Rozdział 8.

174 20 2
                                    

Nastał ten dzień gdzie muszę wstawiać się w akademii.Jadę już od dobrych kilku godzin i za chwileczkę powinniśmy być na miejscu.Ciekawe czy ja wytrzymam w tej akademii, znając moją osobę życzę tym ludziom powodzenia i dużo cierpliwości ze mną.

Chwilę pózniej jesteśmy na miejscu.Wysiadam z samochodu i wita mnie gromadka ludzi, na której czele stoi moja babcia

-Babciu jak miło cię widzieć.Tak długo cię nie widziałam - szybko do niej podeszłam i przytuliłam.Mimo tych wszystkich kłótni i nie porozumień miedzy nami bardzo ją kocham.Jest jedyną osobą której na mnie zależy

-Witaj Veronico, mi ciebie też miło widzieć. Tak się za tobą kochanie stęskniłam,nie masz pojęcia jak bardzo mi ciebie brakowało- staruszka mocno mnie ścisnęła.Po czym kazała wnieś moje walizki do pokoju a sama ze mną podeszła do starszej osoby.

-Veronico to jest Dakota Bonnet, jest tutaj dyrektorką tej o to akademii- przedstawiła mnie babcia tej kobiecie.Nie powiem wydawała się dosyć miła ale to okaże się pózniej

-Miło mi panią poznać - odpowiedziałam bo chcąc nie chcąc musiałam zacząć swoje przedstawienie i być miłą i kulturalną osobą, aż do wieczora.W nocy będę mogła ściągnąć swoją maskę

-Witaj, miło mi ciebie wreszcie poznać.Bardzo się ciesze że tak ważna osoba będzie pobierała nauki w mojej akademii.Teraz do końca dnia masz czas wolny, od jutra zaczynamy.Zaraz przyjdzie dziewczyna która oprowadzi cię po budynku i odpowie na wszystkie twoje pytania - mówiła kobieta a ja na koniec tylko pokiwałam głową że rozumiem.Na koniec kobieta razem z moją babcią odeszły a ja czekałam na ową dziewczynę.

-Witaj ty pewnie jesteś Veronica Adrienne Molière - usłyszałam pytanie za moimi plecami, więc się odwróciłam.Stałą tam niska brunetka która patrzyła się na mnie tak dziwacznie. Nie wiedziałam czy chce mi przywalić czy pogratulować

-Tak zgadza się a ty kim jesteś ?

-Jestem Denise, mam cię oprowadzić po akademii - mówiła wesoło, co dało mi pewności że jest sympatyczną osobą ale czy można jej ufać to jeszcze nie czas na podjęcie decyzji

-Więc Denise oprowadzaj, pokaż mi co tu tutaj takiego fantastycznego jest i czy się nie zanudzę przez ten czas - zaczęłyśmy iść w stronę budynku śmiejąc się przy tym. Dziewczyna oprowadzała mnie po wszystkich pomieszczeniach i szczerze nic tutaj ciekawego nie było.Wnętrza były tutaj ozdobione jak w jakiś pałacu.

-Wiesz jesteś fajna i nie wiem dlaczego masz tutaj być razem z tymi innymi dziewczynami.Jesteście tak szczerze to jak króliki doświadczalne.Tylko z tym wyjątkiem że one tego chcą i się cieszą a ty nie

-O czym ty mówisz? Jakie króliki doświadczalne ? - zdziwiło mnie jej słowa.O co tej dziewczynie chodzi, czy bym o czymś nie wiedziała ?

-No jesteście tutaj po to aby uczyć się arystokratycznych manier i pózniej która z was najpiękniejsza z najlepszymi manierami poślubi jakiegoś arystokratę.Nie wiedziałaś o tym, po co w tej szkole jesteś ?- zapytała zdziwiona a we mnie się zagotowało. Oszukali mnie, dlaczego nikt mi prawdy nie powiedział? Już ja im pokaże prawdziwe maniery aż im w pięty pójdzie.I co to znaczy że jakiś pajac ma mnie poślubić ?

-Nie nikt mi ani słowa nie wspomniał

-Ale ty nie masz się co przejmować, samym swoim nazwiskiem już wygrałaś i każdy będzie ciebie chciał. A chodzą nawet pogłoski że szukają żony dla księcia Francji. Rozumiesz to? - gadała dalej, ale ja jej nie słuchałam.Już zrozumiałam po co tu jestem i dlaczego babcia mnie tu ściągnęła. Chcę mnie wydać za mąż ! Nie doczekanie jej

-Ty też zaliczasz się do tych dziewcząt, co polują na księcia ?- przymrużyłam oczy i spojrzałam na nią. Mam nadzieję że nią nie jest, bo marnuję czas wtedy aby tutaj z nią przebywać

-Nie, coś ty. Oszalałaś ? Nigdy bym nawet nie chciała go poznać. Jest podobno straszny, samą swoją osobą przeraża, jest ponury i kapryśny a wszystkich ludzi traktuję jak przedmioty- jej słowa od razu mi kogoś przypomniały i skrzywiłam się.

-Ta wiem coś o tym poznałam taką osobę i uwierz mi za grosz kultury i ponurak.Po prostu wiać nic więcej.Jak widzisz ja też nie mam zamiaru go poznawać ani żadnego z nich.Wogóle nie chciałam tu być i ja już im pokaże, będę najgorszą uczennicą jaką posiadali - powiedziałam szczęśliwa i już się uśmiechałam na wyraz ich twarzy jak to tracą cierpliwość przy mnie

-Naprawdę chcesz to zrobić. Wiesz że na koniec odbywa się bal, gdzie prezentujecie swoje osoby i są tam wszyscy kandydaci - mówiła ale w jej głosie nie było szczęścia więc uważała tak jak ja że ten pomysł to wielka pomyłka

-To ja już im przedstawię swoją osóbkę. Każdy będzie się trzymał z dala ode mnie.Veronica Adrienne Molière nie na widzi być oszukiwana i już im o tym przypomni- zaśmiałyśmy się oby dwie i skierowałyśmy się do swoich pokoi



Miłego czytania !!


Destinato dalle stelleWhere stories live. Discover now