Rozdział 27

1.1K 116 11
                                    

Zjechałam na dół. Pewnym krokiem z książką w ręce przeszłam korytarz i w stukając kod weszłam do celi zielonookiego. Zastałam go siedzącego na ziemi, opartego o ścianę i odbijającego piłkę od ściany na przeciw. Kiedy się zorientował kto przyszedł, automatycznie zignorował wracającą zabawkę. Odwrócił wzrok w moją stronę przez co oberwał nią w głowę robiąc przy tym zaskoczoną minę. Zrezygnowany rozmasował trafione miejsce. Zaczęłam się śmiać.

- Z czego się tak śmiejesz? - spytał, momentalnie znajdując się przy mnie. Mogłam dostrzec rozbawienie na jego twarzy, które o dziwo widywałam co raz częściej.

- Z ciebie, twoja mina była bezcenna - wyjąkałam przez śmiech. - Wielki Bóg Kłamstw pokonany przez piłkę tenisową. Ciekawie brzmi, co?

- Oj już nie przeżywaj tego tak. Lepiej pokaż mi tą książkę - wskazał na przedmiot w mojej ręce. Dopiero wtedy zorientowałam się jak blisko siebie jesteśmy. Podałam mu lekturę i jakby nigdy nic odeszłam w bok, schylając się po żółto zieloną zabawkę. Podrzuciłam ją niewinnie do góry, a kiedy znów wpadła w moje ręce, skierowałam ją przeciw Laufeysonowi.

Zrobił szybki unik, odchylając się do tyłu i chwytając ją kiedy ledwo mignęła mu przed nosem.

- A już wątpiłam w twój refleks - powiedziałam "prowokacyjnie".

- We mnie się nie wątpi My Lady - odparł i zrobił krok w moją stronę. Ja natomiast zrobiłam jeden w tył. 

Szybkim ruchem odrzucił mi przedmiot, a książkę odłożył na pryczę. Ja natomiast w ostatniej chwili osłaniłam się przed zabawką, nawet jej nie łapiąc. Odbiła się od mojej ręki, ściany i wylądowała pod nogami Lokiego. Ten uśmiechnął się na to i ponownie ją rzucił w moją stronę. Odsunęłam się w lewo i kopnięciem bocznym z półobrotem odbiłam piłeczkę nogą. Poleciała ona bardzo szybko w stonę Boga Kłamstw, który nie myśląc wiele zrobił unik i pozwolił jej na odbicie się i powrót do mnie.

- Musisz się tak popisywać? - spytał.

- Ja? No weź, gadasz z najskromniejszą osobą w wieży. - Powiedziałam i kopnęłam znowu zabawkę, która wylądowała mi pod nogami. Nawet nie zorientowałam się jak wróciła. W ostatniej chwili schyliłam się, balansując na nogach. Stałam tyłem do drzwio szyby, więc byłam pewna że się od niej odbije, ale myliłam się.

- Ała! - krzyknęła osoba za mną. Spojrzałam na chichotającego pod nosem bruneta. Odwrociłam się. Ukazała mi się Alexa w progu celi rozmasowująca czoło.

- Prze-przepraszam - zaczęłam się śmiać. - On zaczął! - wskazałam na Kłamcę.

- Ja? - spoważniał. - Ty we mnie rzuciłaś - znowu się uśmiechnął.

- Dobra nie wnikam. Przyszłam tu przećwiczyć zaklęcie, a nie dociekać kto zaczął - uspokoiła nas. - Jak dzieci - szepnęła pod nosem.

- Słyszałam - przypomniałam jej.

- Dobra to robimy co mamy robić? - spytała ignorując moją wypowiedź.

- Jasne - odpowiedział Loki - pamiętaj, odblokuję po części swój umysł, parę wspomnień, które będziesz musiała zobaczyć. Aczkolwiek nie jestem w stanie ich kontrolować w pełni, więc nie bądź zdziwiona tym co zobaczysz. Koniecznie musisz być w stu procentach skupiona. Inaczej nie skończy się to dobrze.

- Zaraz! - przerwałam. - A to nie na mnie miała próbować?

- Jest to zbyt niebezpieczne, a ty nie masz doświadczenia. Jakby coś poszło nie tak jestem w stanie w miarę się obronić.

- W miarę? - powtórzyłam unosząc brew.

- Zależy co się stanie - nie zmieniłam wyrazu twarzy. - Jest wiele scenariuszy - uzupełnił.

- Nie przekonałeś mnie - pokręciłam zrezygnowana głową.

- I tak się nie stanie - westchnął. - Zaczynajmy.

- A co ja mam robić?

- Pilnować aby nikt nie przeszkadzał i w razie potrzeby interweniować.

- Jasne, bo już będę wiedzieć co robić - odpowiedziałam sarkastycznie.

Loviatar

Podeszłam niepewnie do Boga Kłamstw i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy. Niestety, aby wszystko poszło dobrze muszę utrzymywać z nim kontakt wzrokowy. Powoli uniosłam dłonie i opuszkami palców dotknęłam jego skroni. Starając się zachować spokój wyszeptałam formułkę.

- Vis din fortid.

Od razu pokazały mi się jego wspomnienia. Na wszystkich była Shar; kiedy próbował ją pocałować, tutaj w celi, podczas gdy ona spadała z tęczowego mostu czy jak z nią walczył. Wiele z nich migało mi przed oczami w zawrotnym tempie, ale po chwili zaczęły zwalniać. Jak koło fortuny, które wprawione w ruch na początku kręci się tak szybko, że nie widać co na poszczególnych odcinkach jest napisane, a później z sekundy na sekundę zwalnia i w końcu zatrzymuje się na wybranym polu. Tak też i było teraz. Obrazy skończyły migotać i zatrzymały się na jednej scenie. Widniały na niej dwie postacie, Loki i jakaś dziewczyna o podobnym wyglądzie co do Shar. Miała równie fioletowe oczy, wyraz twarzy, karnację, ale inne włosy. Krótkie, do ramion, brązowe z niebiesko fioletowymi końcówkami. Obydwoje wyglądało na nastoletni wiek. Siedzieli ramię w ramię oparci o ogromny pień drzewa, które swą bujną koroną dawało im wiele cienia. Młody Loki na kolanach miał otwartą książkę i czytał ją na głos. Wokół rosło masę kwiatów. Dziewczyna ubrana była w biało niebieską, zwiewną sukienkę do kolan i białe balerinki. Zafascynowana wsłuchiwała się w słowa towarzysza. Przeniosłam wzrok na chłopaka. W tym momencie obraz mi się zamazał.

Usłyszałam jak ktoś woła moje imię.

Shar

Minęło parę minut, nic wielkiego. Wpatrywali się w siebie zahipnotyzowani. Wiem, że to część rytuału, jeśli można to tak nazwać, ale po chwili zaczęło mnie to denerwować. Zaraz. Czy ja serio jestem zazdrosna? Nie dane mi było się nad tym zastanawiać, bowiem na korytarzu usłyszałam donośne kroki i już po chwili moim oczom ukazał się Tony.

- Alex! - krzyknął. - Alex.

Spanikowana hałasem spojrzałam na parę za mną. Na twarzy Lokiego malował się grymas bólu, zapewne przez rozproszenie spowodowane wołaniem.

- Tony ciszej - upomniałam go.

- Czemu? Co ona z nim robi? - spytał wskazując na bóstwa za mną.

- Tony, przestań - warknęłam i spojrzałam ponownie za siebie.

Tym razem oboje mieli podobny wyraz twarzy. Ręce Loviatar zaczęły się trząść, co nie wróżyło nic dobrego. 

- Alex?

Dziewczyna odwróciła wzrok przez co oboje zostali odrzuceni od siebie przez przerwanie więzi magii, która miała umożliwić Bogini Cierpienia dostęp do wspomnień. Szybkim ruchem spróbowałam ich zatrzymać dzięki telekinezie, ale niestety zdołałam pomóc tylko Alex. Laufeyson z ogromną siłą uderzył plecami o szklaną ścianę celi, zbił ją i wylądował dopiero na murowanej ścianie korytarza.

 - Loki! - krzyknęłam i podbiegałam do boga. Dzięki temu, że jest w połowie Lodowym Olbrzymem nie miał większych obrażeń spowodowanych szkłem, jedynie parę draśnięć. Z wyjątkiem tego miał też przecięty łuk brwiowy i wargę, z których sączyła się krew. - Loki patrz na mnie! Nie zamykaj oczu! - poklepałam go po policzku drżącymi rękoma. Traciłam z nim kontakt wzrokowy z chwili na chwilę. Oddech miał cały czas nierówny i przyspieszony.

- Nic m-mi nie b-będzie - wyszeptał. - To p-przez przerw-wanie zaklęcia, tylko chwilowe. - Zaczął tracić przytomność. W tym momencie podbiegł do mnie Tony wraz z Alex. To wszystko dzieje się tak szybko.

- Pomóżcie dać mi go na pryczę - powiedziała Loviatar. - Pomogę mu, to moja wina.

- Gdyby Tony tu nie przyszedł nic by się nie stało - mruknęłam i wykonałam jej polecenie.

Poszantarzuję was. Jak nie będzie 10 gwiazdek to w środę rozdziału nie ma. Muahaha. Poza tym komentarze też mile widziane.

Stracone Wspomnienia |Loki|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz