Rozdział 14

397 24 1
                                    


Patrzyłam na niego oniemiała i kompletnie zawstydzona. 

- Spokojnie, możesz się zastanowić. - zaśmiał się, schodząc z mojego łóżka. Teraz zauważyłam, że on również był już pod prysznicem, miał wilgotne włosy. Wygląda tak uroczo. - Nie każę Ci od razu się rozbierać. - powiedział, roztrzepując mokre włosy. - Wszystko małymi kroczami, Summer. - uśmiechnął się zawadiacko, podchodząc bliżej mnie. - Wiem, że chcesz, ale jeszcze się tego wstydzisz. - powoli zlustrował mnie wzrokiem i w bezczelny sposób uśmiechnął się przygryzając wargę. Pod tym spojrzeniem czułam się taka malutka i bezbronna. Serce mi waliło, próbując wyrwać się z piersi. - Po prostu dasz mi znać. - skinął głową i wyszedł. 

Kiedy drzwi trzasnęły, odzyskałam panowanie nad ciałem i wypuściłam powietrze z płuc. O Boże. On chce ze mną uprawiać sex! I wszystkie te dziwne rzeczy. O Boże. O Boże. Zaczęłam się wachlować ręką, chodząc po pokoju w tą i z powrotem. Przecież sex to normalna sprawa, w moim wieku wszyscy to robią. Kiwałam głową, marszcząc brwi. Muszę to przetrawić. Potrząsnęłam głową, chcąc by ta rozmowa chociaż na chwilę wyszła z mojej głowy. Moją wewnętrzną walkę przerwało pukanie. Boże, to znowu on. Drżącą ręką chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. 

- Kochanieńka, paczuszka dla Ciebie. - powiedziała Debra, uśmiechają się ciepło. 

Odetchnęłam z ulgą i wzięłam pudełko od kobiety. 

- Dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam drzwi. 

Ubrania przyszły, o tak! Nie znaczy to, że odpuszczę Carrie. Ma oddać moje rzeczy. Wyjęłam z pudełka czarne rurki, czarną bluzkę na ramiączkach i beżowy rozciągnięty sweter. Przebrałam się i pudełko schowałam pod biurko i zasłoniłam koszem na śmieci. Mam nadzieję, ze ta sytuacja już się nie powtórzy, ale wolę być ostrożna. Humor od razu mi się poprawił. Naciągnęłam rękawy i objęłam się sama. Moje kochane rzeczy. Włożyłam kapcie, rozczesałam palcami mokre włosy i ruszyłam na stołówkę. Po drodze dogonił mnie Justin. 

- Jesteś taka wesoła po naszej rozmowie? - spytał, dorównując mi kroku. 

Spojrzałam na niego i natychmiast uśmiech zastąpił rumieniec. 

- Mama przysłała mi rzeczy. - odpowiedziałam, patrząc pod nogi. 

- Widzę. - odpowiedział. - Dobrze wyglądasz. - westchnął. - Tak niewinnie. 

Kiedy spojrzałam w bok, Justina już nie było.  Teraz będzie się ze mnie naśmiewał. Serio myślałam, że jest fajny. W końcu zajęłam miejsce obok znajomych. 

- Hej. - przywitałam się. 

- O, nowy sweter. - zauważył Gabriel. 

- Dostałam w końcu paczkę. - uśmiechnęłam się, rozglądając się po stolikach, aż mój wzrok napotkał Carrie. - Chciałabym, żebyście mi w czymś pomogli. - szepnęłam do znajomych. - Ale pogadamy o tym po zajęciach. 

- Brzmi jak coś nielegalnego. - szepnęła Claudia, przygryzając wargę. 

- Na pewno w to wchodzę. - oznajmiła Sara, a reszta się z nią zgodziła. 

Zaśmiałam się i zabrałam za jedzenie śniadania. Dzisiejszy plan wyglądał tak: matematyka, historia, zajęcia z panowania nad agresją i zajęcia z robótek ręcznych. Po śniadaniu każdy ruszył do pokoju po zeszyty i po 10 minutach wszyscy siedzieliśmy w klasie. Nie, nie cały poprawczak, ponieważ nie wszyscy jesteśmy w tym samym wieku, więc każdy jest na innym poziomie z matematyki czy historii. W mojej grupie było tylko 6 osób. Jesteśmy najmłodsi. Po matematyce okazało się, ze historia została odwołana. Zamiast tego mamy wychowanie do życia w rodzinie. 

- Cześć, jestem Teresa, dzisiaj macie ze mną zastępstwo. Niektórzy mnie znają, niektórzy widzą pierwszy raz i zastanawiają się pewnie czego ta wariatka może mnie nauczyć. - zaśmiała się kobieta, przechadzająca się po sali.-Będziemy tu poruszali bardzo istotne rzeczy. Omija was masa rzecz, a ja postaram się was przygotować na dorosłe życie po wyjściu stąd. Widzę, że w tym roku nie mamy tu żadnej mamusi. - uśmiechnęła się ciepło, rozglądając po sali. 

- Bee wyszła 6 miesięcy temu. - odezwał się ktoś. 

- Miejmy nadzieję,  że dobrze jej się wiedzie. - powiedziała Teresa. - Chciałabym też, żebyście mówili mi po imieniu. To będą luźne lekcje. Chcę zostać waszą starszą koleżanką, którą możecie zapytać o wszytko. Dzisiaj posłuchacie jak dziecko rozwija się w brzuchu. - powiedziawszy to zaczęła głaskać swój brzuch. - do momentu wyjścia na świat. 


- Wydają się okej te zajęcia. - zaczęłam, kiedy szłam z dziewczynami na przerwę na plac. 

- Babka jest wyluzowana. - oznajmiła Olivia, siadając na ławce. 

- Ale na technice jest chyba najlepiej. - powiedział Gabriel. 

- Taak! - Wyrwała się Claudia. - Robimy co chcemy, możemy rozmawiać i takie tam. Nauczyciel czasami przysypia. - zaśmiała się. 

Kiedy wszyscy skończyli palić, z powrotem wróciliśmy do budynku. Zajęcia faktycznie okazały się lajtowe. Każdy miał przed sobą białą kartkę i mógł namalować co chciał. Lubiłam malować, więc złapałam za pędzelki, które bym dawno wyrzuciła na śmieci i zaczęłam malować. Całkowicie wyłączyłam się na wszystko. Po prostu malowałam. Na szczęście siedziałam na końcu i nikt nie widział co maluję. Miałam całkowity spokój od wścibskich spojrzeń i uwag. Na chwilę się oderwałam, czując czyjąś obecność. 

- Co malujesz? - spytał, stając teraz przy mnie. Spojrzał na kartkę, na której namalowałam jezioro, na które uwielbiałam chodzić. - Ładnie. - stwierdził.  

- Dziękuję. - chrząknęłam, uśmiechając się lekko do kartki. - A Ty co namalowałeś? - Spojrzałam w górę. 

- Ciebie. - odpowiedział, wręczając mi szkic. Faktycznie to byłam ja, w połowie zasłonięta przez sztalugę. Widać było skupienie. 

- Ładnie rysujesz. - pokiwałam głową. 

- Możesz go zatrzymać. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, kładąc kartkę sobie na kolanach. - Myślałam, że przyszedłeś się ze mnie naśmiewać. - powiedziałam cicho. 

- Mer, nie naśmiewam się z Ciebie. - westchnął. - Naprawdę. I nikomu nie powiedziałem, jeśli chcesz wiedzieć 

- Dziękuję. 

Okej, Justin jednak jest całkiem w porządku, ale nie mam czasu dzisiaj o tym myśleć. Teraz ważna jest AKCJA CARRIE. Odzyskanie moich rzeczy. 


Wow, nie sądziłam, że wrócę do pisania tego. Chyba z rok miałam przestój, a teraz nagle ma zaplanowane opowiadanie i to chyba na dwie części! 

   

Silent Hill (Justin Bieber)Where stories live. Discover now