20

7.6K 658 310
                                    

Wyskrobałam coś, jej! XD

Harry niemal od razu zaczął mnie uspokajać, gdy przestałem płakać odciągnął mnie od swojego ciała i powiedział, że wracamy do domu. Zaprzestał pracować, spotkanie odwołał i zmienił jego ponowną datę. Nie chciałem by musiał to robić, próbowałem go przekonać, że to bezsensowne. Nie zmienił swojego zdania i uspokoił mnie słowami, że to nic nie takiego istotnego i możemy jechać do domu.

- Chcesz gdzieś zajechać po drodze? - spytał, gdy odpalił samochód.

Wszystko już było załatwione w firmie.

Chwilę myślałem.

- Nie. Myślę, że niczego nie potrzebuję - prócz twoich ramion, przeszło mi przez myśl.

Przy Harrym zrobiłem się straszliwie uczuciowy, taki podatny na złamania przez innych. Moją ostoją były jedynie ramiona bruneta, do których kochałem przylegać w czasie tych wszystkich złych chwil.

- Dobrze, to jedziemy do domu. Tam czeka na ciebie prezent - spojrzałem na niego zaskoczony, delikatny uśmiech zagościł na jego ustach, wzrok miał skupiony na drodze.

Zagryzłem wargę.

- Nie powiesz mi co to, za bardzo cię znam - sapnąłem - Nie zostaje mi nic innego, jak czekać - poprawiłem się na siedzeniu i zacząłem zastanawiać się, jaki to prezent mógłby mi dać loczek.

Nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy, przez co zacząłem się denerwować, a zarazem ekscytować. Widziałem, jak brunet czasami przygląda się moim poczynaniom, a jego uśmiech za każdym razem rósł.

- Już prawie jesteśmy w domu Lou - zachichotał, skręcając w ostatnią uliczkę, prowadzącą do naszej małej, intymnej oazy.

- Na szczęście - traciłem już cierpliwość.

Gdy podjechaliśmy pod nasz domek, nie mogłem powstrzymać swoich nóg. Harry ledwo zatrzymał samochód, a ja już wysiadłem i czekałem aż on też to zrobi. Podskakiwałem w miejscu.

- Och Lou - pokręcił głową Styles, zamknął samochód i poszliśmy do naszego domu.

Mężczyzna otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszego, niemal od razu zacząłem szukać wzrokiem czegoś, co mogłoby być niespodzianką.

Zignorowałem bruneta, gdy usłyszałem cichy szczek. Poszedłem w stronę, gdzie słyszałem dźwięk i pisnąłem.

W rogu kuchni, pił wodę mały szczeniaczek owczarka niemieckiego, gdy zwierze usłyszało, że nie jest same odwróciło się w moją stronę i zaczęło merdać ogonkiem.  Piesek podbiegł do mnie pewnie i zaczął obwąchiwać moje buty i nogawki spodni. 

Pochyliłem się i wziąłem zwierzę na ręce, przytuliłem szczeniaczka do swojej piersi.

- Chciałeś pieska, to go masz Lou - odwróciłem się w stronę zielonookiego, który stał oparty o futrynę. 

Podszedłem do niego i delikatnie go objąłem, uważając na psiaka.

- Dziękuję, dziękuję H - pocałowałem go w policzek i odsunąłem się, kucnąłem i położyłem malucha na ziemi.

- Nie ma za co, tylko musisz mu nadać imię...

Zacząłem się nad tym intensywnie zastanawiać. Jakie dać imię takiej pełnej życia kulce.

- Alex - postanowiłem po chwili - Ale zaraz, skąd on się tu wziął? Rano go jeszcze tu nie było. A ty byłeś w pracy - zacząłem się zastanawiać na głos.

Harry objął mnie ramieniem w pasie.

- Gemma półgodziny temu go tu przywiozła na moją wyraźną prośbę.

~~~~~~~

Alex był wulkanem energii. Biegał po całym domu, przez co trzeba było patrzeć pod nogi. Podgryzał swoimi ząbkami nogawki naszych spodni, to była jego ulubiona zabawa. Nie lubił aż tak bardzo swoich świeżo kupionych, nowych zabawek.

- Alex! Zostaw ten koc mały zbóju - Harry walczył z pieskiem o swój ulubiony, zrobiony przez jego mamę koc.

Piesek zaszczekał, puszczając przy tym rzecz. Styles westchnął z wyraźną ulgą i złożył ciemny koc, który położył na półce. Tak dla bezpieczeństwa.

- Ten pies, jest dziełem diabła -burknął, patrząc z przymrużonych powiek na szczeniaczka - To ja jestem w tym domu panem, nie ty - skierował te słowa do Alexa, który przekrzywiał łepek, patrząc na bruneta.

- Harry, on cię nie rozumie - zachichotałem, poprawiając się na fotelu.

- Lepiej żeby to zrobił, dla jego własnego dobra.







I do? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz