Aplikacja [Rozdział I]

153 18 6
                                    




- Co robisz mały? - zapytałam Maxima. On spojrzał się na mnie swoimi orzechowymi oczkami, zamyślił się na chwilę i...

- Brum! Brum! - pokazał mi samochodzik, który trzymał w swojej małej rączce.

- Córeczko, ja muszę za chwi... - tutaj mama wzięła szybkiego łyka kawy - le wyjść. Umówiłam się z Natalie. - odparła poprawiając swój makijaż przed lustrem. - Opiekunka nie może dzisiaj przyjść a Laurent wróci późnym wieczorem. Dlatego proszę zajmij się twoim młodszym bratem.

- Nie ma sprawy mamo. - uśmiechnęłam się do niej. - Baw się dobrze.

- Wy również! Bisous!* - odparła moja rodzicielka i zamknęła drzwi.

- No to zostaliśmy sami, mały.

- Brrrrrrrum! Brrrrruuuuum! - Wybuchnęliśmy śmiechem. Ten mały łobuziak, zawsze mnie rozbawia. Pomimo dużej różnicy wieku, kochałam mojego małego Maxima. Lubiłam się nim opiekować (mimo, że dużo rozrabiał...).

•••

Około 22, kiedy położyłam NARESZCIE Maxima i ten spokojnie zasnął, znalazłam czas dla siebie. Rozpoczął się weekend. Będę mogła trochę odpocząć i może uda spędzić mi się czas z rodziną. I Laurentem. Usiadłam sobie na kanapie w salonie, przy okazji włączając telewizor. Posprawdzałam czy leci może coś ciekawego. Nic. Wyłączyłam go i podeszłam do okna. Okno w naszym salonie rozprzestrzeniało się na calej ścianie. To była dosłownie ściana ze szkła. Lubiłam patrzeć na Paryż nocą, zwłaszcza mając taki przepiękny widok. Nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej. Spoglądając sobie tak na to miasto, przypomniałam sobie wypożyczoną książki z biblioteki. Mając zamiar ją czytać, poszłam po nią. Już miałam wejść do pokoju, kiedy mój telefon zadzwonił. Oczywiście go nie wyciszyłam, a on leżał w pokoju Maxima. Rzuciłam się biegiem, by dzwonek nie obudził bruneta. Jeszcze tego mi brakuje! Żeby usypiać go jeszcze raz... Spojrzałam na wyświetlacz. Cheryl.

- Halo? - odebrałam, po cichutku wychodząc i zamykając pokój.

- No i jak? Dostałaś linka? Nie odpisujesz na moje wiadomości! Zarąbista jest ta apka, c nie? Halo! Jesteś tam? - pytania z ust Cheryl padały z prędkością światła.

- Spokojnie. - odpowiedziałam, już nie szepcząc. - Byłam w pokoju rozbójnika.

- To wszystko wyjaśnia. - nie widziałam miny mojej przyjaciółki, ale jestem pewna na 99,99%, że właśnie teraz przewróciła oczami. Mimowolnie się uśmiechnęłam. - To jak?

- Wszystko, okej. Tak, dostałam linka. Nie rozumiem o co ci z nim chodzi. - miałam dobrą pamięć, więc z łatwością zapamiętałam każde pytanie blondynki. - Nie odpisywałam, bo zajmował się małym. Mama pojechała spotkać się z Natalie...

- Tą projektantką? - upewniła się.

- Yhm. Jaka apka? - teraz ja zadałam pytanie.

- Musiałam wyjść przed zainstalowaniem. - prychnęła. Ruszyłam do pokoju. Komp cały czas był włączony, a na głównym ekranie widniał napis: VRD

- VRD? - przeczytałam zdziwiona. Ta nazwa była jakaś dziwna.

- To od stworzyciela tej apki: Veronica Rosalie DeMont. - no i wszystko jasne. Ciekawi mnie tylko o co chodzi w tej całej aplikacji. Kliknęłam na środek, poprzednio rozłączając się z Cher. Na środku były dwie opcje. Zaloguj się lub Zarejestruj. Nie byłam fanką używania nieznanych mi wcześniej aplikacji. Podchodziłam nawet sceptycznie do Instagrama. Ale skoro Cheryl, ma tą aplikację to czemu by nie?

Zarejestruj:

imię: Renesmee

nazwisko: Shaden

wiek: 16 lat

e-mail: RenesmeeShaden @ gm. com

numer telefonu: 736 618 285

hasło: ***************

Wyrażam zgodę na otrzymywanie

wiadomości ze strony VRD.com

Na ekranie pojawiła się chyba ta Veronica. Miała granatowe włosy i mocny makijaż. Bardzo mocny makijaż.

- Dziękujemy za rejestrację.

Teraz możesz się kontaktować ze znajomymi i poznawać nowych ludzi

Możesz wstawiać zdjęcia z ludźmi których poznałeś/aś dzięki nam.

Miłej Zabawy

Veronica Rosalie DeMont.

I już jej nie było. Zostałam ja i ekran. Z nudów zaczęłam przeglądać profile ludzi. Wyglądało to jak tania podróba jakiegoś portalu randkowego. Czy Cheryl chciała sobie ze mnie pożartować? Bo to śmieszne nie było. Nawet się nie wylogowując wyłączyłam przeglądarkę, gdyż usłyszałam trzask drzwi. Spojrzałam na zegarek. Było już po 1, spędziłam na tej stronie 2-3 godziny? Aż ciężko mi w to uwierzyć. Pewnie to mama wróciła, albo Laurent, albo oboje. Nie myliłam się to byli oni.

- Dziecko ty jeszcze nie śpisz? - przeraziła się moja rodzicielka. Właśnie odkładała długi beżowy płaszcz na wieszak. Oczywiście był on z najlepszej półki. Jej brązowe włosy były całe mokre, przez co niezauważalnie się kręciły. A błękitne oczy, które miałam właśnie po mamie, całe się błyszczały. Laurent też był cały mokry.

- Rozbójnik śpi.

- To dobrze, ty też się już połóż skarbie. - mama ucałowała mnie w czoło. Laurent skierował się do kuchni, ale zdążył jeszcze rzucić „dobranoc".

- Dobranoc.

—————————
*bisous: buziaki

Cześć!

Moja przygoda z pisaniem dopiero się zaczyna ;)

Mam nadzieję, że pierwszy rozdział wam się podoba, dajcie znać!

Sorki za wszelkie błędy ortograficzne i stylistyczne.

Do następnego

Virus [Zawieszone]Where stories live. Discover now