16

8.1K 653 247
                                    

Jest trochę krótszy niż zwykle, ale jest co nie? To jest plus :D Chyba hahah

Najgorsze było przedstawianie sobie poszczególnych osób. Stres przy tym tak mnie zżerał, ale nie mogłem tego okazać by loczka nie martwić. Harry sam się tym wszystkim denerwował, ale mój mąż był dobrym aktorem. Co miało swoje plusy i minusy.

Nasze rodziny wygodnie się rozsiadły przy dużym stole w restauracji.  Razem z Harrym ustaliliśmy, że nie dalibyśmy radę przyjąć ich wszystkich do naszego małego domku.

Westchnąłem z ulgą widząc, że nasze rodziny się dogadują a na ich ustach goszczą szczere uśmiechy. Byliśmy dość głośno, na nasze szczęście nie było z tym problemu bo wzięliśmy bardziej odosobnione miejsce w restauracji.

Jak zwykle, zamówiłem sobie moje ulubione placki po węgiersku, za moim śladem poszły dziewczynki. Inni jednak wybrali różnorakie potrawy, skrzywiłem się słysząc jak Harry zamawia owoce morza. Nigdy nie przepadałem za takimi rzeczami.

- Louis? - uniosłem wzrok na mamę loczka, która siedziała naprzeciw mnie - Jak ci się żyje z naszym synkiem? - na jej ustach gościł sympatyczny uśmiech.

Loczek ścisnął moją nogę pod stołem. Spojrzałem na niego przelotnie i położyłem swoją dłoń na jego, tak dla otuchy.

- Bardzo dobrze, Harry jest dla mnie jak... Jak bratnia dusza - zarumieniłem się, ale szczerość biła z mojego głosu - Żyje nam się jak w bajce, poznajemy swoje charaktery i poszczególne zachowania - kontynuowałem, czułem na sobie wzrok wszystkich siedzących przy stole. No może najmłodsi mnie ignorowali, zajmując się sobą. Harry ścisnął mocniej swoją rękę, chcąc mi przy tym pokazać, że jest przy mnie - Wierzę w to, że będzie tak dalej. Zobaczymy co jednak przyniesie nam czas.  Staram się być, jednak dobrej myśli.

- Słodko razem wyglądacie - rozczuliła się kobieta - Mój syn wydaje się przy tobie szczęśliwy, nie zawiedź mnie - pogroziła mi palcem, jednak w jej oczach widziałem tak dobrze znane mi iskierki.

Harry był wierną kopią Anne Styles.

- Mamo - jęknął brunet - Przestań traktować mnie jak małe dziecko. Jestem dorosły! - wydął dolną wargę i wszyscy zaczęli się z niego śmiać - Ej! Nie śmiejcie się ze mnie. Mówię prawdę - fuknął i uniósł delikatnie kąciki ust.

- Lou, jeśli z Harrym ci nie wyjdzie, chętnie go sobie przygarnę - uwagę wszystkich przejęła Lottie, która mówiąc śmiesznie poruszała brwiami.

- A tylko spróbuj - zmrużyłem groźnie oczy i pocałowałem policzek bruneta - On jest mój.

- Sorry Lot, utknąłem z tym małym skrzatem - objął mnie ramieniem i swoje usta przyłożył do mojego czoła.

Cóż. Czuję, że będziemy zgraną rodzinką.

~~~~~

Szkoda nam było wracać do domu. Tak dobrze nam się rozmawiało, a jedzenie było wyśmienite.  Zapowiedziałem loczkowi, że będziemy musieli wrócić do tego lokalu. Bez żadnego "ale" z jego strony.  Długo się ze mną nie sprzeczał.

Pożegnaliśmy się z rodzinami i poszliśmy zapłacić rachunek. Kiedy wszystko było opłacone, wróciliśmy do domu. Zmęczeni, ale szczęśliwi.

- Harry? Co myślisz o kupnie psa? - spytałem w pewnym momencie.

Od zawsze lubiłem zwierzęta. Nie miałem jednak nigdy warunków do trzymania pieska, czy też kotka. Choć kotów nie lubiłem, aż tak bardzo jak psy.

- Myślę, że to dobry pomysł - mruknął po chwili, wieszając swoją, jak i moją kurtkę w szafie.

Zsunąłem z siebie buty i skopałem je na odpowiednie miejsce.  Zignorowałem rozdrażnioną minę loczka i poszedłem do naszej sypialni.  Rozebrałem się do bokserek i rzuciłem się na łóżko.

- Chcę owczarka niemieckiego - mruknąłem w poduszkę, gdy usłyszałem ruch koło siebie.

Po chwili poczułem ciepłe ramiona oplatające moje drobne ciało.

- Okej, kupimy ci owczarka niemieckiego. Nie ma problemu - poczułem jak składa drobne pocałunki na mojej szyi - Jutro poszukamy jakiejś hodowli - obiecał i przykrył nas kołdrą i wrócił do obejmowania mojego ciała.

- Nie mogę się tego doczekać - ziewnąłem - Dobranoc Hazz - mruknąłem, czując jak oczy mi się kleją.

- Dobranoc Boo Bear.

I do? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz