że to takie ironiczne. Wiesz, Sydney w Sydney. To poetyckie (lubiłam poezję, ty nie). A może dlatego, że w Sydney mają bardzo ładne fajerwerki w Sylwestra? Mam nadzieję, że na żywo wyglądają lepiej, niż w telewizji. 

   A może dlatego Sydney, bo to takie niezwykłe być po drugiej stronie mapy świata? Bo wiesz, do Australii stosunkowo nie jest wcale tak daleko. Dzieli nas ocean. Myślisz, że to za mało? Ty jesteś po lewo, a ja po prawo. Tak powinno być zawsze - powinniśmy być daleko od siebie. Wtedy nic złego by się nie wydarzyło. 

   Ale Sydney to po prostu piękne miasto. Nieśpiące, upalne, tuż przy Oceanie Spokojnym (a to właśnie spokoju mi potrzeba). Lato trwa tam aż dziewięć miesięcy. Jest zawsze gorąco, nie tak deszczowo, jak w Ohio. No i stamtąd pochodzą chłopcy z mojego ulubionego zespołu.

   Zaprzyjaźniłam się z Carsonem, ale nie wiem, czy on o tym wie. Znaczy, nie wiem, czy wie o przyjaźni. Jak mam na niego patrzeć, skoro przypomina mi tylko Ciebie? Jak każda osoba na ulicy, koszulka w sklepie, tamta kawiarnia i tamten park. Duszę się. Duszę się tutaj. 

   Nie powinnam pisać tych listów, Jay. To nie pomaga, ale przeżycie tego na nowo jest cudowne, zupełnie jakbym miała drugą szansę. Drugie szansy to bujda, ale już niedługo będę w Sydney, a tam wszystko jest możliwe.

Sydney S.

a/n: w mediach Robbers, bo to taka mała zapowiedź kolejnego projektu. ostatnio słucham (i oglądan, bo teledysk świetny) non stop.

Sydney S. ✓Where stories live. Discover now