Część 6

2.9K 280 225
                                    

Spaliłam buraka pisząc ten tekst XD Kto by pomyślał, że to takie trudne.


- Yuri! Nareszcie wróciłeś! – głośny krzyk Victora już w progu spowodował niebezpieczne podniesienie ciśnienia blondyna, który przeszedł obojętnie obok wyciągającego do niego w zapraszającym do uścisku geście Rosjanina i zatrzymał się dopiero obok dziadka.

- Przepraszam cię dziadku, zapomniałem zadzwonić, miałem mały problem z Milą.

- Coś o tym wiem, była tu - ton dziadka wskazywał na zawód.

- Wiem, przeproszę ją jutro z samego rana.

- Halo! Ciągle tu jesteśmy.

- Niestety widzę, mówiłem żebyście nie przyjeżdżali...

- Nie rań naszych uczuć, Yuri strasznie chciał się z tobą zobaczyć - Japończyk nieśmiało potwierdził jego słowa przyjaznym uśmiechem.

- No trudno...- skwitował sytuacje Yuri i odszedł do swojego pokoju.

- Co go ugryzło? - zapytał japoński łyżwiarz.

- Nie przejmujcie się, to zupełnie normalne zachowanie, na pewno cieszy się że was widzi - poinformował ich cicho dziadek - Zostańcie u nas na tą noc, dzisiaj jest już za późno na szukanie hotelu.

- Dziękujemy panie Plisetsky, to bardzo miło z pana strony - odpowiedział grzecznie Katsuki.

Tej nocy Yuri nie mógł zasnąć długi czas. Nie było to powodem jedynie natrętnych myśli o pięknych, czarnych jak nocne niebo oczach pewnego hokeisty. Zza jego drzwi co jakiś czas dobiegały denerwujące odgłosy ludzkich stóp i ciche szepty.

- Yuuri, śpijmy razem - szept Victora dokładnie dobiegał do jego uszu. Zboczeńcy mogli sobie darować chociaż w jego domu. Nie wiedzieć czemu zaczął zastanawiać się czy Yuriego i Victora naprawdę łączy coś więcej niż relacja trener - uczeń, czy chociażby ta przyjacielska.

Wizja ich ewentualnego związku nie wydawała mu się już tak odrażająca, jak jeszcze miesiąc wcześniej. Co prawda nie mógł zrozumieć co Victor widzi w japońskim prosiaku, no ale w końcu miłość jest ślepa, a w przypadku prosiaka chyba także głucha, niema, a już na pewno pozbawiona zmysłu artystycznego. czy on i Otabek mogli by być tacy jak oni? Nie, ich związek nie opierał na takich samych zasad. Czy to co ich łączyło można było nazwać związkiem? Głośne cmokanie i szepty przepełnione nieukrywanym pożądaniem i erotyzmem dotarły do Yuriego. Tego było już za wiele. Jak rażony piorunem zerwał się z łóżka i załomotał w drzwi tymczasowego pokoju Victora.

- Uspokójcie się zwyrodnialcy albo nie ręczę za siebie! Nie możecie się opanować nawet tutaj?!

Srebrna czupryna wychyliła się zza drzwi. Spojrzenie Victora było zamglone. Włosy w niespotykanym w jego przypadku nieładzie nadawały mu dzikiego charakteru. Spuchnięte i mocno czerwone usta mocno łapały oddech. Nie miał na sobie górnej części piżamy odsłaniając idealnie wyrzeźbione ciało. Yuri nie spodziewał się zobaczyć go w aż tak krępującej sytuacji. Oczywiście krępującej dla niego samego, Victor zdawał się w ogóle nie przejmować swoją zawstydzającą pozycją, wyglądał jedynie na podirytowanego.

- O co chodzi Yuraćka?

- Przestańcie się obmacywać pod moim dachem – jąkał się Yuri odwracając wzrok.

- Nikt tu nikogo nie obmacuje, chyba masz jakieś urojenia Yuri, idź już lepiej spać - nie czekając na odpowiedź zatrzasnął mu drzwi tuż przed nosem. Zrezygnowany blondyn wrócił do pokoju. Obrzydliwe dźwięki oczywiście nie ustały a sam Yuri wychodził z siebie. Obgryzając nerwowo paznokcie, siedział skulony na łóżku i słuchał głośno muzyki. Huk rockowej piosenki dobiegający z słuchawek powodował u niego ból głowy, jednak nie miało to znaczenia dopóki odgradzał go od zewnętrznego świata. Może nie było to zbyt kulturalne, to znaczy pisanie smsów w środku nocy nigdy nie świadczyło o dobrym wychowaniu, lecz od kiedy to Yuri Plisetsky przejmuje się takimi drobiazgami.

Calineczka| Otayuri حيث تعيش القصص. اكتشف الآن