8

8.8K 739 538
                                    

Ktoś się cieszy z rozdziału?

Kroiłem warzywa, a dokładniej paprykę i ogórki na małe kawałeczki. Dziś z Harrym wspólnie gotujemy. Nie to, że wcześniej tego nie robiliśmy, bo robiliśmy. Tego dnia było jednak inaczej, bo siostra mojego bruneta ma nas odwiedzić. Właśnie w porze obiadowej.

Gemma nie przemyślała trochę godziny naszego spotkania, bo w tym czasie co ona będzie nas kontrolować, jak powinienem być w pracy.

Całe szczęście, że Ashton dał mi wolne bez żadnego marudzenia. Co jest dość dziwne, bo on nigdy z uśmiechem nie dawał dodatkowego wolnego pracownikom.

- Lou? Jak Ci idzie? - zaczął Harry, gdy zalał mięso wodą, teraz zostało tylko wrzucić warzywa i najtrudniejsze mamy za sobą.

- Właśnie kończę - mruknąłem, bardziej skupiając się na zadaniu i na tym, bym przez swoją nie uwagę nie stracił palca.

Chwilę później pokroiłem wszystko, z sukcesem. Podniosłem deskę i podałem ją Harryemu. Brunet ją przechylił nad gotującym się sosem i za pomocą drewnianej łyżki wszystko wrzucił do środka.

- No - powiedział zadowolony - Teraz tylko nam zostało obrać ziemniaki, kilka cebul i przepuścić to przez maszynkę - zaklaskał w dłonie.

- Mimo, że kocham placki po węgiersku, to przy nich jest w cholerę roboty - zacząłem marudzić, ale wiedziałem, że cała ta praca jest warta pysznego smaku tego dania.

~~~~
- Długo jeszcze - jęknąłem płaczliwie, gdy wszystko było już gotowe, ale nasz gość jeszcze nie przybył.

- Skarbie - powiedział delikatnie Harry, wyciągając mnie z kuchni, bym nie czuł tego pysznego zapachu - Gemma będzie za parę minut, wytrzymasz - posadził mnie sobie na kolanach, ówcześnie prowadząc mnie do salonu, gdzie pierwszy usiadł na dużym fotelu.

Wtuliłem się w jego ciało, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
Jego duże ręce delikatnie błądziły po całych moich plecach. Czułem też, jak składa małe, czułe pocałunki w moje włosy.

- Ale to tortura, tortura dla moich kubków smakowych - sapnąłem, w myślach mówiąc sobie, że cierpliwość popłaca.

- Dasz radę, jesteś silnym chłopcem - prychnąłem cicho na jego słowa.

- Jestem od ciebie starszy, Styles - Moje usta parę razy przy mówieniu zetknęły się z skórą Harry'ego.

- Nie pokazujesz tego zbytnio - powiedział spokojnie, ale z jego głosu biła czysta złośliwość.

Prychnąłem.

- Co, może jeszcze chcesz być na górze w naszym związku? - Nie lubię być tops, ale Harold nie musi o tym wiedzieć. A zawsze można się trochę podroczyć.

- Lou Bear - ręce mężczyzny zaczęły zjeżdżać z mojej górnej części pleców, na dolną i jeszcze niżej, zatrzymując się na moich krągłych pośladkach - Ten tyłek nadaje się tylko do pieprzenia - ścisnął moje krągłości, przez co straciłem na chwilę powietrze.

- Harry - jęknąłem cicho, gdy zaczął je ściskać w swoich dużych dłoniach - Nie chcesz mnie chyba zostawić z problemem - poruszyłem biodrami, próbując oderwać jego ręce od siebie.

- Zostawię cię - jego głos zrobił się bardziej głęboki, albo mi się wydaje - Jeśli przyznasz, że wolisz, gdy ktoś się tobą zajmuje...

Zastanowiłem się chwilę. Niby nie muszę tego ukrywać i nawet widać po moim zachowaniu, że lubię być uległy.

- Dobra, dobra - zacząłem szybko, czując jak powoli robi mi się gorąco. A nie chcę mieć dużego problemu przy Gemmie - Wolę być na dole.

- I nie mówiłem, przecież widać to po tobie - zdjął swoje ręce z mojego tyłka, by po chwili jadą dłonią podnieść mój podbródek.

Patrzył się chwilę w moje oczy, by po chwili połączyć nasze spragnione usta.

~~~~
- Cześć braciszku, Lou - przytuliła nas po kolei, była ubrana w ciemne dżinsy i białą, trochę elegancką koszulę.

Przywitaliśmy się z nią, nim poszliśmy do stołu, gdzie wszystko było już rozłożone. A zapach jedzenia roznosił się po całym pomieszczeniu.

- Pięknie pachnie - powiedziała, gdy usiedliśmy - Razem gotowaliście?

- Tak - uśmiechnąłem się szeroko - Nawet nie wiesz jak dobrze się gotuje, z tą żabą.

- Żabą? - spytała, unosząc brew. Zerknęła też na brata, który zaczął już jeść.

- Tak, Harry nazywa mnie Lou bear, a ja nazywam go żabą - wyjaśniłem, a samemu biorąc się za jedzenie.

Boże. Aż mi się rozpływało w ustach.

~~~~
- Więc chłopcy, powiedzcie... Jak wam się powodzi, często dochodzi między wami do sprzeczek? Robicie dużo rzeczy  razem?

Siedzieliśmy właśnie w salonie z pełnymi brzuchami, w tle leciała włączona telewizja.
Ja siedziałem przy Harrym na kanapie, a Gemma naprzeciw nas. Na dużym fotelu.

-Może ja powiem, bo wiesz kiedy kłamię, a kiedy nie - zaproponował loczek.
Objął mnie ramieniem, ignorując wzrok swojej siostry.

- Myślę, że idzie nam bardzo dobrze. Rozwijamy się jak każdy związek. Mieliśmy kilka randek, wszystkie udane. Może się zdziwisz, albo i nie...  Ale w ciągu tych wszystkich dni, ani razu się nie pokłóciliśmy. Myślę, że to dlatego, że nasze charaktery w pewien sposób się dopełniają. Tworząc przy tym coś fajnego...


I do? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz