VIII

6.3K 651 514
                                    

To wydaje się zbyt nierealne, kiedy Taehyung zostaje pchnięty na białą pościel. Zbyt nierealne, kiedy kładzie się na twardym materacu, a nad jego ciałem pojawia się sylwetka upragnionego mężczyzny. Zbyt nierealne i piękne, kiedy usta Jungkooka kreślą na jego szyi ścieżkę mokrych pocałunków, a dłonie chciwie zaciskają się na jego biodrach, pozostawiając po sobie wyraźne ślady. Ale Taehyung nie ma nic przeciwko temu, bowiem za to cudowne uczucie pożądania byłby w stanie zapłacić nawet najwyższą cenę.

Nagle wargi Jungkooka znikają, a Kim lśniącymi oczyma spogląda w górę, obserwując, jak mężczyzna ściąga przez głowę koszulkę i na powrót wraca do jego szyi, na której zostawia widoczne, bordowe plamki, nawet jeśli te zlewają się z ogromnymi tatuażami, a które później zdobią również obojczyki starszego, kiedy brunet decyduje się na zdjęcie i jego odzieży.

Taehyung w jego oczach jest przepiękny. W swej niemal anielskiej aparycji dorównuje najpiękniejszym rzeźbom Berniniego, który w swoich dziełach ukazywał nawet najmniejszy detal dotyku i niebywałą kontrowersyjność. A Taehyung jest dokładnie taki sam - mimo odważnego wyglądu, jego ciało i psychika są wyjątkowo kruche. Tak kruche, że Jeon niemal boi się plugawić swymi ustami tę nieskazitelną skórę, kiedy wargami czule całuje jego brzuch.

Czerwonowłosy uwielbia kontrast w dotyku młodszego. To, z jaką delikatnością gładzi każdy skrawek jego nagiego torsu, równocześnie namiętnie wpijając się w jego usta, lub też to, z jaką łagodnością całuje jego wargi, kiedy z kolei dłonie mocniej zaciskają się na jego biodrach.

Taehyung wzdycha, jęczy, piszczy i coraz bliżej przyciąga do siebie Jungkooka, wręcz rozpaczliwie domagając się jego bliskości. Taehyung umiera.

Wolno stacza się z niewielkiego pagórka swojej własnej dumy i urojonej przyjemności, łapczywie chwytając się wszystkiego, co mogłoby chociaż przez chwilę pomóc mu utrzymać się na wyimaginowanym szczycie jego chorego uniwersum. Uniwersum, w którym Taehyung już wiele lat temu głęboko wbił sobie do głowy, że seks pozbawiony jest wyniosłych uczuć. Że jego ciało należy do użytku publicznego, a on sam mógłby być nazywany przystanią dla zbłąkanych żeglarzy. Że nie ma zastosowania słowa miłość w prawdziwym świecie.

Choć naprawdę chciałby uwierzyć, że jeszcze znajdzie kogoś, kto zaakceptuje każdą jego wadę i nieciekawą, pełną kłamliwych uniesień przeszłość.

Jungkook chwyta za srebrną klamrę od spodni i szybko ją rozpina, torując sobie drogę do krocza starszego, który na te gesty jeszcze bardziej się rozpływa. Jest oczarowany tym, w jaki sposób młodszy z wyraźną potrzebą pragnie się do niego dobrać, jak desperacko ciągnie za przeszkadzający im obu materiał i jak szybko znajduje się między jego nogami, całując i liżąc jędrne uda. I robi to tak długo, aż w końcu jego dłonie chwytają za gumkę czarnych bokserek, a mina dominującego wyraża tak sprzeczne uczucia, że Taehyung popada w stan roztargnienia.

- Naprawdę nie wiem, jak to się robi. - szepce nagle Jungkook. - Ale chciałbym, żeby było ci chociaż w połowie tak dobrze, jak mi, kiedy jestem przy tobie.

Taehyung wzdycha. Kurczy się pod naciskiem tych słów, choć jeszcze nie wie, co tak naprawdę brunet ma na myśli. Kocha nieudawaną troskę w głosie Jungkooka i kocha to, że mężczyzna naprawdę nie myśli tylko o sobie, kiedy delikatnie ciągnie za materiał jego bielizny. Wkrótce jednak doświadcza dawno zapomnianego uczucia przyjemności na swoim członku, kiedy Jungkook pochyla się nad nim i zasysa się na czerwonawej główce, uważnie badając wzrokiem reakcję starszego. A ten poddaje się wszystkiemu, co tylko może dostać od Jungkooka. Wygina się w łuk, a z jego ust ulatują ciche sapnięcia, kiedy mężczyzna przejeżdża swoim językiem od góry do dołu jego męskości, by następnie wziąć w usta jedno z jąder tatuażysty.

The Boy From The Tattoo Salon | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz