Rozdział 05.2

610 68 22
                                    

- A więc Loki Odynsonie, nie widziałem cię od ostatniej wizyty ciebie, twojego ojca i brata - odezwał się król w moją stronę.

Niezbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji spojrzałem mu w oczy pokazując, że nie boję się stać przed jego obliczem.

Niestety nie przewidziałem, że mogą mieć wśród straży maga, który zdoła wyczuć moją iluzję. Skończyło się na potyczce.

- Nie nazywaj mnie Odynsonem, kiedy nim nie jestem - prychnąłem na co zostałem po raz kolejny zraniony w obolałe miejsce. Zignorowałem to.

Mężczyzna wstał ze swego tronu i powoli podszedł do mnie. Nadal dumnie stałem utrzymując kontakt wzrokowy. W jego oczach dostrzegłem zaskoczenie i gniew. Pewnie przez moją postawę.

- Mów dalej - powiedział ze spokojem, mimo że oczy zdradzały coś innego.

- Niesamowite, że zachowujesz spokój, nawet gdy ja dostrzegam olbrzymie zirytowanie w twych oczach - oznajmiłem. Znowu poczułem jak strażnicy zamierzają wbić mi ostrze w ramię, jednak król gestem ręki im tego zakazał.

- A ty jak dobrym jesteś aktorem i bardzo przebiegłym manipulantem Loki - stwierdził. - To pewnie ty wkradłeś się niedawno do mojej krainy?

- Owszem - odpowiedziałem z cwaniackim uśmieszkiem.

Odwzajemnił go co mnie bardzo zaskoczyło. Zorientowałem się co chce zrobić. Chciałem się wyrwać, ale straż mocno mnie trzymała i unieruchomiła. Chwycił mój nadgarstek. Mierzyłem go morderczym wzrokiem. Zacisnąłem szczękę wiedząc, że jeśli powiem jakieś głupstwo to w tym momencie jestem skończony.

Próbował wedrzeć się mi do umysłu. Poczułem jak zaczyna mi się kręcić w głowie. Zamknąłem oczy.

- Jeśli mi nie pozwolisz odczytać swoich wspomnień, przez potęgę tej magii możesz zginąć - uprzedził mnie.

Nie zareagowałem. Nadal starałem skupić się na zamknięciu umysłu, jednak to było jak starcie wody z ogniem. Woda zawsze zwycięży z pomarańczowo czerwonymi płomieniami. Nie chciałem dać za wygraną. Musiałem uchronić swe wspomnienia przed jego wzrokiem. A przynajmniej ich część.

- Nie walcz z tym - dalej mnie przekonywał.

Starałem zignorować powiększający się ból w każdej komórce ciała. Syknąłem gdy dotarł on do głowy. Zrobiło mi się słabo. Jestem pewien, że gdyby nie trzymająca mnie straż upadłbym na kolana. Obraz przed oczami zaczął mi się podwajać i potrajać a na koniec całkowicie się rozmazał, a po chwili zlał się od w jedną, ogromną nicość.

***

Gdy zacząłem odzyskiwać świadomość, pierwsze co do mnie dotarło to to, że nadal jestem w Dziesiątym Królestwie. Po otworzeniu oczu i rozejrzeniu się stwierdziłem, że leżę w jakiejś gościnnej komnacie. Była utrzymana w ciemnych barwach o odcieniach fioletowo granatowych. Gdzieniegdzie przebijały się biało srebrne dodatki w postaci wazonów, ram ze zdjęciami czy świeczników postawionych na drewnianych meblach. Gdy wstałem zauważyłem również puszysty fioletowy dywan. Podszedłem do okna. Odsunąłem zasłony dzięki czemu do pokoju wpadło jasne światło słońca. Po jego położeniu wywnioskowałem, iż dochodzi już południe. Przyjrzałem się uważnie widokowi. Bez problemu mogłem rzucić wzrokiem na rynek, otaczające go domy, dziedziniec przed zamkiem, a nawet fragment ogrodów królewskich. Po głębszej analizie stwierdziłem, że ta kraina wbrew pozorom przypomina w większości Midgard. Istotną różnicą byli jednak mieszkańcy oraz pałac górujący nad tym wszystkim.

Usłyszałem pukanie do drzwi. Wyczułem umysł władcy, więc ruchem ręki sprawiłem, że się one otworzyły. Spojrzałem przez ramię i miałem rację. W progu stał starszy mężczyzna, ale oznaką wieku nie były siwe włosy, niedoskonałości skóry czy zgarbiona postawa. Jego przeżyte lata mogłem wywnioskować z szlachetności i mądrości bijącej z brązowych oczu. Władczych niczym włócznia Odyna - Gungnir. 

- A więc jesteś bogiem kłamstw i psot - zagaił na początek wchodząc do komnaty. Ja jednak nadal podziwiałem widok za oknem. Dostrzegając moją zniewagę kontynuował. - Stawiasz swój honor bardzo wysoko. Ja natomiast bezpieczeństwo tej krainy. Zawsze sprawdzam intencje wroga, nawet jeśli są bardzo szlachetne. Mimo, że nie chciałem sprawić ci bólu podczas walki z tak potężną magią jest on nieunikniony. Wybacz.

- Wielki władca Dziesiątego Królestwa prosi o wybaczenie? - zadrwiłem. 

- Zaskakujesz mnie synu Laufeya. Jesteś dla wszystkich oschły i wredny, bo obawiasz się, że ktoś cię zrani lub wykorzysta. Mimo to dla tej jednej osóbki zrobisz wiele. Moja moc jest bardzo potężna, ale twoja również. Frigga przekazała ci ogromną część swojej wiedzy, a ty ją umiejętnie wykorzystujesz. Udało ci się zamaskować wspomnienia z tą dziewczyną. Mogę wiedzieć kim ona jest? - położył mi dłoń na ramieniu na cą się nieznacznie wzdrygnąłem.

- Moją przyjaciółką - odpowiedziałem po krótkim zastanowieniu się. Stwierdziłem, że jeśli już przejrzał mnie nie mam nic do ukrycia.

- To pewnie dla niej chciałeś ukraść kannu? - spytał.

- Owszem. Jest w bardzo ciężkim stanie, a ta roślina może zapewnić jej wyzdrowienie. 

- Możesz tu zostać jak długo chcesz, znam twoje intencje i wiem, że mi nie zagrażasz. Udostępniam ci również kannu, ale pod dwoma warunkami - ostrzegł. Spojrzałem na niego kątem oka. Przytaknąłem głową na znak, aby kontynuował. - Chcę abyś ją tu kiedyś przyprowadził. Pragnę poznać osobę, dla której się tak poświęcasz.

- A jaki jest drugi warunek? - dopytałem.

- Odyn pewnie zataił te informacje jak najlepiej umiał, ale po waszej ostatniej wizycie w tej krainie coś się wydarzyło. Przybyliście na biesiadę w ramach świętowania narodzin moich córek. Kolejnego dnia mięliśmy podpisać pokój między naszymi krainami. Jednym z kilku warunków, na które nie mogłem się zgodzić był fakt, że Odyn chciał wydać moją pierworodną córkę za Thora. Kocham moje dzieci i nie śmiałbym ich tak skrzywdzić. Gdyby Naomi czy Selune chciały wyjść za jednego z was dał bym wam błogosławieństwo, ale nie robiłbym tego wbrew ich woli. Nie spodobało się to Wszechojcu. Nie zawarliśmy pokoju. W przeciągu kolejnych paru dni została porwana moja pierworodna. Nadal utrzymuję się w przekonaniu, że to sprawka Asgardu. 

- Słyszałem tą historię - przyznałem. - Ale co to ma do obecnej sytuacji?

- Proszę cię o odnalezienie Naomi. Wiem, że wiele oczekuję w zamian za kannu, ale...

- Nie ma sprawy - przerwałem mu. Uśmiechnął się.

- Chodź. Pokarzę ci coś. - Wyszliśmy z komnaty i ruszyliśmy w głąb zamku.

Mijaliśmy wiele korytarzy i zakrętów. Wszystko było utrzymane w jasnych barwach, głównie bieli i srebra, ale sufit był w barwach fioletowo granatowych.

- Dostrzegam w tobie potencjał - zaczął znikąd. - Dlatego podjąłem decyzję o prośbie o pomoc. Nie chciałem robić tego wbrew twojej woli.

- Rozumiem, ale skąd wiesz czy ona aby na pewno nie żyje? - spytałem.

- Odpowiedź na to pytanie czeka za tym zakrętem - powiedział. Zapadła między nami przyjemna cisza. Po chwili skręciliśmy w prawo, a mym oczom ukazała się ogromna sala z roślinami. - Tutaj znajdują się kwiaty całej rodziny królewskiej. Póki roślina rozwija się jesteśmy pewni, że ta osoba żyje - wskazał na fioletową doniczkę z wyrytym imieniem 'Naomi'.

- To jej kwiat? - upewniłem się.

- Tak. Lata rósł i kwitł pięknymi pąkami, jednak od niedawna przestał to robić. Jedna gałązka już usycha. Martwię się co się dzieje. 

Od razu przypomniał mi się widok ledwo żyjącej, bladej Shar. Czy ona na pewno ma coś wspólnego z tym królestwem?

- Podejmę się tego wyzwania - powiedziałem. - Zrobię co w mojej mocy, aby ją odnaleźć i sprowadzić. Mam tylko jedno pytanie. Co się stało z bliźniaczką Naomi?

Postanowiłam dodać bonusowy rozdział, bo mnie zaskakujecie nawet pod innymi ff o Lokim kiedy rozdział hah dziękuję CzarnyCharakter9 ! To była naprawdę miła niespodzianka <3


Stracone Wspomnienia |Loki|Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt