Rozdział.9

157 17 3
                                    

Kolejne dni mijały tragicznie.Ciągle jakieś próby i takie pierdoły związane z tym głupim balem. Co to w ogóle za pomysł, żebyśmy dobrze się zachowywały i pokazywały, z jak najlepszej strony, po to aby zgarnąć jak najlepszą partię na męża. Normalnie, jak psy na wystawię, nie mamy przecież średniowiecza !

-I jak tam Veronica przygotowana? Naprawdę chcesz to zrobić?- zapytałam Denise stając obok mnie.Tylko ona jedyna wie o moim planie.Zamierzam zrobić wielkie zamieszanie na balu, już im pokaże moje maniery!

-Tak, nie będę kolejnym psem na wystawie.To moje życie i będzie tak, jak ja będę chciała - oznajmiłam dumnie, nie mam zamiaru użerać się z jakimś księciuniem 

-No to wywołasz wielką bombę, od razu możesz uciekać na drugi koniec świata.Chociaż tam też cię znają - zaśmiała się , po czym odeszła, bo już za  kilka godzin wielki bal.

 Szykując się na bal, bardzo dobrze słyszałam pełno samochodów przyjeżdżających i gości na dole.Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze, bo wyglądałam fatalnie.Podarta sukienka z wielkimi dziurami i wielkie gniazdo na włosach. O tak to będzie nie zapomniany wieczór, a ja będą najpiękniejsza z całego grona.

Wychodząc z pokoju i kierując się do grona dziewczyn stojących koło schodów prowadzących na dół. Każda miała zejść po nich, po wyczytaniu jej nazwiska.Dzięki temu każda, z nas miała mieć wielkie wejście. Gdy doszłam na miejsce wszystkie spojrzenia padły na mnie, a one zaczęły szeptać między sobą, co mnie najmniej obchodziło, bo wyglądałam obłędnie w moim wykonaniu.

-Coś nie tak dziewczyny- zaśmiałam się, bo dalej stały zdębiałe, jak by ducha zobaczyły

-Veronico, jak ty wyglądasz! Wielki skandal z tego będzie, idz się lepiej szybko przebrać - zaczęła panikować jedna z dziewczyn i popychać mnie w stronę mojego pokoju.

-Zostaw mnie wariatko, bardzo dobrze wyglądam o to mi chodziło. Już ja im pokaże maniery, jakich jeszcze nie widzieli 

Nikt nic nie zdążył powiedzieć , bo wyczytano pierwsze nazwisko i tak w pięć minut zostałam ostatnia, taka wisienka na torcie. Po chwili doczekałam się okrzyku 

-Przed państwem następna kandydatka , oto Veronica Adrienne Moliere - usłyszałam i powoli zaczęłam schodzić po schodach do wielkiej sali balowej. Gdy weszłam do sali balowej wszyscy ucichli i każde spojrzenie, było skierowane na mnie a o to chodziło.

Nie przejmując się niczym podeszłam do stołu. Odsunęłam strasznie głośno krzesło i siadłam, po czym z butelki wzięłam łyk wina

-Bawmy się, po to w końcu jesteśmy na tym okropnym balu - krzyknęłam na całą sale. Nałożyłam sobie na talerz pełno jedzenia i zwyczajnie zaczęłam jeść rękami. Niestety, nie dane było mi dokończyć bo poczułam mocne szarpnięcie za ramię 

-Veronico mogę z tobą tobą słówko zamienić - wysyczała po cichu wściekła moja babcia 

-Nie mam czasu babciu. Muszę iść porozmawiać z gośćmi, bo przecież mam pokazać się z jak najlepszej strony -odpowiedziałam i pędziłam do pierwszych lepszych kobiet

-Co za okropna sukienka, gdzieś ty ją kupiła.Prędzej z śmietnika wyjęłaś - powiedziałam do pierwszej lepszej kobiety którą napotkałam na drodze 

-Słucham ! Wypraszam sobie, to z najnowszej kolekcji - krzyknęła oburzona kobieta na całe pomieszczenie. po czym odwróciła się i skierowała do wyjścia. Z satysfakcją, że wszystko idzie zgodnie z planem skierowałam się do księcia, o którego wszystkie się kłóciły 

-Witaj książę, chciała bym się przyjrzeć osobie o którą wszystkie dziewczyny walczą. Osobiści uważam, że urodą to ty nie powalasz. Podobno masz też paskudny charakter, to w ogóle same minusy. Żegnam - odwróciłam się plecami w stronę księciunia i skierowałam do wyjścia.

Tak ja na dzisiaj skończyłam, na pewno wszyscy mnie zapamiętają, że nigdy nie pogrywa się z Veronica Adrienne Moliere.


Trochę długo mnie, nie była za co mocno was przepraszam!! Postanowiłam na razie pisać jedno opowiadania tyko i będzie to ta książka. 

Destinato dalle stelleWhere stories live. Discover now