XI

5.5K 629 162
                                    

a/n połowa tego rozdziału to smut, który w sumie mi się podoba, chociaż i tak uważam, że już nigdy nie pobiję tego, co napisałam w rozdziale szóstym (nieskromnie mówiąc, uważam, że tamten smut to arcydzieło mojego życia, ok), ale z tego również jestem całkiem zadowolona, więc mam nadzieję, że wam również się spodoba i dacie mu dużo miłości :(  

° 

Taehyung przypadkowo zrzuca ręką plik gazetek ze swojego biurka, kiedy Jungkook sadza go na ciemnym meblu, niemal natychmiast zasysając się na jego szyi. Palce starszego delikatnie wsuwają się za materiał koszulki drugiego, sugerując, iż chciałby się jej pozbyć, co też chwilę później robi, rzucając ją na podłogę niedaleko jego nóg.

Nie jest w stanie myśleć, zastanawiać się, ani nawet analizować piękna tego wyrzeźbionego ciała, które wygląda, jakby wyszło spod rąk samego Michała Anioła. Wyciąga przed siebie dłonie, niczym ciekawskie dziecko, chcące sięgnąć powieszonej u sufitu łóżeczkowej karuzeli.

Nie jest w stanie nawet oddychać, kiedy Jungkook brutalnie zabiera mu każdy oddech, natarczywie całując miękkie usta, które pożądają go z równie wielką wzajemnością.

Taehyung ma wrażenie, że ten powielany w stosunkach z Jeonem schemat nigdy mu się nie znudzi. Że może się pozwalać dotykać w ten sam sposób bez końca, zdzierając sobie przy tym gardło na tych wszystkich melodyjnych jękach i piskach.

Nawet nie wie, kiedy tak bardzo zdążył uzależnić się od swojego kochanka, dla którego w założeniu to właśnie on miał być uzależnieniem. Kim przegrał we własnej grze, w której dotychczas to on rozdawał karty, nieśpiesznie je tasując, ze złośliwym uśmieszkiem oszukując i kantując swoich przeciwników, którzy ostatecznie nie mogli zrobić nic innego, jak po prostu się poddać, tracąc kontrolę na rzecz jego wdzięków.

Nie ma zielonego pojęcia o tym, że Jungkook w jego grze przegrał podwójnie, nie tylko tracąc zmysły przy tym ponętnym mężczyźnie, ale również zakochując się w nim bez pamięci, będąc kompletnie nieświadomym wszystkich jego kłamstw, którymi raczył go na każdym kroku ich kilkumiesięcznej znajomości.

Jeon wpija się w słodkie, przypominające kolorem żurawinę usta i nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że jeszcze wieczór wcześniej ktoś inny mógł się nimi delektować, ciągnąc zębami dolną wargę tatuażysty.

Jego ręce stopniowo przesuwają się na dolną garderobę czerwonowłosego mężczyzny - najpierw delikatnie wsuwając palce w szlufki, by chwilę potem niechlujnie odpiąć srebrną klamrę skórzanego paska, który szybko wysuwa z jego spodni. Jeśli Kim miałby wymienić jedną wadę seksu z Jungkookiem, to bez wahania wybrałby tę powolność, w której zagłębiają się obaj, kiedy student bada jego ciało zupełnie tak, jak Schliemann badał wszystkie księgi przed odkryciem Troi.

Sprzeczne uczucia zalewają go całego, bo jeszcze nikt nigdy nie dotykał go w tak ostrożny sposób, z tak wielkim zafascynowaniem wymalowanym na twarzy, jak gdyby tatuażysta był ręcznie robioną porcelaną, która może się stłuc przy byle okazji. I choć z jednej strony ma ochotę się podnieść, zedrzeć z siebie resztkę ubrań i dobrać się do tych młodszego - zbyt mocno podoba mu się ta świadomość, że Jungkook jest w niego wpatrzony jak w najwspanialszy obrazek, by po prostu pozbawić się tej niefizycznej przyjemności bycia dla kogoś po prostu pięknym.

Jednak wewnętrzne ego Jeona również nie należy do najsilniejszych, kiedy dochodzi do konfrontacji z czerwonowłosym, więc w ciągu najbliższych kilku chwil w końcu zsuwa z jego zgrabnych nóg opinające spodnie. Zaciska swoje długie palce na jędrnych udach, a w międzyczasie czuje, jak te należące do starszego odrobinę nieudolnie mocują się z jego rozporkiem, bowiem obaj mają zamknięte oczy, oddając się lubieżnym pocałunkom, a dodatkowo dłonie Taehyunga dziwnie drżą. Brunet nie jest w stanie powiedzieć, czy to z powodu podniecenia czy też dojmującego chłodu pomieszczenia.

The Boy From The Tattoo Salon | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz