ROZDZIAŁ 2

562 23 0
                                    


  Ocknęłam się dopiero, gdy zadzwonił dzwonek. Dokładnie taki sam jak w szkole. Rozejrzałam się zdezorientowana po pokoju i dopiero po chwili dotarło do mnie gdzie jestem. Westchnęłam cicho i przeczesałam dłonią włosy. Spojrzałam przed siebie i dostrzegłam krzesło blokujące drzwi, prze co wspomnienia poprzedniej nocy do mnie wróciły. Naprawdę jest tu tak źle? Nie mogę czuć się bezpieczna nawet we ''własnym'' pokoju? Zeszłam z łóżka i podeszłam do torby, skąd wyjęłam swoje rzeczy wraz z żelem pod prysznic i szamponem. Odsunęłam krzesło od drzwi i wyszłam, zamykając je na zamek. Klucz schowałam w kieszonce spodni i ruszyłam korytarzem w nieznanym mi kierunku. Nie wiem nawet gdzie jest łazienka, ale widząc tyle zaspanych dziewczyn, postanowiłam iść za nimi. Starałam trzymać się blisko ściany i nie zwracać na siebie zbytnio uwagi. Tu jest podobnie jak w szkole, tyle, że gdy masz problem nie zwrócisz się do mamy, ani nie przeniesie Cię do innej szkoły. Tu jesteś zdana tylko na siebie. W końcu doszłam do łazienki. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Jest tu z dziesięć osobnych kabin prysznicowych. Cała łazienka jest pochłonięta gorącą parą. Od której godziny dziewczyny już się tu zbierają? Bo kolejka jest ogromna. Pozostało mi tylko stać i cierpliwie czekać.
- Za co tu trafiłaś? - spytał ktoś za moimi plecami. Odwróciłam głowę, żeby sprawdzić, czy to do mnie. Za mną stała wyższa ode mnie dziewczyna o blond włosach.
- Miałam przy sobie narkotyki. - odpowiedziałam niepewnie, dociskając do piersi ręcznik.
- Ja za kradzież. - przewróciła oczami, wydymając wargi. - Głupi zakład. - prychnęła. - Ile dostałaś?
- 8 miesięcy.
- Mało. - spojrzała na mnie z podziwem.
- To moje pierwsze wykroczenie.
- Moje też. - zaśmiała się. - Zostało mi jeszcze 4 miesiące. - uśmiechnęła się szeroko. - W ogóle to Claudia jestem. - powiedziała, wyciągając w moją stronę dłoń.
- Summer. - odpowiedziałam, również wyciągając w jej stronę rękę i akurat wypadł mi ręcznik.
- Oferma. - zaśmiała się dziewczyna, przechodząca obok nas.
- Pieprz się Carrie. - uśmiechnęła się szeroko Claudia, pokazując jej środkowy palec.
- Buźka. - dziewczyna cmoknęła w powietrzu, również pokazując środkowy palec.
- To Carrie. - szepnęła do mnie Claudia. Też jest tu za narkotyki. - przewróciła oczami. - Uważaj na nią, to dziwka, która myśli, że jest tu kimś.
- Dzięki. - skinęłam głową, przełykając ślinę i podniosłam ręcznik.
W końcu nadeszła moja kolej na prysznic. Potrzebowałam tego. Od razu poczułam się nieco lepiej. Kiedy wyszłam z łazienki, skierowałam się do pokoju, gdzie dokończyłam szybki makijaż i wyszłam na śniadanie. Teraz najgorsze. To jak w szkole, kiedy jesteś nowa i nie masz z kim zjeść śniadania. Dołączyłam do tłumu i w końcu weszłam na stołówkę. Nie była duża i nie wyglądała jak ta w szkole. Wszystkie stoły były połączone w prostokąt. Zauważyłam nowych opiekunów. Mój wzrok napotkał Dylana. Chłopak uśmiechnął się szeroko i pomachał mi, co odwzajemniłam, lecz z mniejszym zapałem. Rozejrzałam się gdzie są wolne miejsca. Najpierw zobaczyłam Justina, który nawet się nie uśmiechnął, a później zgrabną rękę Claudii.
- Chodź. - krzyknęła, machając do mnie.
Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam do nowej koleżanki.
- Zajęłam Ci miejsce. - powiedziała blondynka, kręcąc się na krześle.
- Dzięki. - skinęłam głową, zajmując miejsce obok niej.
- Hej, nie stresuj się tak. - zaśmiała się. - Masz mnie. - puściła mi oczko.
- Nie mogę się przyzwyczaić. - mruknęłam, nakładając sobie jedzenie.
- W porządku, to minie. Nie jest tu tak źle jak się wydaje.
Po skończonym posiłku każdy szedł w inną stronę. Zdezorientowana ruszyłam do pokoju.
- Ej! Chodź na zewnątrz! - podbiegła Claudia, łapiąc mnie za rękę. - W tych pokojach można zwariować. - zaśmiała się.
Wyszłyśmy na zewnątrz z tyłu budynku. Jest tu boisko do kosza, huśtawki i ławki, a wszystko ogrodzone siatką.
- Chodź na ławkę, poznasz trochę osób.
Zagryzłam wargę i ruszyłam za dziewczyną. Nikt chyba nie lubi poznawać ludzi, gdzie nikogo nie zna. Przy stoliku siedziały dwie dziewczyny i jeden chłopak. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę i natychmiast zamilkli.
- Jaka ślicznotka. - odezwał się pierwszy chłopak, lustrując mnie wzrokiem.
- Daj spokój Gabriel. - zaśmiała się brunetka. - Jestem Sara, a to Olivia. - przedstawiła się.
- Cześć. - przywitałam się - Jestem Summer.
- Siadaj Summer - powiedziała Olivia. - Palisz? - spytała, wyciągając paczkę papierosów.
Pokręciłam głową i usiadłam obok dziewczyny.
- i bardzo dobrze, nie pal. - uśmiechnął się Gabriel.
- Powell! Telefon! - Krzyknął ktoś. Obróciłam się i zobaczyłam Dylana w wejściu, szukającego mnie wzrokiem.
- Pedał. - prychnął chłopak.
- Na niego też uważaj. - szepnęła Claudia.
Skinęłam głową i wstałam. W połowie drogi spotkałam Justina.
- Uważaj na niego, pamiętaj. - mruknął nie zatrzymując się nawet.
Przełknęłam ciężko ślinę i podeszłam do Dylana.
- Jak się masz? - spytał, wchodząc do budynku.
- W porządku. - odpowiedziałam, podążając za mężczyzną.
- Jeśli będziesz miała jakiś problem, to zawsze możesz do mnie przyjść - uśmiechnął się, puszczając do mnie oczko.
Np. jak pościelić łóżko? Nie, dzięki.
Weszliśmy chyba do biura i od razu podeszłam do telefonu.
- Tak?
- Summer, cześć kochanie! - powiedziała ucieszona mama. - Jak się czujesz?
- Trochę zgubiona. - mruknęłam, patrząc kątem oka na Dylana.
- Na jutro jestem umówiona z nowym adwokatem, poradzimy sobie. - głos kobiety zadrżał, co zwiastowało nadchodzącym płaczem.
- Będzie dobrze, mamo. - starałam się pocieszyć kobietę.
- Coś Ci potrzebne? Wysłać jakąś paczkę?
- Nie, wszystko tu jest.
- Czas kończyć. - oznajmił Dylan, pokazując palcem na zegarek na ręce.
- Mamo, muszę już kończyć. - westchnęłam ciężko.
- Dobrze, zadzwonię za kilka dni. Pa
- Pa. - odpowiedziałam smutno, odkładając słuchawkę.
- Więc jesteś przyjaciółką Justina? - spytał, opierając się o biurko.
- Tak.
- I wiesz pewnie za co tu jest. - uśmiechnął się szyderczo.
W momencie kiedy miał kontynuować, ktoś próbował otworzyć drzwi, ale były ZAMKNIĘTE. Zamknął drzwi?
Chłopak podszedł do drzwi, zaciskając mocno szczękę i otworzył je.
- Wszędzie Cię szukałem Summer. - krzyknął Justin, wchodząc chamsko do pomieszczenia.
- Justin, wiesz, że nie powinno Cię tu być. - warknął Dylan.
- Od kiedy są tu prywatne rozmowy telefoniczne? Myślałem, że tylko w czwartki można dzwonić. - uśmiechnął się szatyn, obejmując mnie ramieniem. - Zabieram Summer, jest mi potrzebna. - puścił oczko do opiekunka i wyprowadził mnie z biura. - Ostatni raz to robię. - warknął brązowooki, zabierając rękę z mojego ramienia.
- Co robisz? - spytałam zdezorientowana, podążając za nim.
- Ratuje Ci tyłek. - mruknął, przyspieszając kroku. - Tu każdy musi liczyć na siebie. Trzymaj się od niego z daleka. Tylko o tyle Cię proszę.

Silent Hill (Justin Bieber)Where stories live. Discover now