Rozdział 2.

310 28 8
                                    

Drugi dzień zaczynam pracę,gdy ten pajac znajduję się w obozie wypoczynkowym.Wchodząc do budynku, już na samym początku dowiaduję się, że mam iść zanieść kilka ręczników, do jednego z domów. Idąc tak i rozmyślając doszłam do wyznaczonego celu. Otwieram drzwi, dodatkowym kluczem i wchodzę do pomieszczenia, kładę szybko ręczniki w łazience i już mam zamiar wyjść, gdy o coś zahaczam nogą i słyszę hałas.Odwracam się i widzę leżący na ziemi laptop.Trochę ucierpiał, dlatego szybko go odkładam na miejsce i sprawdzam jak wielkie ma zniszczenia, ale pod wpływem nerwów, przewracam szklankę z wodą i skutkiem tego są zalane jakieś kartki na biurku.Gdy biorę jedną do ręki, widzę że były to jakieś dokumenty, ale w jakimś innym języku

-Co ja najlepszego narobiłam, jaka ze mnie niezdara- zaczęłam panikować i wzięłam do ręki ścierkę, żeby trochę zetrzeć i wysuszyć, ale niestety jeszcze bardziej rozmazałam.Przy pływie strachu, wzięłam te zniszczone papiery i schowałam.

-No lepsze żeby właściciel myślał że te papierzyska zgubił, niż że ktoś je zepsuł - pomyślałam na głos i szłam do wyjścia, gdy otwierałam drzwi, poczułam że kogoś uderzyłam

-Co do licha - zdenerwował się męski głos a ja nie musiałam, bardziej otwierać tych przeklętych drzwi, żeby wiedzieć kto za nimi stoi. Osoba stojąca po drugiej stronie drzwi, pociągnęła je i ukazał się pan dupek

-No nie, to znowu pani? I co do licha pani tutaj robi i to na dodatek w moim domku- wydarł się a ja pomyślałam, że jeżeli będzie się tak darł przy każdym naszym nie szczęśliwym spotkaniu to ogłuchnę.

-Niech się pan tak nie drze, bo przez pana niedługo stracę słuch - powiedziałam i na potwierdzenie słów, złapałam się za moje biedne uszy

-Zapytam jeszcze raz. Co do licha pani robi w środku mojego domku - warknął

-Przyniosłam panu tylko brakujące ręczniki i miałam dodatkowy klucz. Niech się pan tak nie denerwuje, bo na zawał tu padnie a niestety ja panu nie pomogę - uśmiechnęłam się i zamierzałam wyjść już za próg pomieszczenia, ale ten pajac jak zwykle nie dał mi przejść.Zdenerwowana popatrzałam na jego twarz, z której w moją drobną osobę ciskał piorunami.

-Denerwuję mnie pani jak nikt inny na świecie a proszę mi wierzyć, poznałem już wielu głupców na tym świecie - powiedział nie miło a we mnie się zagotowało na jego słowa

-Uważa mnie pan za głupią !- wydarłam się, tym razem ja, prosto w jego zagniewaną twarz

-Jeżeli do pani nie docierają słowa, że masz ze mną nie zadzierasz, to tak uważam cię za głupią - powiedział spokojnie i tym razem nawet się uśmiechną perfidnie i odsunął się z przejścia

-A teraz żegnam panią , i mam nadzieję już dzisiaj nie spotkać. Wolałbym powiedzieć już nigdy nie spotkać, ale niestety u pani się to nie sprawdza - powiedział dosyć spokojnie, jak to na niego i wskazał ręką drzwi

-Jest pan dupkiem, poprawka wielkim dupkiem, a teraz żegnam pajacu ! - krzyknęłam i opuściłam jego pomieszczenie całkiem zapominając o zniszczonych rzeczach.

Po tej sytuacji z rana oddałam się całkiem swojej pracy, na szczęście nie wpadając na tego pajaca, ale jak to mówią nie chwal dnia przed zachodem słońca.Moja zmiana dobiegła końca i teraz popijam sobie kawę, plotkując z Paulą koło recepcji

-Ty! Ty mała żmiją - usłyszałam wściekły głos, dobiegający z oddali. Odwracam leniwie się i widzę maszerującego Lucjana. Poprawka wściekłego Lucjana, ale przecież to nie nowość że jest on wściekły

-Ciebie też miło widzieć Lucjanie, po raz drugi tego dnia - zaśmiałam się, bo przypomniały mi się jego słowa z dzisiejszego dnia, jak to miał nadzieje już mnie dzisiaj nie spotkać. A tu nagle przychodzi sam

-Będziesz się śmiała mała żmijo, jak cię z pracy wywalą - ryknął na całe gardło aż się wzdrygnęłam. Aż takiego wściekłego go jeszcze nie widziałam

-O co ci tym razem chodzi ?- zapytałam znudzonym głosem, bo nie miałam ochoty znowu się z nim kłócić, po ciężkim dniu pracy

-Co się stało z moim laptopem i co najważniejsze, gdzie jest połowa ważnych dokumentów ?- warknął koło mojego ucha a ja wiedziałam że muszę teraz udawać. No bo kto normalny by się przyznał , jak ma koło siebie rozwścieczonego faceta

-Przepraszam bardzo, ale możesz już wracać bo ja nic nie wiem o twoich rzeczach - uśmiechnęłam się a jego wściekłość jak mogła to by podrosła większa

-Nie udawaj głupszej, niż już jesteś - dyszał wściekły a ja w duchu się śmiałam i postanowiłam, jeszcze bardziej zagrać mu na nerwach. Położyłam rękę na jego ramieniu i leciutko zaczęłam masować, czując jego mięśnie przy tym

-Kochanie nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi a tobie nie za dużo jej zostało - powiedziałam uwodzicielsko a jego mina była bezcenna

-Kochanie uważaj na słowa, ostrzegałem cię ale ty nie słuchałaś, teraz mi grzecznie powiesz gdzie są dokumenty albo pożałujesz - złapał mnie prawą dłonią mocno za udo, aż musiałam zacisnąć oczy, bo trochę bolało.

-Ała to boli, proszę puść mnie, ty nadęty pajacu - powiedziałam przez zęby, bo naprawdę bolało

-Mów!- wydarł się kolejny raz już dzisiaj z rzędu

-Dobrze, dobrze powiem ci ale puść mnie - powiedziałam, bo niestety ale byłam na przegranej

-Więc słucham, kochanie gdzie są dokumenty.Jestem ciekawy, co takiego zbroiłaś jeszcze, oprócz laptopa - powiedział, po czym opar się koło recepcji i uśmiechnął zwycięsko aż miałam ochotę, znowu przywalić mu w ten jego uśmiech.


Destinato dalle stelleWhere stories live. Discover now