eleven kisses

856 193 23
                                    

(nie)drogi Jasonie,

Nie napisałam żadnego listu przez bardzo, bardzo długo. Nie wiem, ile pudełek zapałek wypaliłoby się przez ten czas. Ale wiesz, przeprowadzka to ciężka sprawa. Bardziej, niż to, że zostawiam za sobą Ohio, bolało mnie spóźnienie samolotu. Czy ja jeszcze cokolwiek czuję?

Ten cały wyjazd wyobrażałam sobie milion razy. Wtedy, jak mama wysyłała za mnie papiery na „moje” przyszłe studia i wtedy, jak patrzyłam na tak bezradnego ojca. Wtedy, jak Dustin się buntował, a mama próbowała ściągnąć go na ziemię. Wtedy, jak spał u mnie w pokoju, kiedy wrócił z imprezy w środku nocy. Za każdym razem, gdy myślałam o wyjeździe, robiło mi się lepiej. To miał być piękny dzień. Okazał się jak każdy inny. Wcale nie byłam podekscytowana. Smutna też nie.

To, co zostało w Ohio, zostało w Ohio i nie chcę zabierać tego do Sydney. Dlatego powoli kończymy tę farsę, Jay. Jeden rozdział się skończył. A drugi nazwałam oficjalnie: „Niebo w Sydney jest ładniejsze od oczu mojego byłego”. Mimo że nigdy nie lubiłam słowa „były”. „Były” można powiedzieć o kimś, kto zupełnie nic dla ciebie nie znaczył. Był i się zmył. W normalnych okolicznościach nigdy nie nazwałabym cię „byłym” . Jezu, to takie puste słowo.

Wiesz, czego nauczyłam przez ostatnie miesiące?

Popatrz tylko, na świecie jest siedem miliardów ludzi. Dla wszystkich musi starczyć. Więc o czymkolwiek pomyślisz, podziel to sobie przez siedem miliardów. Już nie jesteś taki ważny.

Ale nie znam nawet miliarda ludzi. Znam ich może setki, a Ty jesteś najlepszym Jasonem, jakiego poznałam.

Jeszcze coś. Jeżeli ludzie coś robią, nie zawsze mają złe zamiary. Zostawiając Cię, wcale nie chciałam źle.

Teraz myślę, że Jonathan miałby na pewno Twoje oczy.

Sydney z Sydney

Sydney S. ✓Where stories live. Discover now