Dodatek cz.2

750 84 37
                                    

Kobieta przedstawiła się jako Marie. Ugościła ich w swojej pracowni, usadzając na fotelach, zapewne droższych niż ich roczny czynsz za mieszkanie i podając do picia lemoniadę. Sama zajęła się pracą nie przestając trajkotać nawet na sekundę. Pochłonięta swoją opowieścią, nie odrywała skupionego wzroku od wykonywanej pracy i trzeba przyznać, że wychodziło jej to niesamowicie dobrze. Ręka nie zadrżała jej nawet przez ułamek sekundy, odwzorowany szkic był identyczny jak ten po przeciwległej stronie.

- Jesteście parą?

Yuri zakrztusił się łykiem lemoniady, a Otabek zapatrzony do tej pory w prace zawieszone na ścianach pracowni obudził się z letargu. Pracownia była nimi obwieszona od sufitu aż do drewnianych, ciemnych podłóg, zapaćkanych gdzieniegdzie plamami farb, co wyglądało na celowy zabieg. Pachniało wanilią, aromatem farb i goździkowymi świeczkami. Oprócz wygodnych foteli stały tam trzy sztalugi, duży stół ze starego drewna wypełniony szkicami, kubeczkami z pędzlami i ołówkami, w większości połamanymi. Pokój był wysoki, dlatego okna sprawiały wrażenie witraży, zwłaszcza, że w jednym z nich umieszczono kolorowe szyby, które zamieniały jasne promienie słońca na odcienie czerwieni, fioletu i niebieskiego, nadając pomieszczeniu jeszcze więcej charakteru. Ogólnie trudno o bardziej nastrojowe miejsce z pasją, ale i przytulną otoczką.

- Tak jakby - powiedział w końcu Yuri, bo Otabek najwyraźniej stracił zdolność mówienia.

- Tak jakby? To można być parą tak jakby? - zaśmiała się przyjaźnie.

- Skąd wiedziałaś? - odezwał się Otabek. Już na wstępie zaproponowała im kontakt na ty.

- To się czuje, widać jak na siebie spoglądacie, jak szukacie się wzrokiem, gdy znika drugi, i wsparcia w sobie, kiedy któryś z was nie wie co powiedzieć. Długoletnie pary tak mają. A poza tym mam telewizor.

Yuri prychnął, a już myślał, że naprawdę widać między nimi miłość od tak, na pierwszy rzut oka. Fanki zarówno Otabeka jak i Yuriego przyjęły różnie informację o ich związku. Zagorzałe yaoistki ustanowiły świętem dzień, w którym postanowili oficjalnie się przyznać, wstawiając na instagrama dosyć jednoznaczne zdjęcie. Te zakochane w swoich idolach wygrażały lub przyjmowały to z honorem, trzeciej opcji nie było.

- Głośno o was było parę lat temu, nie żebym śledziła nowinki ze świata łyżwiarskiego, co mnie interesują łyżwiarze czy hokeiści? - śmiała się sztucznie coraz mocniej ściskając w palcach pędzel - Na przykład taki Nikiforov, kto chciałby wiedzieć co może robić w życiu taki nudziarz i fałszywa świnia?

- Marie...

- A co u niego? - zapytała szeptem uspokajając ruchy, żeby nie popsuć w połowie skończonej pracy.

- Wszystko w porządku. Jest trenerem.

- Tak, wiem. Słyszałam, że wyszedł za mąż, ten Yuri wydaje się bardzo uroczym mężczyzną.

Yuri pokiwał ręką negując jej słowa, za co dostał łokcia w żebra, już drugi raz tego samego dnia.

- No tak, tak, kochany - zironizował blondyn, żeby Beka dał mu wreszcie spokój.

- To dobrze. Rzuciłam Victora, bo wydawał mi się obłudnym zazdrośnikiem, ale z biegiem czasu zrozumiałam, że taki nie był. Do tego jego matka napędzała nasz konflikt - westchnęła przerywając zwierzenia - Ale teraz to już bez znaczenia, stare czasy. Coś czuję, że i tak żarlibyśmy się o każdą głupotę. Bardzo cieszę się, że jest teraz szczęśliwy - pokazała im piękny uśmiech, który nie wydawał się ani trochę fałszywy.

- A ty jesteś szczęśliwa? - Yuri sam nie wiedział czemu zadał to pytanie. Może zaczęło mu zależeć na tej kobiecie, mimo, że poznali się dwie godziny wcześniej. Ostatnio za szybko przywiązywał się do ludzi.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz