Rozdział 6

1.5K 128 4
                                    

Powoli zaczęłam odzyskiwać świadomość. Leżałam na czymś miękkim, chyba na kanapie. Wokół siebie słyszałam mnóstwo głosów, lekko stłumionych przez powiększający się ból głowy. Nie wiem ile tak trwałam, ale spróbowałam otworzyć oczy. O dziwo nie oślepiło mnie zbyt jasne światło. Jak w pełni wyostrzył mi się wzrok i mogłam przelecieć nim otaczające mnie osoby, mogłam stwierdzić, że nie straciłam iluzji i nadal jestem tą samą Victorią Peters. Podjęłam próbę podniesienia się do siadu, ale czyjaś silna ręka mnie powstrzymała. Zerknęłam w tamtą stronę, był to Steve. 

- Co się stało? - spytałam słabym głosem, ponieważ głowa nadal strasznie mi pulsowała.

- Zemdlałaś - odpowiedział na moje pytanie Tony.

- Proszę, mów ciszej - jęknęłam na co jedynie kiwnął głową.

- Chodź Vi, dam ci twoje leki - odezwała się Alex stojąca dotychczas z boku. Kucnęła przy mnie, aby pomóc mi wstać. 

- Może wam pomogę? - spytał się Thor.

- Jasne, jak byś mógł - wziął mnie na ręce, co mi się za bardzo nie spodobało, ale nie miałam za wiele do gadania. Już widziałam docinki Loviatar na ten temat. 

Po chwili znajdowaliśmy się w moim tymczasowym pokoju. Bóg piorunów położył mnie na łóżku i wyszedł dodając słowa, żebym odpoczywała. Tą chwilę od razu wykorzystała Alex.

-Fajnie się bawisz - stwierdziła. - Już drugiego dnia podrywasz syna Odyna?

-Bardzo śmieszne - prychnęłam. - O co chodziło z tymi lekami? - zmieniłam temat.

- Powiedziałam, że masz uraz głowy po wypadku i przez nadmierny wysiłek tracisz przytomność.

- Niezły pomysł - przyznałam po namyśle. - Ale jaki jest prawdziwy powód?

- Nie mam pojęcia. Znamy się dwa lata przez, które nigdy nie miałaś żadnych problemów, no z wyjątkiem koszmarów. Myślisz, że to przez nie?

- Wątpię. 

- To może coś ci się stało przed tymi dwoma latami?

- Przecież wiesz, że nie pamiętam - westchnęłam. - Chciałabym wiedzieć kim jest mężczyzna z tych koszmarów - podkuliłam nogi i oparłam się o ścianę za łóżkiem. - Może on zna odpowiedź?

- Możliwe, ale teraz musimy ustalić kiedy ci się to dzieje - oznajmiła.

- Nigdy nie używałam tak długo magii - stwierdziłam po paru minutach milczenia i podniosłam wzrok na przyjaciółkę. - Pamiętasz jak miałyśmy te nagrywki do serialu? Nosiłam iluzję i też się tak czułam. Ale tamto to nic w porównaniu do wczoraj. Cały dzień musiałam ją nosić i dzisiaj był tego skutek!

- Chyba masz rację, ale w takim razie co z dzisiejszym balem?

- Muszę iść - westchnęłam.

- W tym stanie? I jeszcze chcesz iluzję zakładać? Nie ma mowy! - zaprzeczyła automatycznie.

- To daj mi jedno z tych twoich magicznych ziółek i już. 

- Jesteś uparta, wiesz?

- Taka moja natura - uśmiechnęłam się.

Do końca dnia wszyscy dali mi spokój, dzięki czemu spokojnie mogłam oddać się lekturze i wypocząć. Jedynie w porę obiadową Alex przyniosła mi obiad przygotowany przez Natashę. Muszę przyznać, iż był przepyszny! Teraz stoję przed lustrem myśląc jak zmienić swój wygląd, aby użyć jak najmniej magicznych sztuczek. Założyłam swój strój, który przez przypadek miałam rano i nałożyłam iluzję na odkryte partie mojego ciała. Konkretniej była to twarz i ręce z częścią pleców, na których miałam wiele blizn nie wiedzieć skąd. A nogi sobie darowałam, bo sukienkę miałam dość długą.

Zadowolona z efektu wypiłam jeszcze przygotowaną przez Alexandrę miksturę z ziół leczniczych i mogłam wychodzić. 

Odszukałam umysł przyjaciółki wśród wielu innych osób zgromadzonych w salonie Starka. Stała na balkonie w czyimś towarzystwie. Postanowiłam się tam udać. Po drodze oczy zgromadzonych spoczęły niejednokrotnie na mnie co trochę mnie zaczynało denerwować. Cóż takie życie "gwiazdy". Kiedy w końcu dotarłam na miejsce okazało się, że nieznajomym był organizator imprezy. 

- O witaj Victorio. Jak się czujesz? - spytał jakoś dziwnie oficjalnie.

- O wiele lepiej, ale Stark? Od kiedy jesteś taki poważny, co?

- Pepper mi kazała "jakoś się zachowywać" - zrobił cudzysłów w powietrzu.

- To powodzenia - zaśmiałam się i dołączyłam do ich rozmowy. 

Około godziny dwudziestej wraz z Tonym wróciliśmy do środka, aby podziękował wszystkim za przybycie i takie tam sprawy jego firmy. My w tym czasie zajęłyśmy się sobą, a konkretniej udałyśmy się do barku, gdzie siedzieli wszyscy Mściciele z wyjątkiem Thora, który wraz z rozpoczęciem balu udał się do Asgardu w sprawie swojego przybranego brata. 

- Whisky poproszę - powiedziała Loviatar do barmana, który przytaknął i już po chwili w ręce szarookiej znajdowała się szklanka z ulubionym trunkiem jej i miliardera.

- A dla panienki? - zwrócił się do mnie. Ledwo go usłyszałam przez panujący tu hałas.

- Poproszę wodę. 

- Nie pijesz? - usłyszałam za plecami ponownie głos Tony'ego. - Alex wie co dobre - puścił jej oczko.

-Nie, nie piję - mruknęłam czując pulsujący ból głowy. - Przepraszam, zaraz wracam - wstałam jak najszybciej i udałam się do kuchni.  

Oparłam się o marmurowy blat ciężko oddychając. 

- Może byś wróciła do pokoju odpocząć? - spytał w progu Tony. Znam go zaledwie dwa dni a już go polubiłam. On chyba mnie też.

- Nie mogę. Jestem głównym gościem przecież.

- Zdrowie jest ważniejsze, wiem coś o tym. 

- Ale... - próbowałam zaprzeczyć.

- O nie moja droga, idziemy do pokoju - delikatnie chwycił moje ramię i zaczął prowadzić w stronę windy. 

Zaledwie dwie minuty później siedziałam już w fotelu przy oknie, a filantrop na łóżku.

- Wiesz, że nie musisz ze mną siedzieć - popatrzałam na niego unosząc jedną z brwi.

- Wiem, ale jak tam wrócę to zapewne skończę pijany, muszę tego uniknąć. 

Siedzieliśmy tak w ciszy, jeżeli można było to tak nazwać bowiem przez ściany przebijała się głośna muzyka.

- Dziękuję - powiedziałam po chwili.

- Za co?

- Za troskę. Mało jej w życiu doświadczyłam.

- Nie ma za co.

- Wiesz, chyba pójdę się umyć - wstałam z zamierzeniem pójścia do łazienki.

- Zatem ja wracam na górę. Dobranoc. 

- Miłej zabawy, dobranoc - zamknął za sobą drzwi.

Odetchnęłam z ulgą i zdjęłam iluzję, po czym rzuciłam się na łóżko. Tak naprawdę nie miałam już siły nawet iść zrobić sobie gorącej kąpieli. Niewiele myśląc zasnęłam.

I oto jest kolejny rozdział. Gwiazdki i komentarze mile widziane, bo to mega motywuje. Rozdziały będą się pojawiać co niedzielę o 13:00 ;)


Stracone Wspomnienia |Loki|Where stories live. Discover now