Special 200

468 69 50
                                    

Mijali drzwi komnat, każde wysokie na kilka metrów, zdobione ornamentami wszelakimi. I czym bliżej celu się znajdowali, tym książę Otabek mocniej spięty się stawał. Zagwozdkę stanowiła dla niego sposobność przyszłej małżonki poznania. Wiele złego się o niej nasłuchał od władcy mroźnej krainy i jego małżonki, która mężczyzną się okazała. Nim jednakowoż uciec się zdecydował, trafili w końcu pod piekła bramy. 

- Jesteś gotowy mój drogi? - zapytał zatroskany Yuri. Każda jego wypowiedź nasączona była troską, jakby ta niepozorna istota wzięła pod swe skrzydła cały świat. Otabek z miejsca powierzyłby mu swoje życie. Król śniegu Victor nie budził w nim tak czystych i dobrych uczuć, dobrze ukrytych pod warstwą pychy i uwielbienia dla swojej osoby. Na szczęście  małżonka kochał na równi ze samym sobą, dlatego ich obopólna miłość była tak silna, by móc niszczyć najbardziej zatwardziałe przeszkody. 

- Jestem panie. 

Nie czuł się dobrze książę nasz strachliwy. Jego osławiona odwaga obrócona w perzynę odfrunęła razem z syberyjskim wiatrem. Ale stał,mężną pozę przybrawszy, twarz kamienną okazać bestii raczył. 

Napis na niewielkim, obszytym złotą nicią dywaniku  głosił „ Wchodzisz na swoją odpowiedzialność, za zagubioną głowę lub nerkę, właściciel lokalu nie odpowiada".

Drzwi do komnaty, szeroko otwarte, ukazały istny chaos, głęboką, czarną otchłań bez dna, współczesną wieżę Babel, wszystko i nic. Pokój bowiem po brzegi wypełniały stworzenia futrzaste, małe duże, okrągłe, płaskie, w cętki, w łaty, w coś nieokreślonego i jakby tego mało było pośród czarnej, futrzastej dziury rozkoszy, leżała piękność niebywała i... jadła nachosy. Twarz jej choć drobna, delikatna i zalotna, ubabrana ostrym sosem szpeciła. Okalające lico niebotycznie długie włosy zakręcały wokół niej fale, niczym rzeka stopionego złota, poplątana tylko gdzieniegdzie w poszarpane supły.

 Ułożone na nich wygodne kociska bawiły się zagubionymi kłaczkami, jakby włóczkami nici. Niewzruszona królewna nie zwracała jednak uwagi na podopiecznych figle, na spółkę dzieląc się otwartą mielonką z szarym kotem wielkości dorodnego sokoła. Bałagan zdawał się być częścią tej przedziwnie tragicznej postaci. I pomimo całego rozgardiaszu, który próbował pożreć w całości tę istotkę piękno jej ciała wygrywało o dominację walkę. Twarz jej, niczym starożytne bóstwo, muślinowa, nieznaczona żadną skazą, gładka, niczym wypolerowana perła. Niewielki nosek, lekko zadarty ku górze jakoś wytrzymywał odstręczający smród, a źrenice pełne zielonych jadeitów chowały się pod znudzoną, opadającą powieką. 

Okropny zapach kociego żwirku w połączeniu z niedojedzoną sprzed tygodnia pizzą cofnął nowo przybyłe towarzystwo w tył. Yuuri od razu zakrył nos kawałkiem szaty, a Victor oderwał się nawet na ułamek sekundy od zwierciadła, gdyż własna wykrzywiona twarz zwróciła jego uwagę, na to, iż coś jest nie tak. 

- Yuri, masz gościa - nie mówiąc nic więcej, ręce Victora wepchnęły go w głąb chaosu i zatrzasnęły drzwi za jego plecami. Chciał zawracać i uciekać, ale jakże upokarzająco musiałoby wyglądać to w oczach arcypięknej, arcynaburmuszonej i arcybrudnej królewny. Postąpił kilka kroków w przód próbując omijać wszędobylskie koty. 

- Pani...

Zero reakcji od swej wyśnionej otrzymał. Dalej wpatrzona w ekran telewizji "Gwiazdy tańczą na lodzie" oglądała. 

- Na imię mi Otabek i przybyłem panienkę.. uratować?

Kolejny brak odzewu zaczął go zastanawiać. A gdyby tak wyłączyć telewizor? Tylko gdzie w tym chaosie pilot odnaleźć?

- Pani, możesz poświęcić mi odrobinę uwagi? 

- Jeszcze raz powiesz do mnie pani, to wyrwę ci jaja i zrobię z nich włóczki dla moich kotów - odezwała się bardziej męskim głosem niż sam Otabek posiadał. 

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz