Pokaz [Rozdział 4]

58 13 6
                                    


Pokaz minął bardzo szybko, chociaż trwał dosyć długo (2 i 1/2 godziny). Oczywiście przed wejściem razem z Cheryl, mamą i Laurentem byliśmy poproszeni o zdjęcia. Jestem pewna na 100%, że jutro ukażą się we Francuskich gazetach. Siedząc juz na naszych miejscach, oczywiście na jednych z najlepszych, ludzie podchodzili do nas aby porozmawiać. Albo z Laurentem, albo mamą. Zdarzało się nawet, że podeszli do mnie. Powiem tak: Nie byłam duchem. Wszyscy zwracali na mnie uwagę. Po pokazie zostaliśmy zaprowadzeni do innej sali, gdzie odbywał się bankiet. Były tam wszystkie modelki, pomocnicy cioci Natalie, oraz naturalnie goście VIP. Różni byli ci ludzie, od biznesmenów aż do gwiazd Hollywood. Poczułam jak ktoś stuka mnie w ramię. Odwracam się powoli i już jestem w ramionach Thylane*.

- Tak długo cię nie widziałam. - powiedziałam dalej ją tuląc. Thylane Blondeau. Francuska modelka i aktorka. Poznałyśmy się po raz pierwszy w wieku 9 lat. Thylane współpracowała wtedy z Natalie, a ja akurat była u niech na ferie. Spędziłyśmy wspólnie cały tydzień i tak jakoś zaczęła się nasza przyjaźń. Nigdy nie byłyśmy jakoś bardzo przyjaciółkami, ale bardzo ją podziwiam i dobrze się dogadujemy. Nie lubi mnie tylko dla pieniędzy mojego ojczyma....

- Nie wiedziałam, że będziesz na pokazie! Pokaż mi się. - uśmiechnęła się do mnie kiedy się odsunęłam. Obróciłam się według własnej osi, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem. - Jak ty się zmieniłaś. Na lepsze. - mrugnęła do mnie.

- A ty za to w ogóle. Cały czas głupia jak but! - wytknęła mi język, ale dalej się uśmiechała.

- Renesmee? Czy to...? - usłyszałam za sobą zduszony głos Cheryl.

-Tak, Cheryl. To Thylane. Thylane to Cheryl, moja najlepsza przyjaciółka. - podały sobie dłoń, a Cheryl to normalnie słów zabrakło. A rzadko się zdarza. Pomimo, że brałam już Cheryl na nie jeden pokaz mody, galę, rozdanie nagród... to jeszcze nigdy nie miała okazji poznać Thylane, bo albo jej nie było albo nas. Wyszło na to, że przegadałyśmy w trójkę cały wieczór. Okazało się, że Thylane będzie miała niedługo sesję zdjęciową w Paryżu i mówiła, że możemy wpaść. Oczywiście zgodziłyśmy się.

- Dobra, zgadamy się jeszcze przez VRD. - już miała odchodzić, kiedy.

- Czekaj, skąd znasz tę aplikację? - zapytałam zdziwiona.

- Jest teraz mega popularna, praktycznie wszyscy w naszym wieku ją mają.

- Dokładnie, mówiłam ci to już Renesmee. - dostałam kuksańca w bok. Spojrzałam trochę wkurzona na Cheryl. - Jest ekstra. - dodała blondynka, na co Thyl się uśmiechnęła i pokiwała głową na znak, że się z nią zgadza. Pożegnała się z nami po francusku** i razem ze swoimi rodzicami opuściła lokal. Nie dziwię się jej, było już grubo po 2.

- Dziewczynki będziemy się już zbierać. - powiadomiła nas moja mama. Ruszyliśmy do samochodu, kiedy dostałam wiadomość. Z aplikacji. VRD. Na wyświetlaczu pojawił się nick: Boski_Skorpion. Kto normalny piszę do kogoś o 2? I do tego, do kogoś kogo się nie zna.

BS: I jak tam mija imprezka?

MxR: Skąd wiesz, że jestem na imprezie?

BS: Miałaś sukienkę... Łatwo było połączyć fakty.

- Renesmee idziesz? - Moja mama z resztą stała przy drzwiach. Czekali na mnie, bo wiedzieliśmy, że przed budynkiem znajdują się paparazzi. Z nami szło 2 ochroniarzy.

- Idę. - spojrzałam jeszcze raz na wyświetlacz telefonu. Szybko go wyłączyłam, schowałam w torebce i dołączyłam do mojej rodziny (traktuję Cheryl jak siostrę) i Laurenta.

Virus [Zawieszone]Where stories live. Discover now