Część 23

1.7K 198 22
                                    


Cześć :) Trochę minęło od ostatniego rozdziału, więc przepraszam za tą przerwę. 


Po wnikliwym śledztwie, przeprowadzonym razem z Milą okazało się, że Sora zjadła trutkę, którą dziadek rozłożył na buszujące w piwniczce z przetworami myszy. Yuri miał do niego pretensje, dlaczego nie użył do pozbycia się szkodników samych kotów. Jak w domu w którym są trzy koty, mogą być jeszcze myszy? Starszy człowiek sam zrozumiał swój błąd, po tym jak Yuri przez trzy dni nie wyszedł ze swojego pokoju. Śmierć pupila totalnie go załamała, a następnego dnia miał lecieć do Japonii na ślub Victora i Prosiaka. Zakopał się pod kołdrą i bez przerwy trzymał przy sobie dwa pozostałe zwierzęta, by im nic się przypadkowo nie stało, a trutki natychmiastowo usunął. Nie gniewał się już na dziadka, ale po pewnym czasie zaczął zarzucać sobie brak uwagi i nieodpowiedzialność. Ustawiony związek z Olią, oczywiście usunął, tak samo jak i wszelkie formy kontaktu i wszystko co z nią związane. Od tamtej pory nie odezwała się ani słowem i blondyn zastanawiał się od czasu do czasu, czy ciągle jest w mieście. Miał nadzieję, że jednak odpuściła sobie szopkę z zakochaniem i wyjechała.

Dziadek nie miał zamiaru jechać na ślub. Lubił Victora i Yuriego, ale taka podróż była by dla niego przeprawą życia. Zwłaszcza, że kategorycznie odmówił wejścia do samolotu, nawet stojącego na pasie startowym. Yuri, Mila i Yakow zostali odebrani z lotniska przez Yuriego, Yuko i tłum fanów, którzy zgromadzili się specjalnie na przyjazd swoich idoli. Po wielu ekscesach i trudach podróży Yuri znów stanął przed tradycyjnym, japońskim domem państwa Katsukich. Zatęsknił za tym miejscem. To tutaj coś zmieniło się w jego dotychczasowym spojrzeniu na swoje życie i zawodową karierę. Stracił tu Victora, ale zyskał tak wiele motywacji nowych przyjaciół, woli walki i innych pozytywnych aspektów, że w sumie przyjazd tutaj okazał się dla niego wybawieniem i wyjściem z cienia Nikiforowa.

Otabek jeszcze się nie pojawił. Nie odpisał także na żadną wiadomość, ale mogło to być równie dobrze spowodowane męczącą odprawą, czy brakiem zasięgu. W każdym razie obiecał, że będzie, a Yuri mu wierzył.

Od kiedy w wieku 6 lat poznał Victora, nie myślał, że żyje na tej planecie ktoś, kto bardziej działa mu na nerwy. Do dziś. Żeńska wersja Victora, jeszcze bardziej nadpobudliwa oglądała go z każdej możliwej strony i truła nad uchem, kiedy próbował skupić się miską katsudonu, którego nie jadł od wieków. Chyba nawet prosiak był lekko podirytowany, a to już wyczyn. Yuko przyprowadziła swoje córki, które urosły od kiedy ostatnio je widział. Wszystkie zaczęły jeździć już na łyżwach i nawet tworzyć swoje choreografie. W końcu imiona zobowiązują. Rośnie mu konkurencja.

- Są... ładne – zatwierdził wygląd obrączek, które podarował mu na przechowanie Victor, ciesząc się przy tym jak małe bubu.

- Tylko ich nie zgub, polegam na tobie Yuraćka.

- Musiałbym być roztrzepanym tobą.

- Jeżeli chodzi o sprawy tak dla mnie ważne, to nic nie zmąci mojej odpowiedzialności.

- Victor, potwierdziłeś zamówienie kwiatów? Teraz kwiaciarnia będzie już zamknięta – zapytała, wchodząca do pokoju Yuko.

- O cholera...

Leżał już wygodnie w łóżku. Postanowił wcześniej położyć się spać, by jutro nie być zmęczonym od samego rana. Na szafce obok leżało małe granatowe pudełeczko, obite miękkim materiałem. W tle słyszał jeszcze kilka głosów z pokoju obok. Wszyscy byli podekscytowani tym co miało zdarzyć się następnego dnia. Yuri otworzył pudełeczko i obrócił w palcach złotą obrączkę. Była dosyć duża, pewnie należała do Victora. Raz jeden rozmawiali z Otabekiem o małżeństwie. To było chyba trzy miesiące po tym jak się poznali. Nie chodziło oczywiście o ich potencjalne małżeństwo, ale o sensowność instytucji samej w sobie. Yuri od zawsze był na nie. Wiedział dobrze jak skończył się związek małżeński jego rodziców. Nie przypieczętował ich miłości, ale tylko zburzył harmonię i uwiązał ich do siebie. Poczuli się zamknięci i ograniczeni. Takie myślenie najwyraźniej po nich przejął. Nie widział sensu w utrudnianiu sobie życia i pakowaniu się w coś, z czego później trudniej się wyplątać. Otwarcie mu to powiedział. Dopiero co zaczynali sobie wtedy uświadamiać, że tworzy się między nimi jakaś silniejsza więź. Ta rozmowa była niezobowiązująca i zupełnie luźna, jednak zostawiła w nim dziwne uczucie. Kiedy teraz do niej wracał, czuł, że jego myślenie brzmiało odrobinę dziecinnie, a on wypowiadał się o rzeczy, o której nie miał pojęcia. Otabek jako starszy zostawił sądy dla siebie, ale nigdy nie zaprzeczył temu, że chciałby wziąć kiedyś ślub. Oczywiście kiedy wzbije się na szczyt kariery, zostanie wielkim graczem i przede wszystkim znajdzie kogoś, co do kogo będzie pewny swoich uczuć. Siedzieli wtedy przy małej zatoczce, praktycznie na brzegu betonowego „klifu" na zielonej, obdartej ławce. Pamiętał chłód ciągnący znad wody. Że też ciągle siedzą w nim takie szczegóły. Otabek powiedział wtedy, że jego rodzice byli małżeństwem i to dosyć długo. Dopasowali się idealnie, bo matka miała trudny charakter, a ojciec potrafił go utemperować. Zarówno wtedy, jak i teraz widział w ich opisie siebie i Otabeka, tylko struktura wyobrażenia zmieniła się na przeciwną. Teraz już nie siebie widział jako postać z trudnym charakterem do opanowania, przez spokojnego Otabeka. To on miał stać się tym, który będzie uciszał jego nerwy. Kołysać w ramionach, tłumaczyć i uspokajać ciepłym dotykiem. Kiedy brakowało mu odwagi, by zrealizować te plany, przypominał sobie wszystkie ich szczęśliwe chwile, wizualizował możliwość ich utracenia i braku powrotu do przeszłości. Łzy wzbierały się wtedy w jego oczach, a pierś zaciskał mocny ból.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz